Zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy odbyło się 6 sierpnia. To mocna rocznica. Nie tylko ta stuletnia, związana z zatwierdzeniem planu kontruderzenia znad Wieprza, gdyśmy bili bolszewików. Ale także ta związana z wymarszem I Kompanii Kadrowej z krakowskich Oleandrów. Cieszę się i jestem dumny tego, że mamy w Polsce prezydenta, który rozumie i podkreśla znaczenie takich rocznic, który się do nich odwołuje i na których buduje swój autorytet i przekaz dla obecnych młodych pokoleń. Jesteśmy, wyrastamy, czerpiemy z tamtej dawnej Polski. Bez tych nawiązań będziemy niczym, bez pamięci staniemy się pustym, nijakim społeczeństwem tracącym duszę w amalgamacie współczesnej, lewicowej papki ideowej. A raczej papki bezideowej, pustej, złożonej z pustych, nic nie znaczących słów, haseł, spotów, memów, szybkich skojarzeń i odniesień.
Cieszę się, że mamy w Polsce prezydenta, który jedzie na Jasną Górę poleca się opiece Matki Bożej, który po prowokacjach środowisk LGBT i profanacji figury Chrystusa niosącego krzyż, składa pod tą figurą wieniec kwiatów – dając tym wszystkim wyraźny sygnał jaka jest teraz Polska. I jaka będzie przez co najmniej trzy następne lata (pięć w perspektywie prezydentury) – to będzie Polska wierna dawnym zasadom i pielęgnująca dawne wartości przywiązania do Boga, Honoru i Ojczyzny. Że będzie to Polska zawsze wierna – choćby słowu dawanemu przez naszego króla w ślubach jasnogórskich.
Ale w tym wszystkim przychodzi i inna refleksja. Myślę o tych młodych ludziach, którzy na figurę Chrystusa założyli nie tylko tęczową flagę, ale i maskę. Co się stało takiego, że nie czuli przed tym czynem, chociaż instynktownego oporu?
I dlaczego jest tak, że brakuje im empatii – przecież o tę empatię sami walczą, sami krzyczą „tolerancja!”. Ci sami młodzi ludzie zwiedzając meczet zapewne bez szemrania zdjęliby buty – nie dlatego, że sami wierzą w Allaha, lecz dlatego, iż wiedzą, że są w obszarze cywilizacyjno- kulturowym muzułmanów, zapewniam, że tak by się właśnie zachowali. Posłusznie i bez cienia sprzeciwu. W Izraelu, w synagodze – założyliby nakrycie głowy. Także z tego samego powodu. Z szacunku do obszaru kulturowego związanego z jakąś religią, jej obyczajami, z jej zakresem wrażliwości i symboliką. Czemu tak jednak nie jest z chrześcijanami? Czemu ci, którzy walczą o szacunek i tolerancję w stosunku do siebie, tak łatwo depczą uczucia innych ludzi? Cieszę się, że odpowiedzią polskiego prezydenta na te wybryki były… kwiaty.