- Jak się nie przeprowadzało kontroli w Orlenie, nie badało się dokumentów i umów, które sięgają tysięcy stron, to nie bardzo można powiedzieć, na jakiej podstawie można sporządzić raport. Ten raport został sporządzony po kontroli w ministerstwie aktywów państwowych, rządowym resorcie. On nie był oparty o dokumenty znajdujące się w spółce - powiedział w programie "Gość Dzisiaj" w rozmowie z Katarzyną Gójską były już członek zarządu Orlenu Janusz Szewczak pytany o upubliczniony raport NIK na temat fuzji Orlenu z Lotosem.
Z opublikowanego dziś raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że PKN Orlen, w związku z realizacją środków zaradczych przy fuzji z Lotosem, "zbył podmiotom prywatnym aktywa co najmniej o 5 mld zł poniżej szacowanej przez NIK ich wartości".
Do sprawy odniósł się ustępujący prezes Orlenu Daniel Obajtek. Jak podkreślił, NIK oparł się na nieaktualnych danych historycznych; nie uwzględnił w wycenie kosztów, przyszłych zmian i ich wpływów na wyniki; popełniał w raporcie fundamentalne błędy wskazujące na nieznajomość branży; jak również błędnie założył, że wartość rafinerii odpowiada jej zyskowi z pięciu kolejnych lat.
Z kolei b. członek zarządu Orlenu Janusz Szewczak w programie "Gość Dzisiaj" był pytany przez Katarzynę Gójską o krytyczne słowa Donalda Tuska dotyczące fuzji Orlenu z Lotosem.
"Najwięcej miliardów straciliśmy na mafiach VAT-owskich, paliwowych, kilkaset miliardów na pewno. To było w czasie rządów premiera Donalda Tuska. Myślę, że wiele miliardów straciliśmy na prywatyzacji prawie tysiąca spółek, za które skarb państwa dostał prawie 58 mld zł. Jeden Orlen wpłacił w zeszłym roku do budżetu z podatków prawie 70 mld zł. Na tej fuzji nikt nie stracił. Przypomnijmy, że łączyły się dwie spółki, w których skarb państwa miał albo decydujący, albo znaczący udział. Zresztą przedstawiliśmy dziś na konferencji prasowej dokumenty skierowane do fachowców, żeby to sprawdzili, bo nie tylko nic nie straciliśmy, ale według naszych wyliczeń zyskaliśmy 9 mld zł na tej transakcji"
Dodał, że dzięki fuzji Orlenu z Lotosem "zyskaliśmy bezpieczeństwo dostaw paliw i bezpieczeństwo energetyczne dlatego, że tylko Arabia Saudyjska w momencie wojny na Ukrainie, sankcji na ropę rosyjską, była w stanie zadeklarować nam natychmiast porównywalny produkt w ogromnej ilości".
Pytany przez Katarzynę Gójską, co by się stało, gdyby fuzja nie doszła do skutku i by nie podpisano umowy z Arabią Saudyjską na dostawy 20 mln tony ropy naftowej do Polski, "połowa Polski musiałaby swoje samochody zostawić w garażu, a mały i średni biznes by zbankrutował, nie miałby paliwa na działalność gospodarczą, to byłoby dramatyczne w skutkach".
"Tylko ktoś, kto ma bardzo złą wolę albo jest kompletnym ignorantem może uważać, że to jest bez znaczenia. My uważamy, że to miało ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa. Zresztą w raporcie NIK znalazł się fragment, w którym mówią, że zapewniliśmy stabilne dostawy paliw do Polski"
"To jest pytanie, które nawet dziecko powinno zrozumieć. Jak się nie przeprowadzało kontroli w Orlenie, nie badało się dokumentów i umów, które sięgają tysięcy stron, to nie bardzo można powiedzieć, na jakiej podstawie można sporządzić raport. Ten raport został sporządzony po kontroli w ministerstwie aktywów państwowych, rządowym resorcie. On nie był oparty o dokumenty znajdujące się w spółce"
"Oni każdy przecinek sprawdzali, żeby to się wszystko zgadzało. Były najlepsze kancelarie renomowane zagraniczne, doradcze, techniczne, finansowe, które to analizowały. Taka fuzja powinna być przeprowadzona 30 lat temu co najmniej. Wiele krajów europejskich to zrobiło dawno"
"Tak upolityczniono tą instytucję, jaką jest NIK w ostatnim okresie, że ona przestaje być wiarygodna. Czegoś takiego nie było, żeby prezes NIK wychodził na konferencję z szefem jakiejś partii. To już budzi wątpliwości. Tam byli zawsze rzetelni fachowcy, ale pod warunkiem, że nie musieli nic sporządzać pod tezę. Nie mieli wglądu do dokumentów w Orlenie, przecież tych relacji umownych jest więcej"
"Mamy regularne dostawy 20 mln ton ropy naftowej, to po pierwsze. Mało tego, paliwo, które stamtąd sprowadzamy, ma podobne właściwości. Po drugie, rafinerie w tamtym okresie, kiedy była przeprowadzana fuzja, miały charakter schyłkowy. Rafinerie były zamykane. Około 40 rafinerii w Europie wówczas zamknięto. Jakąś wyceną realną jest wycena giełdowa. W tamtym okresie cały Lotos był wyceniany średnio na około 11 mld zł. To jak można stracić 9 mld zł, jak się sprzedaje część jednego składnika majątkowego, jakim jest rafineria? Obok rafinerii Lotos miał inne działy. Jak może te 30 procent jednego składnika majątkowego stanowić 85 proc. prawie całości firmy? To się nie trzyma kupy po prostu"