Nie milkną echa tragedii, która rozegrała się na warszawskim Bemowie. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik poinformował, że polecił przeprowadzenie kontroli w związku ze śmiercią ojca i jego 4,5-letniego syna.
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w niedzielę po południu. Na sali zabaw przy ulicy Konarskiego na warszawskim Bemowie był 35-letni Tomasz M. z 4,5-letnim synem Arturem i 6-letnią córką Kornelią. Spotkanie było nadzorowane przez kuratora społecznego, który jest jednocześnie funkcjonariuszem policji. Około godziny 17 mężczyzna miał poprosić kuratora o możliwość pójścia do toalety z chłopcem. Zaniepokojony kurator po około dwóch minutach udał się do toalety. Tam znalazł nieprzytomne dziecko na podłodze, a po wyważeniu drzwi do kabiny - odnalazł również nieprzytomnego ojca. Mężczyzna najprawdopodobniej otruł siebie i dziecko.
Wiceminister Michał Wójcik na antenie Polsat News, podkreślił, że sprawą zajmuje się prokuratura. Natomiast w resorcie sprawiedliwości podległy jest mu Departament Spraw Rodzinnych i Nieletnich.
- Poleciłem przeprowadzenie kontroli w tym zakresie, zarówno przez Departament Wykonania Orzeczeń jak i przez Departament Spraw Rodzinnych i Nieletnich. I myślę, że dzisiaj będziemy mieli informację od prezesów sądów apelacyjnych w kwestii dotyczącej tego, co się działo we wszystkich postępowaniach, które dotyczą tej dramatycznej sprawy - poinformował Wójcik.
Wiceszef resortu sprawiedliwości, przyznał, że „w ogóle jest problem” z sądownictwem rodzinnym.
- Ci, którzy trafiają do sądownictwa rodzinnego, którzy chcą być w tym sądownictwie jest tak naprawdę 8 proc. - mówił wiceminister Wójcik.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola wszczęła śledztwo w sprawie tragedii na Bemowie. Śledczy zbadają trzy wątki. Pierwszy to zabójstwo 4,5-letniego chłopca, czyli art. 148 p. 1 kodeksu karnego. Drugi to art. 151 kodeksu karnego, czyli „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Trzeci to przestępstwo z artykułu 231 p. 1 kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków przez kuratora. Czynności wyjaśniające w związku z działaniem kuratora prowadzi też Wydział Kontroli Komendy Stołecznej Policji.
Rodzina M. pochodziła z Wrocławia. Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Małgorzata Klaus, 35-latek miał status podejrzanego w sprawie prowadzonej w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód. Zarzuty dotyczą uprowadzenia syna oraz uporczywego nękania byłej żony i naruszania miru domowego. Wobec Tomasza M. stosowano policyjny dozór i miał zakaz zbliżania się do Justyny M. oraz dzieci. Mógł się z nimi kontaktować tylko w czasie wyznaczonych mu przez wrocławski sąd spotkań. Rzeczniczka prokuratury dodała, że mężczyzna był badany psychiatrycznie.
- Z opinii psychiatrycznej wynika, że był on poczytalny i nie miał zaburzeń – powiedziała rzecznik.
O sprawie rodziny M. wypowiedziała się także rzeczniczka Sądu Okręgowego we Wrocławiu, sędzia Sylwia Jastrzemska. Przed tym sądem toczyła się sprawa rozwodowa, rozstrzygany był wątek opieki nad dziećmi.
Jak podała sędzia Jastrzemska, sprawa rozwodowa małżeństwa M. zakończyła się nieprawomocnym wyrokiem z 8 października tego roku, ale czas na złożenie apelacji jeszcze nie upłynął. Sąd okręgowy przyznał opiekę nad dziećmi byłej żonie Tomasza M. Wcześniej, w trakcie rozwodu, sąd wydał postanowienie, że ojciec może widywać dzieci w nieparzyste soboty i niedziele, w obecności kuratora sądowego. 35-latek wielokrotnie składał wnioski o zmianę tej decyzji.