- Sytuacja w gminie Czechowice-Dziedzice jest bardzo trudna, doświadczyliśmy powodzi w 2010 roku, ale teraz jest gorzej. Poziom wody w rzece Iłownicy wynosił ok. 650 cm. Tyle głębokości miał najwyższy poziom Odry przed Wrocławiem. To zupełnie inna skala rzeki! W Czechowicach-Dziedzicach mówimy o rzece górskiej, która w normalnym stanie ma 100-150 cm. W weekend woda zalała miasto i sołectwa Ligota, Zabrzeg, Bronów. W prywatnych domach i na posesjach było po prawie metr wody - strażacy z PSP i ochotnicy, żołnierze WOT nadal ją wypompowują. Dopiero teraz uporaliśmy się z rozlewiskami na ulicach - relacjonuje w rozmowie z Niezalezna.pl Ariel Brończyk, główny specjalista ds. komunikacji społecznej w Urzędzie Miejskim w Czechowicach-Dziedzicach, które są w najtrudniejszej sytuacji w Śląskiem.
W województwie śląskim stan klęski żywiołowej ogłoszono w powiatach bielskim, cieszyńskim, pszczyńskim i raciborskim oraz mieście Bielsko-Biała. W najtrudniejszej sytuacji jest gmina Czechowice-Dziedzice, w powiecie bielskim.
"To już 102 godz. ciągłej akcji. Walczymy o przywrócenie normalności"
Na pograniczu miasta Czechowice-Dziedzice i sołectwa Zabrzeg mieliśmy największe rozlewisko. Do niedawna pracowało tam prawie 250 strażaków PSP i ochotników, osoby z terenu całego województwa śląskiego; oraz żołnierze WOT. Teraz prawie 40 żołnierzy pomaga sprzątać. Generalnie najgorsza sytuacja była w sołectwach Zabrzeg, Ligota i Bronów. Na szczęście nie ucierpiało centrum miasta, chociaż sytuacja w całej gminie jest bardzo trudna. Doświadczyliśmy powodzi w 2010 roku, ale teraz jest gorzej - relacjonuje Niezalezna.pl Ariel Brończyk, główny specjalista ds. komunikacji społecznej w Urzędzie Miejskim w Czechowicach-Dziedzicach.
Jak dodał, "poziom wody w rzece Iłownicy, która przybrała na wysokości ul. Waryńskiego w Czechowicach-Dziedzicach wynosił ok. 650 cm. Tyle wyniósł najwyższy poziom Odry. To zupełnie inna skala rzeki. W Czechowicach-Dziedzicach mówimy o rzece górskiej, która w normalnym stanie ma 100-150 cm. Nic dziwnego, że w gminie ucierpiało wiele prywatnych domów, są podmyte drogi".
W gminie Wilamowice - także w powiecie bielskim, kilka miejscowości nadal nie ma wody pitnej, jest zwożona beczkowozami. W gminie woda do rurociągów generalnie dostarczana jest z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów, dostawcy hurtowego oraz ze studni w Dankowicach (Stacja Uzdatniania Wody). Po powodzi studnie zostały skażone bakteriami E.coli, bakteriami kałowymi.
"Rurociąg jest odkażany, a próbki codziennie pobierane i badane przez bielski Sanepid. Dopiero, gdy woda będzie czysta można będzie wrócić do poboru jej ze studni. Chcemy, to zrobić jak najszybciej, na razie mamy 5 cystern i rozstawione 1-tonowe zbiorniki pod szkołami. Bez wody pitnej są całe Dankowice, Stara Wieś, blisko 300 osób w Pisarzowicach i ok. 120 mieszkańców w Wilamowicach oraz Jawiszowice w gminie Brzeszcze. Ta miejscowość jest na co dzień podłączona do wodociągu z terenu naszej gminy, obecnie wodę pitną zapewnia mieszkańcom gmina Brzeszcze"
W gminie Wilamowice cały czas trwa szacowanie strat. Są ogromne. Gdy woda opada odsłania się coraz więcej zniszczeń. Zwłaszcza w takich miejscowościach jak Pisarzowice, Heczmarowice i Dankowice, gdzie straty są największe, zwłaszcza w infrastrukturze drogowej.
"Odtworzenie podmytych dróg będzie kosztowne, ale największy problem, to to, że bardzo dużo mieszkań i domów prywatnych zostało pozalewanych. W domach było po 70 cm wody! Już teraz mamy ok. 200 zgłoszeń. Nasze służby sprawdzają i weryfikują wnioski do wypłaty zapomóg. Ten proces potrwa, mieszkańcy po cofnięciu się wody, najpierw zabezpieczają swój dobytek, a potem przychodzą do nas"
- Wilamowice ucierpiały już 4 czerwca tego roku. Wystąpiła powódź błyskawiczna, która zalała też m.in. Bielsko-Białą, ale przeszła też przez Pisarzowice, Heczmarowice. Poprzednio ucierpieliśmy w 2010 r. i w 1997 r. Jesteśmy w zlewni rzeki Soły, Małej Wisły, przez teren naszej gminy płynie też kilka małych rzek. Gdy jest mocny opad potrafią przybrać w ciągu pół godziny. Cały czas walczymy ze skutkami powodzi, na szczęście jest ładna pogoda. Pracują służby i mieszkańcy, są wywożone tony zalanego dobytku. Do wczoraj to było ok. 60 ton. Myślę, że ta wartość przekroczy ponad 100 ton, w domach są zrywane podłogi, niestety do wyrzucenia są zamoknięte meble, zniszczony sprzęt - ocenia.
W powiecie raciborskim strażacy ciągle wypompowują wodę z zalanych budynków, piwnic, posesji, ale też z oczyszczalni ścieków w Raciborzu. Prace trwają przede wszystkim w Raciborzu oraz gminach Krzyżanowice, Krzanowice i Kuźnia Raciborska. Monitorowany jest stan wałów przeciwpowodziowych na rzece Odrze, zbiorniku Racibórz Dolny oraz polderze "Buków". Poziom wody na szczęście opada.
- Dajemy obwałowaniom Odry oddech - zmniejszamy odpływ ze zbiornika Racibórz Dolny. Adekwatnie do sytuacji w zlewni rzeki będziemy regulować odpływ, aby bezpiecznie odprowadzić wodę z czaszy. Mamy jej w tej chwili ok. 111 mln m sześc. Dopływ do zbiornika maleje. Jego praca w warunkach piętrzenia powodziowego przebiega prawidłowo. Dobrze sprawuje się również polder "Buków"