Rodzina zamieszkująca kilkanaście lat w nieruchomości otrzymanej formalnie w drodze darowizny będzie mogła w niej pozostać. Sąd Najwyższy uwzględnił dziś skargę nadzwyczajną Prokuratora Generalnego i uchylił wyroki unieważniające tę umowę darowizny.
Powództwo o uznanie czynności prawnej darowizny za bezskuteczną wobec mężczyzny, który wraz z rodziną zamieszkiwał w nieruchomości będącej przedmiotem sprawy złożył Skarb Państwa - naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku. W 2017 r. Sąd Rejonowy w Sierpcu uznał czynność darowizny za bezskuteczną, a wyrok taki utrzymał w kwietniu 2018 r. Sąd Okręgowy w Płocku.
W środę SN po rozpatrzeniu skargi nadzwyczajnej złożonej w sprawie przez Prokuratora Generalnego uchylił wyrok II instancji i zmienił wyrok sądu rejonowego oddalając powództwo.
"Pan wygrywa tę sprawę, nie dojdzie w ten sposób do egzekucji z nieruchomości, którą państwo zajmują"
- powiedział w uzasadnieniu orzeczenia SN sędzia Jacek Widło zwracając się do obecnego w sądzie pozwanego mężczyzny zamieszkującego z rodziną w domu, którego dotyczyło postępowanie.
Sprawa miała swój początek przed ponad w 1999 r. i dotyczyła dwóch braci. Jeden z nich nie miał zdolności kredytowej i przeznaczony do remontu dom dla niego za kilka tysięcy zł formalnie nabył drugi. Mężczyzna, dla którego dom został kupiony, wprowadził się do niego wraz z rodziną i poczynił nakłady związane z remontem, de facto spłacał też zaciągnięty w związku z tym przez brata kredyt.
W 2011 r. nieruchomość została przekazana umową darowizny przez jednego z braci drugiemu, który w niej już ponad 10 lat zamieszkiwał i dla którego była ona kupiona. Sytuacja jednak się skomplikowała, gdyż brat będący wcześniej faktycznym właścicielem domu i dokonujący darowizny miał trudności finansowe i długi.
W tle prawnym tej sprawy znajdowała się instytucja tzw. skargi pauliańskiej. Zgodnie z przepisami cywilnymi, "gdy wskutek czynności prawnej dłużnika dokonanej z pokrzywdzeniem wierzycieli osoba trzecia uzyskała korzyść majątkową, każdy z wierzycieli może żądać uznania tej czynności za bezskuteczną w stosunku do niego, jeżeli dłużnik działał ze świadomością pokrzywdzenia wierzycieli, a osoba trzecia o tym wiedziała lub przy zachowaniu należytej staranności mogła się dowiedzieć".
Właśnie na tej podstawie urząd skarbowy wystąpił o uznanie za bezskuteczną czynności darowizny dokonanej przez dłużnika, czyli brata mężczyzny zamieszkującego w nieruchomości. Sądy obu instancji uwzględniły to powództwo i - jak wskazał SN - "dały ochronę Skarbowi Państwa".
Jak jednak podkreślił sędzia Widło odnosząc się do wyroków sądów uwzględniających powództwo "nie wzięto pod uwagę całego kontekstu tej sprawy, nie wzięto pod uwagę także bardzo dotkliwych skutków, jakie może przynieść to orzeczenie". "Mianowicie nie można przyjąć w tej sprawie prostego rozumowania, że dłużnik chciał się wyzbyć majątku, by pokrzywdzić wierzyciela, jakim jest Skarb Państwa i darował nieruchomość" - zaznaczył sędzia.
"Pewnie takie rzeczy się zdarzają, ale tu trzeba wziąć pod uwagę, że przecież pozwany mieszkał już 10 lat w tej nieruchomości. Trudno w świetle doświadczenia życiowego przyjąć, że od 10 lat planowano takie działanie, które zaowocowało darowaniem tej nieruchomości. Raczej tu jest pewna niefrasobliwość. Być może, jak to często bywa, notariusz sam zaproponował sposób przeniesienia własności, która potem okazała się niekorzystna i mogła być powodem do podważania całej transakcji"
- kontynuował sędzia.
Dodał, że z materiału dowodowego wynikają znaczne nakłady w związku z tą nieruchomością poniesione przez zamieszkującego w niej brata - nakłady te wyniosły ponad 70 tys. zł. "W sytuacji, w której należałoby ocenić tę transakcję, to należy wziąć pod uwagę te nakłady i trudno mówić tu o jakimś działaniu celowym, czy defraudacyjnym" - mówił sędzia Widło. Jak dodał w przeliczeniu na 2011 r. nakłady te przewyższały kwotę zobowiązania i "to umknęło ocenie sądów niższej instancji".
"Nie można tracić z pola widzenia, że ta nieruchomość pełniła określone cele, została nabyta i dostosowana na potrzeby mieszkalne pozwanego i jego rodziny" - podkreślił SN. W związku z tym - jak zaznaczył - "w tych okolicznościach taka dalsza odpowiedzialność pozwanego byłaby nieproporcjonalna do całej sytuacji".
Sędzia Widło wskazał, że stanowi to podstawę uwzględnienia w tej sprawie przez SN zarzutu naruszenia przez zakwestionowane orzeczenia sądów niższych instancji "zasad współżycia społecznego".
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Przewiduje ona m.in. możliwość składania do Sądu Najwyższego takich skarg na prawomocne wyroki polskich sądów z ostatnich 20 lat. Dotychczas SN do rozstrzygnięcia otrzymał kilkadziesiąt skarg nadzwyczajnych - najwięcej złożył ich Prokurator Generalny.