Co najmniej 740 tys. zł – tyle kosztuje działalność czterech komisji kodyfikacyjnych działających przy ministrze sprawiedliwości Adamie Bodnarze. A są to dane z początku sierpnia, czyli doszły kolejne przelewy. Nie dość, że przeznaczane są na nie horrendalne pieniądze, to jeszcze pojawiły się wątpliwości prawników, czy funkcjonują one legalnie. A przynajmniej jedna z nich – ta, której członkowie mają podpowiadać ministrowi, jak „reformować” sądownictwo i prokuraturę - podała weekendowa "Gazeta Polska Codziennie". Na wątpliwości zareagowało stowarzyszenie "Prawnicy dla Polski". Skierowali list do przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądów Powszechnych sędziego Krystiana Markiewicza, który jest zarazem przewodniczącym stowarzyszenia "Iustitia". Wezwali go do rezygnacji z funkcji w komisji i zwrotu uzyskanego wynagrodzenia.
O dotychczasowych efektach pracy komisji kodyfikacyjnej ustroju sądów powszechnych i prokuratury, którą kieruje sędzia Krystian Markiewicz, a zarazem prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, kilka tygodni temu poinformowała „Gazeta Polska”. Wówczas Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało, że miały miejsce cztery posiedzenia plenarne. Na początku sierpnia doszło kolejne.
„Posiedzenia plenarne odbywają się w Warszawie i trwają zazwyczaj od godz. 11 do 16” – przekazała Joanna Bogiel-Jażdżyk z Wydziału Prasowego Biura Komunikacji i Promocji MS. Oprócz tego – jak dodano – „członkowie komisji spotykają się w ramach zadaniowych grup roboczych z ustaloną przez siebie częstotliwością wynikającą z realizacji poszczególnych zadań”. Łączna wysokość wynagrodzeń osób wchodzących w jej skład wynosi ponad 60 tys. zł miesięcznie. Dochodzą koszty administracyjne, biurowe oraz zwracane członkom komisji koszty dojazdu na posiedzenia.
Zwrócono nam jednak uwagę, że problemem są nie tylko finanse. Temat jest tym bardziej aktualny, że wczoraj minister Bodnar przedstawił propozycję zmian dotyczących m.in. sędziów, którzy po 2018 r. przechodzili jakąkolwiek procedurę przed KRS. W dużej mierze posiłkował się pomysłami właśnie tej komisji.
Czy komisja, której celem miało być „naprawianie” wymiaru sprawiedliwości, sama może działać na bakier w prawem? Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała „Codzienna”, do takich wniosków prowadzi analiza kluczowych aktów prawnych. Zgodnie z art. 12a ustawy z dnia 8 sierpnia 1996 r. o Radzie Ministrów (Dz.U.2024.1050), który stanowi podstawę powołania w drodze rozporządzenia wszelakich komisji kodyfikacyjnych, rząd może tworzyć tego typu ciała w celu opracowywania projektów kodyfikacji określonych dziedzin prawa. Rada Ministrów powinna jednak wskazać m.in. jej skład i tryb postępowania, a zgodnie z art. 15 tej samej ustawy – także sposób finansowania i obsługi.
Tymczasem w rozporządzeniu z 5 marca 2024 r. – powołującym Komisję Kodyfikacyjną Ustroju Sądownictwa i Prokuratury (Dz.U.2024.350) – czytamy w par. 3, że to prezes Rady Ministrów, na wniosek ministra sprawiedliwości, powołuje i odwołuje przewodniczącego komisji, a także (po zasięgnięciu opinii przewodniczącego komisji) powołuje i odwołuje zastępcę przewodniczącego oraz członków komisji, w liczbie od 8 do 14 osób.
W rozporządzeniu przewidziano też, że minister sprawiedliwości ma powoływać i odwoływać swojego przedstawiciela w komisji, tj. sekretarza, wyłonionego spośród pracowników resortu sprawiedliwości lub sędziów do niego delegowanych.
Już z pobieżnej analizy rozporządzenia, na mocy którego powołana została komisja kierowana przez sędziego Markiewicza, oraz wspomnianej ustawy o Radzie Ministrów wynika, że KKUSiP w obecnym składzie najprawdopodobniej działa nielegalnie. Dlaczego? Bo to Rada Ministrów w drodze rozporządzenia, a nie premier i szef resortu sprawiedliwości, posiada kompetencje do określenia składu komisji, w tym powołania przewodniczącego.
Tryb powołania komisji to nie są jedyne wątpliwości. W tle pojawiają się również całkiem pokaźne pieniądze. Nie jest żadną tajemnicą, że – zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem – każdy z członków komisji otrzymuje zryczałtowane wynagrodzenie miesięczne w wysokości 3,5 tys. zł; zastępcy przewodniczącego – 8,5 tys. zł, a przewodniczący okrągłe 10 tys. zł. Pod koniec lipca „Gazeta Polska” informowała, że tylko na wynagrodzenia wydano około ćwierć miliona złotych, a przecież doszły sierpniowe przelewy, czyli kwota systematycznie rośnie.
Czy członkowie powinni otrzymywać pieniądze? Tu jest kolejny problem, bo – jak zwracają uwagę prawnicy – z cytowanej ustawy o Radzie Ministrów wynika, że nie ma żadnej podstawy do określania wysokości ani trybu przyznawania tego typu „wynagrodzeń”. „Istnieje poważna obawa, że świadczenia te jako nienależne będą musiały być zwrócone, zwłaszcza że osoby, które mają wchodzić w skład komisji, są powołane nielegalnie” – tłumaczy „Codziennej” jeden z ekspertów.
Przypomnijmy, że wśród osób otrzymujących świadczenia znajdują się przedstawiciele różnych środowisk prawniczych, a prezes Iustitii, sędzia Markiewicz jako przewodniczący komisji otrzymał z tego tytułu co najmniej 40 tys. zł.
Z informacji uzyskanej przez „Codzienną” wynika, że spośród wszystkich członków komisji kodyfikacyjnych obecnie działających przy Ministerstwie Sprawiedliwości tylko dwóch zrzekło się wynagrodzenia. To sędzia Włodzimierz Wróbel, przewodniczący KK Prawa Karnego, oraz Marek Miller – członek KK Prawa Cywilnego. Na wynagrodzenia za pracę w czterech komisjach kodyfikacyjnych wydano łącznie (do początku sierpnia) ponad 740 tys. zł.
„W poprzednich latach sędziowie na co dzień orzekający nie pracowali w resorcie. Teraz wielu członków komisji kodyfikacyjnych, czyli organu przy ministrze sprawiedliwości, równocześnie wydaje wyroki” – zwraca uwagę rozmówca „Codziennej”. Podkreśla, że tego typu sytuacja jest nie do pogodzenia z zasadą podziału i równowagi władzy, określoną w art. 10 ust. 1 oraz art. 173 Konstytucji RP. Co ciekawe, wśród obecnych członków komisji nie brakuje osób, które przez minione lata aktywnie protestowały przeciwko ograniczaniu sędziowskiej niezawisłości i niezależności, m.in. poprzez pracę w administracji rządowej. Teraz najwyraźniej uznają, że nic złego się nie dzieje.
Tymczasem w tej kwestii jednoznacznie wypowiedział się 15 stycznia 2009 r. Trybunał Konstytucyjny (sprawa K 45/07), stwierdzając, że „łączenie przez sędziego funkcji orzeczniczych z wykonywaniem czynności administracyjnych, na podstawie delegowania do Ministerstwa Sprawiedliwości i jednostek organizacyjnych podległych ministrowi sprawiedliwości, jest niezgodne z zasadą podziału i równowagi władzy”.
TK podkreślił, że sytuacja ta „narusza też niezależność sądów, gdyż powoduje zacieranie się różnicy między wykonywaniem wymiaru sprawiedliwości a pracą na rzecz władzy wykonawczej”, co jest – zdaniem Trybunału – „niezgodne ze standardami demokratycznego państwa prawnego”.
Konsekwencje mogą okazać się fatalne. Orzeczenia wydane przez sędziów biorących udział w pracach komisji lub z ich udziałem będą mogły być kwestionowane i uchylane na podstawie zarzutu wydania ich przez nienależycie obsadzony sąd.
Już miesiąc temu zwróciliśmy się do Ministerstwa Sprawiedliwości o udostępnienie kopii protokołów posiedzeń plenarnych Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Pomimo wcześniejszych deklaracji przedstawicieli resortu, jak i naszych telefonicznych monitów do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Żadnej. Najwyraźniej konieczna będzie skarga na bezczynność do wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Na wątpliwości zareagowało stowarzyszenie "Prawnicy dla Polski". Wezwali prezesa "Iustiti" do natychmiastowej rezygnacji z przewodniczenia komisji i zwrotu pobranych wynagrodzeń.
"Jako osoba stojąca na czele Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” walczącego z taką determinacją o niezależność sądów i niezawisłość sędziów, w tym krytykując delegacje sędziów do Ministerstwa Sprawiedliwości i jakiekolwiek, nawet potencjalne zależności sędziów od polityków, z pewnością miał Pan świadomość, jak poważne zastrzeżenia konstytucyjne budzi także udział w Komisji, zresztą nie tylko tej, ale też innych komisji kodyfikacyjnych, czynnych sędziów. W sposób oczywisty widać, iż są oni zależni od decyzji polityka – Prezesa Rady Ministrów, który może ich swobodnie powoływać i odwoływać"
"Prawnicy dla Polski" zwracają też uwagę na na kwestię wynagrodzeń. W liście wskazali, że są one "wypłacane bez ustawowej podstawy prawnej", a ich wysokość "zleży od swobodnego uznania polityków" zasiadających w Radzie Ministrów.
Odnosząc się do wyroku TK w sprawie pracy czynnych sędziów w ministerstwie sprawiedliwości stowarzyszenie wyraża obawy, że "wszystkie orzeczenia wydane z udziałem sędziów, którzy zgodzili się na udział w pracach komisji, mogą być uznane za wydane przez nienależycie obsadzony sąd, co skutkuje bezwzględną potrzebą wyeliminowania ich z obiegu".