"Kiedy Amerykanie podjęli decyzję o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie? (…) dokładnie dzień po tym, jak Rafał Trzaskowski, który ma dzisiaj w sondażach wyrównane szanse z prezydentem Andrzejem Dudą, ogłosił, że jego podstawowymi doradcami ws. bezpieczeństwa będą ludzie po sowieckich szkołach" – mówił dziś w programie "Minęła 20" Tomasz Sakiewiecz, redaktor naczelny tygodnika „Gazeta Polska” i dziennika „Gazeta Polska Codziennie”.
Publicysta nawiązał do wiadomości z wtorku. Jak pisał wówczas portal Niezalezna.pl, tego dnia kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, Rafała Trzaskowskiego, zaprezentował zespół ds. bezpieczeństwa i obrony Polski. Znalazł się w nim m.in. były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Piotr P., wokół którego w przeszłości pojawiło się wiele kontrowersji. Ponadto, na Piotrze P. ciążą prokuratorskie zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych jako funkcjonariusza SKW oddelegowanego do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO oraz zarzuty kontaktów z przedstawicielami FSB.
„Kontakty z rosyjskim rezydentem, działanie na rzecz obcego wywiadu, fałszowanie danych przedstawiciela FSB, by ten mógł przebywać w strefach ochronnych – m.in. takie zarzuty usłyszeli byli szefowie SKW – Piotr Pytel, Janusz Nosek i Krzysztof Dusza. „Gazeta Polska” dotarła do treści nowych postanowień śledczych – według Kodeksu karnego czyny, które mieli popełnić byli szefowie SKW, są zagrożone karą nawet do 10 lat więzienia”
- pisała w 2017 r. w „Gazecie Polskiej” redaktor naczelna Telewizji Republika Dorota Kania.
Dziś o sprawie opisanej przez media Strefy Wolnego Słowa w Minęła 20 przypomniał red. Michał Rachoń.
- Kiedy Amerykanie podjęli decyzję o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie? Może jest to przypadek, a może nie. Ale to dokładnie dzień po tym, jak Rafał Trzaskowski, który ma dzisiaj w sondażach wyrównane szanse z prezydentem Andrzejem Dudą, ogłosił, że jego podstawowymi doradcami ws. bezpieczeństwa będą ludzie po sowieckich szkołach
- zwrócił uwagę gość studia Tomasz Sakiewicz.
- Jeden z nich jest oskarżony o współpracę z rosyjskimi służbami. I w Waszyngtonie odezwały się wszystkie czerwone alarmy. Bo oni zrozumieli, że zostali oszukani. I ta polityka, która polegała na tym, że „mamy też przyjaciół po stronie opozycji” – zbankrutowała. Po prostu dzisiaj nie ma żadnego sensu z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych grać na Rafała Trzaskowskiego, czy jego zaplecze. Ponieważ to zaplecze jest z jakichś powodów tak uwiązane w Moskwie, że nawet nie mogli się powstrzymać. Musieli pokazać komunistycznych generałów, albo takich powiązanych z Rosją, jako zaplecze przyszłego prezydenta. Po tym trudno się spodziewać, że ktoś taki jak prezydent Trump, nie podejmie radykalnej decyzji. On nie zamierza się wycofać z Europy Środkowej. Ameryka nie chce być wykopana z tej części świata. I co tam Rafał Trzaskowski powie, to powie. Jemu PR-owcy napiszą. Ale decyzje, które pokazał, prezentując się z tymi generałami, zamknęły mu drogę do Stanów Zjednoczonych
- stwierdził naczelny „GP” i „GPC”.