Rok po pożarze, który w kwietniu 2020 r. zniszczył ok. 5,5 tys. ha bagiennych łąk i lasów w Biebrzańskim Parku Narodowym, polskie parki narodowe apelują o niewypalanie traw, bo nie służy to przyrodzie, a niesie za sobą różne zagrożenia dla przyrody i ludzi.
Apele ukazały się w mediach społecznościowych zarówno Biebrzańskiego Parku Narodowego, jak i innych parków narodowych.
- podkreśla w mediach społecznościowych Biebrzański Park Narodowy.
19-26 kwietnia 2020 r. w pożarze spłonęło 5,5 tys. ha terenu w parku i jego otulinie. "Przez 7 dni trwała walka z żywiołem. Ogień niszczył lęgi ptaków, palił drobne zwierzęta i zagroził bezpieczeństwu ludzi" - przypomina Biebrzański Park Narodowy.
Był to największy w historii pożar w Biebrzańskim Parku. Park podał, że w akcji gaśniczej wzięło udział ok. 1,5 tys. strażaków zawodowych i ochotników, pomagali żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, służby parku, leśne, okoliczni mieszkańcy. Do gaszenia używano samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, policji i Straży Granicznej.
Śledztwo ws. pożaru prowadziła prokuratura. Przyjęte były dwie główne hipotezy - umyślne bądź nieumyślne podpalenie. Biegły z zakresu pożarnictwa, powołany w tym postępowaniu, przyczynę pożaru opisał jako "noszącą cechy umyślnego zaprószenia ognia w kilku miejscach". Śledztwo zostało jednak umorzone, bo nie udało się ustalić sprawców podpalenia.
Przyrodnicze skutki pożaru są oceniane w trakcie trwających, zaplanowanych na pięć lat badań naukowych. Niedawno dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Artur Wiatr wstępnie ocenił, że przyroda ucierpiała na skutek pożaru mniej, niż na początku przypuszczano, ale zaznaczył, że na szerszą ocenę potrzeba czasu. Przypomniał, że park współpracuje ze strażą pożarną, samorządami, policją i innymi służbami na rzecz wzmocnienia ochrony przeciwpożarowej terenu parku.