Dziś Donald Tusk w otoczeniu innych polityków kandydujących do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej pojawił się pod siedzibą TVP. Dziennikarz Telewizji Polskiej, Michał Rachoń, zadał mu kilka pytań, dotyczących m.in. kwestii resetu. Zamiast odpowiedzi - wywiązała się awantura, a do Rachonia doskoczyli politycy KO - Michał Kołodziejczak i Piotr Borys. Z ust Tuska padły groźby więzienia.
Dziś Tusk w otoczeniu kandydatów KO zjawił się pod siedzibą Telewizji Polskiej na placu Powstańców Warszawy, którą w swoim wystąpieniu określił jako "fabrykę kłamstw". Zapowiedział, że pomimo wcześniejszego bojkotu programów TVP przez polityków Koalicji Obywatelskiej, teraz - na złość - zaczną tam przychodzić.
- Zdecydowaliśmy, żeby nasze posłanki i posłowie przekroczyli próg tego miejsca - powiedział Donald Tusk.
Michał Rachoń, dziennikarz TVP i współtwórca serialu "Reset", przygotował kilka pytań, które w pewnym momencie konferencji zadał Tuskowi.
Zamiast odpowiedzi, doszło do awantury, a do Rachonia, który zadawał pytania, doskoczyli politycy KO - Michał Kołodziejczak i Piotr Borys.
Teraz! @michalrachon Tuskowi i Kołodziejczakowi puszczana nerwy pic.twitter.com/SkpSnvMWiZ
— AntyAnty (@AntyAnty77) September 19, 2023
Z ust Tuska posypały się groźby wezwania policji, a także - niemal wprost - więzienia. Doszło także do przepychanek.
- Mamy twoje adresy, wiemy, gdzie mieszkasz
- miał powiedzieć do dziennikarza obecny na konferencji Andrzej Rozenek, przez lata zastępca Jerzego Urbana w tygodniku "NIE", obecnie niestrudzony obrońca przywilejów emerytalnych esbeków.
Donald Tusk sukcesywnie odmawia przyjścia do Telewizji Polskiej mimo zaproszenia ze strony różnych dziennikarzy. Politycy PO regularnie podejmowali bojkot programów TVP.