Niemiecka grupa Rhenus jest o krok od przejęcia jednej z najbardziej wartościowych części portu Szczecin-Świnoujście. Mimo że w czasach rządu Prawa i Sprawiedliwości spółce nie udało się przejąć części Bulk Cargo, to po zmianie władzy przestrzeń do interesów się otworzyła. – Ciemne chmury zbierają się nad portem Szczecin-Świnoujście – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Marek Gróbarczyk, były minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
O przejęciu Bulk Cargo przez niemieckiego giganta Rhenus było głośno już w ubiegłym roku. Spółka, która ma blisko 3 mld euro obrotu i zatrudnia 16 tys. pracowników w 290 oddziałach w całej Europie, była bardzo zainteresowana częścią portu Szczecin-Świnoujście. Wtedy jednak rząd polski zablokował sprzedaż firmy.
– Ustawa, która została przez nas przyjęta w ubiegłym roku, zakładała, że na sprzedaż udziałów w spółce musi wyrazić zgodę minister. Wtedy mocno protestowali politycy Platformy Obywatelskiej. Twarzą protestów był Arkadiusz Marchewka, który zajmuje się dziś gospodarką morską. Już wtedy były zakusy na to, by sprzedać część Bulk Cargo – Port Szczecin. Rhenus chciał wykupić od prywatnych firm udział. Zablokowaliśmy to ustawą, podkreślając, że minister ma prawo wskazać podmiot skarbu państwa, który na takich samych warunkach może przejąć udziały w tej samej spółce, tak aby nie dochodziło do wrogich przejęć. W tym przypadku nic takiego się nie dzieje
– mówi Marek Gróbarczyk, były minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Jak się okazało, już w ubiegłym roku w obronie interesów niemieckich występowali politycy dzisiejszej koalicji rządzącej. Część z nich zasiada w ławach rządowych. Oprócz odpowiedzialnego za gospodarkę morską Arkadiusza Marchewki w obronie niemieckich interesów stawał faktycznie Dariusz Wieczorek. – Dlaczego przedsiębiorca ma sprzedać udziały polskiemu skarbowi państwa, skoro niemiecka firma daje kilka razy więcej? – mówił ówczesny poseł Dariusz Wieczorek, który dzisiaj jest ministrem nauki. – Pojawiła się firma niemiecka, potężny koncern zajmujący się działalnością portową. Z właścicielami na ten temat rozmawiałem. Oni również skierowali zapytanie do skarbu państwa. Fundusz Rozwoju Spółek wyraził zainteresowanie, za cenę trzykrotnie niższą niż partner niemiecki – mówi polityk Lewicy.
Zdaniem polityków naciski miały doprowadzić do ostatecznego przejęcia części portu przez Niemców. – Wtedy już odbywała się akcja, która miała doprowadzić do wejścia grupy Rhenus. To oznaczało, że spółka ta wejdzie w najważniejszy obszar portu Szczecin-Świnoujście. Bulk Cargo to prywatny operator, który w latach 90. pozyskał te tereny. Mieli oni około 90 ha portu w Szczecinie. Mówimy o tych najważniejszych nabrzeżach, które są remontowane, i dochodzi tam tor 12,5 metra głębokości. Stanowi to najważniejszy element portu. Jeśli dopuścimy do tego, by ten proces został dokończony, to ciemne chmury zbiorą się nad Szczecinem, jeśli chodzi o porty – mówi nam Gróbarczyk.
Absurdalnie wygląda również sprawa portu zbożowego w Gdyni. Jeszcze w lipcu rząd ustami Michała Kołodziejczaka mówił o wielkim sukcesie, czyli zablokowaniu prze-targu na dzierżawę nadbrzeża, którą wszczął Port Gdynia. W lipcu tak mówił o tym wiceminister rolnictwa.
– Pod wpływem resortu rolnictwa nastąpiło chociażby unie-ważnienie tego konkursu na terminal zbożowy w Gdyni. Firma, która miała zarządzać terminalem, już dzisiaj obsługuje ok. 60 proc. eksportu drogą morską zbóż z Polski. Gdyby przejęła ten terminal w Gdyni, który dzisiaj ma możliwości eksportowe 2 mln t zbóż, a docelowo może to być nawet 4 mln t zbóż na rok, przy eksporcie całościowym drogą morską zbóż z Polski w roku poprzednim na poziomie 9 mln t... Łatwo sobie przeliczyć, że terminal w Gdyni może eksportować 30 proc. zbóż z Polski. I tutaj, jeżeli faktycznie Krajowa Grupa Spożywcza miałaby w obsłudze ten terminal, moglibyśmy rozwijać zdolności magazynowe, handel, eksport. Tutaj jest ten stabilny wpływ na rynek. Sytuacja po tych wieloletnich zaniedbaniach jest trudna, bo ten wpływ Elewarru, KGS na rynek zbóż jest mały, ale patrzymy z nadzieją na to, co będzie się działo – mówił w Sejmie Kołodziejczak.
Po kilku tygodniach okazało się, że w powtórnym przetargu znowu wygrała ta sama firma co w wakacje. Jak się okazało, najlepszą ofertę złożyło konsorcjum Szczecin Bulk Terminal razem z warszawskimi firmami doradczymi Tapini i Riber. Rząd mógł oczywiście przejąć nabrzeże, ale należało przyjąć specjalne stanowisko Rady Ministrów i uzasadnić, że teren jest potrzebny do zapewnienia bezpieczeństwa państwa.
– Unieważnili przetarg. Zrobili nowy i znowu wygrała go ta sama firma. Teraz gdyby Polska chciała to zablokować, to jest niemal pewne, że firma pójdzie do arbitrażu międzynarodowego. Nasz kraj nie będzie miał tam żadnych argumentów
– mówi nam Marek Gróbarczyk.
Przez działania rządu nabrzeże praktycznie nie pracuje. Utrudniony jest tym samym eksport zboża. Straty idą w miliony złotych.