Z falami śmiechu pełnych kinowych sal i eksplozją oklasków na finał kojarzą się pokazy filmu o Naszości w całej Polsce. Ten bunt młodzieży zorganizowały dzieciaki z lat 90. posługujące się językiem alternatywy, ale - w przeciwieństwie do udających alternatywę Wojewódzkiego czy Owsiaka - nienawidzące postkomuny i mające zupełnie inny rodzinny rodowód. - Każdy rozsądny człowiek powinien nienawidzić komunistów z powodu wszystkich mordów i zniewolenia naszego kraju. Takie poglądy wyniosłem z domu. Moja babcia była żołnierzem Armii Krajowej, mój pradziadek nawet zastępcą szefa wywiadu gospodarczego AK na okręg Pomorze. Kiedy weszli żołnierze frontu białoruskiego, mój pradziad został aresztowany i wywieziony na Wschód. Tam zginął, w obozie pracy pod Tułą. Do dzisiaj ciała nie ma, grób jest symboliczny na Junikowie – mówi Krzysztof Konieczka „Zyziu” o motywacjach Naszości, by uliczną satyrą rozwalać fundamenty III RP. (zobacz TRAILER filmu, który od 25 sierpnia trafi do kin w całej Polsce pod tym tekstem)
Na tle III RP i pseudobuntu narzucanego przez media kolejnym rocznikom młodzieży faktycznie byli… nienormalni. „Naszość – tylko dla nienormalnych” to opowieść o tym, jak absurdalnymi happeningami doprowadzali do erozji fundamentów ubekistanu. Trafiali do grup rówieśników, którym też nie podobała się rzeczywistość. W Poznaniu we wszystkich młodzieżowych knajpach rozpowszechniania była odbijana na ksero gazetka właśnie pod tytułem „Naszość – tylko dla nienormalnych”.
- Jako 15-16-letni chłopak zaczytywałem się w tych zinach. Miały cholerny wpływ na młodych ludzi z różnych subkultur. Miałem długie włosy, uważałem się za metalowca, grałem w kapeli metalowej, z którą nagrałem demówkę. To pismo emanowało niesamowitym poczuciem humoru, wulgarnością o niesamowitej poetyce. Poruszało tematy, na które w publicznym dyskursie w ogóle się nie mówiło. Pamiętam artykuł o zabójstwie Przemka Czai, które wywołało rewolucję w Słupsku. Wszystko to czytało się z wypiekami na twarzy, bo przecież Naszość też brała udział w tych zamieszkach
– mówi Krzysztof Konieczka z Akcji Alternatywnej Naszość w wywiadzie dla „Wiadomości Wrzesińskich”, opublikowanym na portalu września.info.pl.
Antykomunizm wyniósł z domu, ale do aktywnej działalności przeciwko rządom SLD czy PO trafił przez alternatywę.
- Piotra Lisiewicza poznałem w knajpie U Bazyla. Zacząłem mu wysyłać moją młodzieńcza poezję, która była publikowana w gazecie Naszości. I wszyscy młodzi ludzie czytali te gazetki, w których były te moje pseudopoezje. Czułem się cholernie dumny z tego. Postanowiłem się zaangażować, tak na serio.
Naszość potępiał na okładce „GW” Adam Michnik, gdy po napaści Rosji na Czeczenię jej członkowie wtargnęli do konsulatu rosyjskiego w Poznaniu. - Robiło się z nas rusofobów, ludzi, którzy chcą tylko jątrzyć, psuć stosunki polsko-rosyjskie – mówi Konieczka.
Na poznańskiej premierze Naszości, w czasie której kino Rialto nie pomieściło widzów i tłum wtargnął do niego, Konieczka był razem z dziećmi. - Czułem dużą satysfakcję, że moje dzieci, które były na premierze filmu, bardzo pozytywnie zareagowały, że były dumne ze swojego taty. Bardzo dobrze się bawiły – mówi. Od 25 sierpnia film dostępny będzie w kinach w całej Polsce.
Cały wywiad z Krzysztofem Konieczką „Zyziem” dostępny jest tutaj:
A mocny trailer filmu obejrzeć można poniżej: