Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Mieszkańcy i przedsiębiorcy z Lewina Brzeskiego szykują się na sądową batalię

Poszkodowani w niedawnej powodzi mieszkańcy Opolszczyzny chcą się zjednoczyć i dochodzić sprawiedliwości przed sądem. Lewin Brzeski, Nysa - to tylko niektóre gminy, z których ludzie potracili całe dobytki życia.

Lewin Brzeski
Lewin Brzeski
Mantek Łazor [screenshot] - Facebook.com

O planowanym pozwie zbiorowym w związku z brakiem ostrzeżeń przed nadchodzącą powodzią oraz brakiem skutecznych działań przeciwpowodziowych, na antenie Telewizji Republika mówili Radosław Kochler i Marek Karaś.

Obaj są przedsiębiorcami z Lewina Brzeskiego, który boleśnie dotknęły skutki powodzi.

Widać rozmiar nieszczęścia mieszańców Lewina Brzeskiego. Odpady zwożone są tutaj z całej gminy

– powiedział Marek Karaś, komentując zdjęcia ze specjalnego placu, na który zwożone są pozostałości po powodzi.

Podkreślił, że to obrazuje utratę niejednokrotnie całych dobytków zgromadzonych przez ludzi, które trafiły na śmietnik. Zaznaczył, że w związku z ogromną skalą zniszczeń, powiadomieni o możliwości złożenia pozwu zbiorowego mają być zarówno zwykli mieszkańcy, jak i lokalni przedsiębiorcy.

"Woda nas zaskoczyła"

Radosław Kochler przypomniał o poszkodowanej miejscowości Wronów, gdzie 3-4 metrowa woda sięgała miejscami dachów domów.

Podkreślił, że ucierpieli wszyscy.

Nie byliśmy na to przygotowani. Woda po prostu nas zaskoczyła

– podkreślił Kochler.

- Będziemy robić wszystko, żeby doprowadzić do tego, żeby wskazać winnego, bo my nie mieliśmy nawet chwili, żeby przygotować się na powódź - dodał Kochler.

W wyniku nagłej fali powodziowej ludzie straci całe domy wraz z wyposażeniem. Narzędzia do prowadzenia swojej działalności utracili także przedsiębiorcy. Karaś zwrócił uwagę, że rządowa specustawa nie pozwala na ponowny zakup potrzebnego sprzętu i przeprowadzenie koniecznych remontów w ich firmach.

Wsparcie ze strony posła

O planowanym zbiorowym pozwie mówił też wcześniej w mediach poseł z Opolszczyzny Paweł Kukiz. W rozmowie z portalem tysol.pl wskazał, że taki pozew przeciwko Wodom Polskim może otworzyć osobom poszkodowanym drogę do szybszego i bardziej skutecznego sposobu dochodzenia odszkodowań za utracone mienie.

Poseł nie ma wątpliwości, że rozmiarom skutków tej tragedii można było zapobiec. Wody Polskie są zarządcami zbiorników wodnych, a co za tym idzie odpowiadają za brak decyzji i działań, które uchroniłyby mieszkańców przed katastrofalnymi skutkami powodzi.

Jeśli sąd uzna ich winę, to będzie łatwiej ubiegać się o odszkodowania ze Skarbu Państwa w tym zakresie, który nie jest ujęty przez ustawę pomocową

– ocenił Paweł Kukiz.

"Woda się zbliżała"

- Jako mieszkaniec tych terenów, które w dużej mierze zostały objęte powodzią, obserwowałem tę sytuację od początku września, obserwowałem prognozy pogody, obserwowałem rzekę Nysę, która była główną sprawczynią tego zamieszania, tego dramatu - opisał sytuację w rozmowie z Tysol.pl.

- Jeszcze na początku drugiej połowy września, jak wracałem z Warszawy, jechałem przez miejscowość Skorogoszcz, która również ucierpiała w powodzi po 13 września, i zastanawiałem się, gdzie te ryby żyją, bo przecież w tej Nysie w ogóle nie ma wody! Tam taki wąski strumyczek płynął przez cały koryto tej rzeki - zaznaczył Kukiz. - A w tym samym czasie były też już informacje, że w Czechach nastąpił ten Armagedon i wręcz było pewne, że jeżeli tej wody nie zaczną ze zbiorników Nyskiego, Odmuchowskiego i Paczkowskiego spuszczać, no to tutaj będzie tragedia. Oczywiście nikt nie wiedział, jakie mogą być rozmiary tej tragedii, natomiast było wiadomo, że woda się zbliża - podsumował.

 

 



Źródło: tvrepublika.pl, tysol.pl, niezalezna.pl

 

#powódź #pozew zbiorowy #powódź na Dolnym Śląsku #powódź 2024

st