Nie jest się katolikiem tylko we własnym domu, ale także w przestrzeni publicznej i z tego powodu, że jesteśmy osobami wierzącymi, mamy również konsekwencje publiczne, społeczne, konsekwencje polegające na tym, że chcemy zorganizować państwo w taki sposób – mówił podczas burzliwej dyskusji ws. aborcji w programie „W punkt” w Telewizji Republika wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń.
Polityk był jednym z gości red. Katarzyny Gójskiej.
22 października ub.r. Trybunał Konstytucyjny - po rozpatrzeniu wniosku grupy 119 posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji - orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niekonstytucyjny. Dziś do tej kwestii ponownie powrócono podczas gorącej dyskusji w studiu.
- Mam na myśli prawa kobiet, o których mówiliśmy podczas m.in. prezentacji naszego stanowiska. Aborcja jest bardzo trudna i bolesna decyzja kobiety i ta decyzja musi być podjęta przez kobietę bez wskazywania jakiegokolwiek cudzego stanowiska. To musi być jej decyzja, podjęta w zgodzie z jej sumieniem, z jej wiarą, z jej wyznawanymi wartościami – przekonywał obecny w studiu poseł PO Michał Jaros.
- Lewica uważa, że kobieta ma prawo do decyzji. Nikt nikogo do aborcji nigdy nie będzie zmuszał. My nie nazywamy tego jako „zabieg na życzenie”, to jest zabieg wtedy kiedy jest niezbędny. A tę decyzję czy jest niezbędny będzie podejmować kobieta – skomentował z kolei senator lewicy Wojciech Konieczny.
Słowa obu polityków skomentował wiceminister Artur Soboń.
- To co powiedział pan poseł Jaros. To czystej manicheizm PO. To znaczy jest program dla katolików i program dla pozostałych. Te programy jakoś zgrabnie łączą w zależności od tego, do kogo ta oferta jest skierowana. Co więcej, pan poseł jest gotów bronić tego programu jako wspólnego programu nas wszystkich. To niezwykły szpagat i manicheizm w czystej postaci. Panie pośle, jeżeli jest się katolikiem to nie dotyczy to wyłącznie przestrzeni prywatnej. Nie jest się katolikiem tylko we własnym domu, ale także w przestrzeni publicznej i z tego powodu, że jesteśmy osobami wierzącymi, mamy również konsekwencje publiczne, społeczne, konsekwencje polegające na tym, że chcemy zorganizować państwo w taki sposób…
- mówił.
- Państwo wyznaniowe… - wtrącił senator Koniczny.
- Dobro wspólnie, panie senatorze, dla wszystkich obywateli, to jest podstawą katolickiej nauki społecznej... Katolicyzm ma swoje konsekwencje w życiu publicznym, podobnie jak marksizm ma swoje konsekwencje w życiu publicznym
- odpowiedział polityk PiS.