Brutalne postulaty demonstrantów ze „Strajku kobiet” dotyczą całkowitej zmiany naszego systemu wartości, a nawet całej cywilizacji, w której żyjemy – mówi portalowi Niezalezna.pl poseł Arkadiusz Czartoryski z PiS. Parlamentarzysta dodaje, że niedawna propozycja prezydenta Dudy dotycząca aborcji nie ma nic wspólnego z żądaniami „Strajku kobiet”.
Niedawno prezydent Andrzej Duda ogłosił projekt ustawy o dopuszczalności aborcji w przypadku, gdy u nienarodzonych stwierdzi się wady prowadzące do śmierci. Jak ten projekt ma się do ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego odrzucającego możliwość aborcji w przypadku wszelkich tak zwanych „wad” płodu?
Powiem wprost, że jest to niezwykle trudne pytanie. Dlatego, że musiałbym się pokusić o odpowiedź za Trybunał Konstytucyjny. Odpowiedź na pytanie: czy ta propozycja jest zgodna z Konstytucją, czy nie? Sam jestem ciekawy, jak by Trybunał się do tego odniósł.
Proszę zwrócić uwagę, że w tym momencie rozmawiamy w świetle Konstytucji. Nie w świetle moich przekonań. Więc jeśli chodzi o ocenę czegoś, czy jest ono zgodne z Konstytucją, czy nie, to tylko sędziowie Trybunału Konstytucyjnego wydają taką ocenę. I będzie tak również w przypadku propozycji nowego projektu prezydenckiego.
Głęboko ufam, że prawnicy w Kancelarii Prezydenta, mając na względzie pewien ład konstytucyjny i ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej, przemyśleli głęboko tą propozycję. Ale to jest tylko moje przypuszczenie. Bo powtarzam: sam jestem ciekawy, co na to powie Trybunał Konstytucyjny.
Wydaje się, że pomysł pana prezydenta ma uspokoić nastroje i zakończyć uliczne protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Jednak organizatorzy demonstracji chcą więcej: aborcji na życzenie, edukacji seksualnej dla dzieci, środków antykoncepcyjnych dla młodzieży. Wygląda więc na to, że ustępstwo - którym wydaje się być ustawa prezydenta Dudy - nic nie da. Pojawiają się nawet obawy, że rozzuchwali tak zwany „Strajk kobiet”, który zobaczy, iż przez uliczne burdy coś da się uzyskać. Na przykład brak obrony życia niektórych nienarodzonych. Czy tak może się stać?
Jeżeli pan pyta o moje poglądy, to jestem absolutnie za życiem. Jestem za tym, żeby wszelkimi możliwymi sposobami wspierać kobiety, które znajdują się w trudnej sytuacji.
Takiej, że w wyniku badań prenatalnych wiedzą, iż dziecko może być niepełnosprawne, lub może niebawem umrzeć. I przed nimi jest podjęcie decyzji.
Więc jestem za tym, aby wszelkimi możliwymi sposobami za pomocą państwa wspierać system opieki zdrowotnej i system opieki społecznej. I również całą naszą kulturą i cywilizacją wspierać takie kobiety.
Natomiast nie ulega wątpliwości, że protesty, które mają miejsce, nie dotyczą tych niezwykle rzadkich przypadków i tych niezwykle trudnych chwil. Dotyczą natomiast całej serii brutalnych, czy nawet wulgarnych, postulatów przeciwko życiu – na przykład aborcji na życzenie. I w ogóle tyczą się całkowitej zmiany naszego systemu wartości; całej cywilizacji, w której żyjemy. Wprowadzając dodatkowo wulgarny język do debaty publicznej i nie licząc się ze zdrowiem i życiem tych, którzy protestują przy zupełnym lekceważeniu pandemii.
Więc nie sądzę, żeby inicjatorzy protestów zwracali uwagę na jakiekolwiek propozycje prezydenta Andrzeja Dudy. One się mają nijak do tego, co robią ci, którzy organizują te ekscesy.
To po co są te propozycje?
Nie ma wątpliwości, że trwa dyskusja wokół wyroku Trybunału Konstytucyjnego. I wydaje się, że prezydent proponuje zmianę przepisów w reakcji na wyrok Trybunału, a nie w odpowiedzi na te brutalne, wulgarne protesty. Bo przecież tam są formułowane postulaty wyrzucenia rządu i prezydenta, aborcji na życzenie. Zresztą pojawia się coraz więcej kolejnych żądań. Wszystkie one pozostają bez związku z jakimikolwiek inicjatywami pana prezydenta.
Natomiast trudno, żeby pan prezydent w ogóle nie odnosił się do tego, co stwierdził Trybunał Konstytucyjny.
A więc można powiedzieć, że ta ustawa jest po prostu wyrazem poglądów pana prezydenta?
Tak mi się wydaje. I jak już wspomniałem: poza ulicznymi protestami, trwa w Polsce dyskusja wśród prawników, polityków, etyków i działaczy różnych organizacji. Dyskusja, która wynika z rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego. I pan prezydent – wszystko na to wskazuje – włączył się w tą dyskusję. Zajął zdanie w taki, a nie w inny sposób.
Ciekawy jestem, co na to powie Trybunał Konstytucyjny: czy ta propozycja będzie zgodna z jego ostatnim orzeczeniem?
Ale przed orzeczeniem Trybunału ktoś musiałby tą ustawę do niego skierować...
Rozumiem, że zrobi to prezydent. A mianowicie, że jeżeli prezydent skieruje ustawę do sejmu, to będzie ona również przedmiotem opinii Trybunału. Bo jak Trybunał rozstrzygnął zgodność czy niezgodność z Konstytucją wcześniejszych przepisów, tak i te nowe powinny być ocenione. Przecież nie będziemy pracowali nad dokumentem, który od razu będzie z gruntu niekonstytucyjny! Mam nadzieję, że jest to oczywiste i dla pana prezydenta, i dla wszystkich, którzy będą nad ustawą pracować.
A w takim razie: gdyby stwierdzono konstytucyjność prezydenckiej ustawy, PiS by ją poparł?
Gdyby stwierdzono konstytucyjność ustawy pana prezydenta, ja bym ją poparł.
A czy wie Pan, jak zachowa się cały klub?
Nie. Bo nie było takiej dyskusji. Proszę zrozumieć: jest sytuacja ogromnej pandemii i klub „in gremio” się nie zbiera. Nawet - do czasu wyciszenia pandemii - zostały przerwane spotkania w regionach. Nie możemy przecież zbierać kilkuset osób w jednym miejscu. Więc dyskusja i decyzja są przed nami.
Bo nie ulega wątpliwości, że musimy się odnieść do rozstrzygnięcia Trybunału. W tym kontekście – myślę - będzie też dyskutowana ustawa pana prezydenta. Ale sprawę należy potraktować szerzej. Chociażby w aspekcie opieki nad matkami, które znajdują się w tak trudnej sytuacji. W czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości dużo zostało w tym względzie uczynione. Ale wszystko na to wskazuje, że jeszcze jest dużo do zrobienia.