- Jeśli gen. Stróżyk z podobną niefrasobliwością kieruje SKW i wykłada w Akademii Sztuki Wojennej, to być może należy się zastanowić, czy łączenie tych wszystkich funkcji jest zasadne - powiedział portalowi Niezalezna.pl dr hab. Dominik Smyrgała, ekspert Fundacji FIBRE.
"Gazeta Polska Codziennie" ujawniła powiązania obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka, a zarazem szefa rządowej komisji ds. badania rosyjskich wpływów z rosyjskim rektorem-putinistą oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia ściśle współpracuje z Rosją i Białorusią.
Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW, jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie
W publikacji ujawniono, że Stróżyk znalazł się na liście Komitetu Organizacyjnego VI Międzynarodową Konferencję Naukową z cyklu "Polska-Rosja". Nazwisko przewodniczącego rządowej komisji badającej wpływy rosyjskie i białoruskie znalazł się obok prof. dr hab. Władimira Juriewicza Stromowa (1977-2022). Był on rektorem Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie.
O skomentowanie tych relacji szefa SKW został poproszony przez portal Niezalezna.pl prof. Dominik Smyrgała.
Dzisiejsza informacja o współorganizowaniu przez gen. Stróżyka w 2019 roku konferencji naukowej o geopolitycznym wymiarze relacji Rosja-Zachód, której współorganizatorem był Tambowski Uniwersytet Państwowy to co najmniej bardzo duża niezręczność
- Jeśli gen. Stróżyk z podobną niefrasobliwością kieruje SKW i wykłada w Akademii Sztuki Wojennej, to być może należy się zastanowić, czy łączenie tych wszystkich funkcji jest zasadne - dodał dyplomatycznie.
Dr hab. Smyrgała wyraził swoją wątpliwość odnośnie tego, czy prace nad prezentacją komisji prowadziła komisja w pełnym swym składzie. - Jej członkami jest kilkoro znakomitych naukowców o uznanym dorobku, po których nie spodziewałbym się aż takich błędów - podkreślił.
Prezentacja gen. Stróżyka, którą przedstawił w zeszły czwartek, prezentowała tak niski poziom merytoryczny, że aż trudno w to uwierzyć w przypadku kogoś, kto ma stopień generała brygady, stopień naukowy doktora i pełnił funkcję zastępcy dyrektora Zarządu Wywiadu Międzynarodowego Sztabu Wojskowego NATO
Dodał, że do weryfikacji fałszywych stwierdzeń "wystarczyło kilkanaście minut kwerendy w dowolnej wyszukiwarce internetowej".
Zupełne niezrozumienie ram prawnych lobbingu w USA, czego efektem było wskazanie jako prorosyjskiej firmy lobbingowej, z którą podpisał umowę rząd Donalda Tuska, wreszcie niesprawdzenie, jak w rzeczywistości głosował w sprawie akcesji Polski do NATO senator D’Amato, również wprawiają w zdziwienie