Pierwsi polscy piloci wrócili z wielomiesięcznego, strategicznego szkolenia pilotowania śmigłowców uderzeniowych Apache, które jest prowadzone w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem polski rząd nadal nie podpisał umowy na pozyskanie 96 tego typu maszyn w wersji AH-64E Guardian, mimo zgody ze strony Stanów Zjednoczonych oraz faktu, że poprzedni minister obrony Mariusz Błaszczak zatwierdził umowę offsetową w tej sprawie wiele miesięcy temu. – Powinniśmy robić wszystko, by rozpoczęte negocjacje, nie tylko w sprawie śmigłowców Apache, ale także innego strategicznego sprzętu jak najszybciej finalizować. No ale żeby rząd angażował się w zwiększanie potencjału naszego bezpieczeństwa, to trzeba czuć się odpowiedzialnym za ojczyznę. A to są ludzie, którzy absolutnie nie nadają się do zarządzania i brania odpowiedzialności za tego typu sprawy – mówi portalowi Niezalezna.pl Michał Jach, były przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (SKON).
Portal polska-zbrojna.pl poinformował, że dwaj polscy piloci z 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych ukończyli w Stanach Zjednoczonych trwający osiem miesięcy kurs AQC (ang. Aviator Qualification Course) śmigłowca Apache. Oznacza to, że mogą pilotować najpotężniejszy śmigłowiec uderzeniowy świata.
We wrześniu ub.r. ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zatwierdził umowę offsetową do śmigłowców Apache. Kilka dni wcześniej amerykański Departament Stanu wydał zielone światło na sprzedaż Polsce 96 śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache.
W marcu br., podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Stanach Zjednoczonych ogłoszono plany udzielenia Polsce pożyczki w wysokości 2 mld dol. na zakup uzbrojenia i zaoferowano sprzedaż 96 śmigłowców Apache. I choć zdaniem wielu ekspertów umowa na kupno amerykańskich śmigłowców powinna być traktowana jako jedna z najważniejszych w historii polskiej armii, o konieczności jej szybkiego podpisania nie wspominając, to mimo upływu kolejnych miesięcy nic się w tej sprawie nie dzieje.
Polska musi konsekwentnie i szybko zwiększać swój potencjał militarny. Należy sfinalizować kontrakty zbrojeniowe rozpoczęte przez Prawo i Sprawiedliwość. Na podpis ministra obrony narodowej cały czas czekają umowy na śmigłowce Apache, armatohaubice Krab i K9, czołgi K2 i wyrzutnie Himars – alarmował już w kwietniu br. były szef MON Mariusz Błaszczak.
- Powinniśmy robić wszystko, by rozpoczęte negocjacje, nie tylko w sprawie śmigłowców Apache, ale także innego strategicznego sprzętu jak najszybciej finalizować. No ale żeby rząd angażował się w zwiększanie potencjału naszego bezpieczeństwa, to trzeba czuć się odpowiedzialnym za ojczyznę. A to są ludzie, którzy absolutnie nie nadają się do zarządzania i brania odpowiedzialności za tego typu sprawy – mówi portalowi Niezalezna.pl Michał Jach, były przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (SKON).
Większość umów zbrojeniowych została przygotowana i ustalona przez ministra Błaszczaka. Były nakreślone sposoby ich finansowania, wystarczyło to tylko kontynuować. Wśród rządzących nie ma jednak ani woli, ani pomysłu, ani kompetencji. Nie wyobrażałem sobie, że w tak skandaliczny sposób będzie prowadzona polityka zbrojeniowa.
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, obejmując stanowisko, nie miał zielonego pojęcia o obronności i bezpieczeństwie. Dobór tych kadr jest stricte polityczny. Wśród osób zajmujących stanowiska kierownicze w MON nie ma żadnej merytoryki.
Obawiam się, że podobnie będzie z innymi kontraktami, które zostały wynegocjowane przez poprzedni rząd i w zasadzie czekają tylko na podpis. Tymczasem ciągle słyszymy, że nie ma pieniędzy. Po niedawnych eurowyborach tego typu narzekania będzie jeszcze więcej.