- Pamiętajmy, że jesteśmy miesiąc po wydarzeniach w Afganistanie, których oddźwięk medialny nie był korzystny dla wizerunku politycznego zachodu na świecie. Moskwie może zależeć na dalszym propagowaniu słabego obrazu USA i sojuszników i temu mogą służyć różnego rodzaju prowokacje - przestrzegł Tomasz Szatkowski w rozmowie z red. Katarzyną Gójską w programie TV Republika "W Punkt".
Tomasz Szatkowski, ambasador RP przy Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską odniósł się do kryzysu na granicy wywoływanego przez białoruskie służby, który przywożą pod granicę Polski, Łotwy i Litwy migrantów m.in. z Syrii, Afganistanu, czy Iraku. - W NATO na poziomie politycznym, a tym bardziej na poziomie operacyjnym nikt nie ma wątpliwości, że działania władz białoruskich stanowią element działań hybrydowych, które są formą agresji wobec państw sojuszniczych - powiedział.
- Pierwszą odpowiedzią na działania hybrydowe jest odpowiedź państwa nimi dotkniętymi. To państwa mają policje, służby specjalne, straż graniczne i w pierwszym rzędzie to na nich spoczywa ciężar tej odpowiedzi
- zaznaczył ambasador.
Katarzyna Gójska zauważyła, że Białoruś we współpracy z Rosją organizuje akcje na coraz szerszą skalę. - Ściągania na teren Białorusi migrantów z różnych państw świata. Jaki jest cel tych działań? Skąd taki pomysł na to, żeby starać się atakować granice Polski, czy też Litwy? Co chce się osiągnąć? - zapytała.
- Cel władz Białorusi i zakres działań władz rosyjskich jest jeszcze przedmiotem analiz w sojuszu. (...) Rzeczywiście widzimy różnego rodzaju sygnały, które pokazują, że strona rosyjska nie tylko ma świadomość tych działań, ale także szereg tych działań jest ułatwianych (...) Nie mogę mówić o wszystkich sygnał, które do nas docierają, ale takowe są
- powiedział Tomasz Szatkowski.
- Widzimy działania władz Białorusi, które są wspomagane przez władze rosyjskie, aby zwiększyć tę pulę migrantów. Widzimy poszukiwania dalszych kanałów, którymi tych migrantów można byłoby do Białorusi ściągać i rzeczywiście tego zjawiska nie wolno marginalizować
- zaznaczył.
Ambasador przy NATO przestrzegł przed planami Moskwy. - Pamiętajmy, że jesteśmy miesiąc po wydarzeniach w Afganistanie, których oddźwięk medialny nie był korzystny dla wizerunku politycznego zachodu na świecie. Moskwie może zależeć na dalszym propagowaniu słabego obrazu USA i sojuszników i temu mogą służyć różnego rodzaju prowokacje. Także sytuacja jest na pewno niepokojąca, musimy ją obserwować i musimy być w stanie odpowiedzieć na różnego rodzaju prowokacje - podkreślił.