Stanęli do nierównej walki najpierw z niemieckim najeźdźcą. Broni nie złożyli także, gdy okupant się zmienił i naszą tożsamość narodową miał zniszczyć sowiecki totalitaryzm. Za miłość do ojczyzny i walkę o jej suwerenność często płacili najwyższą cenę. To jednak komunistom nie wystarczyło – pamięć o Żołnierzach Niezłomnych miała zostać całkowicie wyrugowana, dlatego ciała naszych bohaterów najczęściej były chowane w bezimiennych mogiłach. Ale Polska o nich nie zapomniała.
Blisko pół wieku musiało upłynąć od śmierci ostatniego toczącego bój Żołnierza Niezłomnego do momentu, gdy Polska oddała im należny hołd, ustanawiając narodowy dzień pamięci naszych bohaterów. Władza z moskiewskiego nadania nie pozwalała, aby Polacy uczyli się o ludziach, którzy za wolną i suwerenną ojczyznę gotowi byli zapłacić najwyższą cenę. Przez lata żołnierzy antykomunistycznego podziemia na wszystkie sposoby rugowano z kart biało-czerwonej historii. Dopiero w 2010 r. dzięki determinacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wspieranego przez środowiska patriotyczne, podjęta została inicjatywa ustawodawcza, która przyniosła efekt – już w 2011 r. 1 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
„Bandyci”, „faszystowscy sabotażyści”, „zaplute karły reakcji” – to zaledwie kilka łagodniejszych określeń, których wobec Niezłomnych używali funkcjonariusze stalinowskiego totalitaryzmu. Komuniści starali się też wmówić polskiemu społeczeństwu, że żołnierze walczący o niepodległość naszego kraju w czasie II wojny światowej i żołnierze, którzy później należeli do antykomunistycznego podziemia, to dwie zupełnie różne grupy. Nic bardziej mylnego. Dla tych ludzi po prostu wojna nie skończyła się w 1945 r. Doskonale zdawali sobie sprawę, że jeden okupant został zastąpiony innym – czerwonym.
„Darowano nam Polskę i ustanowiono rządy nad Nią, jakbyśmy byli narodem żebraków, jakbyśmy czekali przez sześć lat wielkich zmagań na koniec wojny z założonymi rękami, jakbyśmy nie toczyli najkrwawszych na kuli ziemskiej walk i jakbyśmy nie przerośli naszych rzekomych dobroczyńców gotowością do poświęceń i bohaterstwem. Na świętych ołtarzach Wawru, Oświęcimia, Majdanka, Warszawy, leśnych partyzanckich pobojowisk, spacyfikowanych po barbarzyńsku miast i wsi – dokonano najhaniebniejszej w dziejach profanacji: stworzono sztuczną, jakby w sercach naszych nie żyła prawdziwa, Polskę, która jest usankcjonowaniem wszelkiej podłości, zła i zdrady”
– napisał w swoim rozkazie kpt. Stanisław Sojczyński ps. Warszyc, jeden z najsłynniejszych żołnierzy podziemia antykomunistycznego.
Mimo okrutnej polityki komunistów wobec Niezłomnych i zakrojonej na szeroką skalę inwigilacji środowisk niepodległościowych udało im się dokonać wielu spektakularnych akcji. Wśród nich można wyróżnić rozbicie więzienia w Puławach 24 kwietnia 1945 r. W środku dnia, pod nosem setek sowieckich żołnierzy i ubeckich funkcjonariuszy, 44-osobowy oddział WiN majora Mariana Bernaciaka „Orlika” wyzwolił ponad setkę więźniów trzymanych w katowni w Puławach. Akcja wyglądała jak z filmu – część oddziału przebrała się za czerwonoarmistów, a reszta udawała bandytów, którzy mieli zostać odeskortowani do więzienia. Chociaż agenci NKWD zorientowali się, że to może być podstęp, to zostali zneutralizowani, zanim wszczęli alarm. To pozwoliło wedrzeć się żołnierzom „Orlika” na teren obiektu, a zdezorientowani komuniści zabarykadowali się w pomieszczeniach. Skutkiem akcji było uwolnienie 107 więźniów i zabicie pięciu funkcjonariuszy UB oraz dwóch milicjantów.
Innym przykładem spektakularnych działań Niezłomnych jest bitwa pod Kuryłówką 7 maja 1945 r. Była to jedna z największych potyczek zbrojnych Żołnierzy Wyklętych. Efektem bitwy była dezercja całego Trzeciego Samodzielnego Batalionu Operacyjnego Wojsk Wewnętrznych. Poznawszy się na komunistycznych metodach, żołnierze postanowili porzucić Ludowe Wojsko Polskie i dołączyć do antykomunistycznych oddziałów. Esbecy nie mogli znieść takiego upokorzenia i wytropili dezerterów. Doszło do mocnej wymiany ognia, a nawet walki wręcz. Bilans tej bitwy wynosi 50 zabitych Sowietów i 5 poległych Polaków.
Kolejnym wydarzeniem, którego nie można pominąć, mówiąc o dorobku Żołnierzy Wyklętych, jest rozbicie więzienia w Kielcach w dniach 4–5 sierpnia 1945 r. Nasi bohaterowie wiedzieli, że dysponują zbyt małymi siłami, aby stoczyć otwartą walkę z funkcjonariuszami stalinowskimi, więc użyto podstępu i upozorowano ataki na okoliczne miejscowości, co wywabiło esbeków z Kielc. Z danych AK wynika, że dzięki tej strategii udało się uwolnić około 700 więźniów. Co ciekawe, wszystko to odbyło się przy niewielkim rozlewie krwi, gdyż zginął jeden niepodległościowiec i dwóch Sowietów.
Równie udaną akcję przeprowadzono w Radomiu 9 września 1945 r., gdzie 150 żołnierzom udało się wedrzeć do pilnowanego przez około 3 tys. funkcjonariuszy MO, KBW i UB więzienia i zwrócić wolność blisko 300 osobom.
Za ostatniego zabitego Żołnierza Wyklętego uważa się Józefa Franczaka ps. Lalek. Został zastrzelony przez komunistycznych aparatczyków podczas obławy w 1963 r. To właśnie w nawiązaniu do daty jego śmierci w Polsce i poza jej granicami w okolicach 1 marca odbywają się biegi pamięci na symbolicznym dystansie 1963 m. Ostatnim aktem zemsty komunistów na zabitym bohaterze była dekapitacja.
Szacuje się, że w okresie od 1945 r. do 1963 r. przez konspirację przewinęło się do 300 tys. osób. Wielu z nich za miłość do ojczyzny i walkę o jej suwerenność zapłaciło najwyższą cenę. Jednak nawet w obliczu śmierci potrafili „zachować się jak trzeba”. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba” – napisała w jednym z ostatnich grypsów z więzienia niespełna osiemnastoletnia Danuta Siedzikówna ps. Inka, gdy po brutalnym śledztwie nie wydała swoich towarzyszy broni, za co skazano ją na śmierć.
Wspomnienie o naszych narodowych bohaterach najlepiej jednak zwieńczy cytat legendarnego rotmistrza Witolda Pileckiego, ochotnika do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, założyciela Tajnej Armii Polskiej i wielkiego autorytetu dla wszystkich patriotów, którego komuniści zamordowali strzałem w tył głowy, a ciało ukryli w anonimowej mogile. Do dziś trwają jego poszukiwania. „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem” – napisał Witold Pilecki. To przesłanie także dla kolejnych pokoleń.