Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Sprawiedliwość po latach kampanii oszczerstw - rozmowa z Dorotą Kanią

Właśnie upadła wykreowana aktem oskarżenia przeciwko Dorocie Kani opowieść, w której to miałaby ona dopuścić się płatnej protekcji na rzecz lobbysty Marka Dochnala.

Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Właśnie upadła wykreowana aktem oskarżenia przeciwko Dorocie Kani opowieść, w której to miałaby ona dopuścić się płatnej protekcji na rzecz lobbysty Marka Dochnala. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nie zostawił suchej nitki na tezach oskarżyciela i uniewinnił dziennikarkę - z Dorotą Kanią rozmawia Maciej Marosz.

Od lat wykorzystywano sprawę domniemanej płatnej protekcji, by przedstawiać Cię w negatywnym świetle, odmawiać Ci wiarygodności.
Prawomocny wyrok sądu zamyka teraz definitywnie ciągnącą się przez osiem lat sprawę. Jestem niewinna i oczyszczona z absurdalnych zarzutów.

Próbowano Cię zdyskredytować, gdy stałaś się zbyt niewygodna dla wpływowych osób?
Wszystko zaczęło się po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wielokrotnie pisałam krytyczne teksty o politykach tych ugrupowań, m.in. o ich niejasnych związkach ze służbami PRL-u. Pisałam o Bronisławie Komorowskim i nielegalnych działaniach WSI w czasie, gdy był on ministrem obrony narodowej, o związanym z PSL-em Marku Staszaku, który w czasie rządów PO-PSL był prokuratorem krajowym. O tym, jak Donald Tusk poręczył za podejrzanych, którzy m.in. dzięki temu opuścili areszt. Tekst na ten temat ukazał się w „Życiu Warszawy” w kampanii wyborczej w 2005 r. Donald Tusk zaatakował mnie na konferencji prasowej, co odebrałam jako groźbę.

Choć zaangażowano przeciwko Tobie instytucje państwa, nie odniesiono ostatecznie zamierzonego efektu.
Moim zdaniem, miałam zostać skompromitowaną, skorumpowaną dziennikarką i odejść z zawodu. Tak się nie stało, ponieważ gdy rozwiązano ze mną umowę w tygodniku „Wprost”, Tomasz Sakiewicz zaproponował mi pisanie do „Gazety Polskiej”, a później powierzył funkcję zastępcy redaktora naczelnego portalu Niezależna.pl. Zapłacił za to atakami na media Strefy Wolnego Słowa – procesami, szkalującymi artykułami w mediach sprzyjających PO.

Co wpłynęło na to, że Twoi oskarżyciele ponieśli klęskę?
Tamta strona nie przewidziała jednego. Tego, że nasze środowisko jest bardzo silne, ideowe, że nie można nas zniszczyć i pokonać. Chcę podziękować wszystkim, którzy mnie przez te lata wspierali.

Jednak ci, którzy osądzili Cię bez wyroku, nawet jeszcze przed procesem, czują się bezkarni.
Na mój temat wypisano i wypowiedziano tyle kłamstw, że aż trudno je policzyć. Na razie nie podjęłam konkretnych decyzji co do dalszych działań – mam pewne plany, ale nie chcę o nich mówić. Najpierw muszę porozmawiać ze swoim adwokatem, co zrobimy dalej. Gdy ustalimy dalszą strategię, to na pewno o niej poinformuję.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#sąd #Dorota Kania

​Maciej Marosz