Jak informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl Dorota Kania po latach sądowych batalii została uniewinniona przez sąd apelacyjny od zarzutu płatnej protekcji.
- Sprawa dotyczyła pożyczki, którą zaciągnęłam w latach 2005 i 2006 od właścicielki biura nieruchomości. Była to pożyczka i nic więcej. Sąd przychylił się w całości do apelacji złożonej przez mojego adwokata, słusznie uznając, że nie była to żadna płatna protekcja – jak uznał sąd pierwszej instancji. Sprawiedliwości stało się zadość i po blisko ośmiu latach ten koszmar wreszcie się skończył – podkreśla dziennikarka „Gazety Polskiej” i wiceszefowa portalu Niezalezna.pl.
Z kolei Dorota Kania wspominała kuriozalne wręcz sytuacje, do których dochodziło w ostatnim czasie. Mówiła na przykład, że nigdy nie zapomni programu w TVN, w którym dziennikarka dopytywała już o zarzuty dla Kani choć żadna sprawa przeciwko niej nie była nawet jeszcze wówczas wszczęta. Kania wspomniała także, jak młoda sędzia Sądu Rejonowego Warszawa-Praga Południe skazała ją na wyższą karę, niż żądał prokurator. Jak dodała, prokurator Beata Kozicka oskarżyła ją trzy dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w 2010 roku, zaś niedługo później odebrała z rąk Bronisława Komorowskiego nominację sędziowską.- Trzeba pamiętać, że w Polsce zapadały zupełnie absurdalne wyroki. Była grupa sędziów, która była zwykłym politycznym plutonem egzekucyjnym. Dorota miała paść ofiarą, ale przegrali jedne i drugie wybory i nie było już wsparcia, cala sprawa się zawaliła – mówił w programie „W Punkt” na antenie Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz.
Tomasz Sakiewicz przyznał natomiast, że jego zdaniem cała sprawa nosiła znamiona większej prowokacji skierowanej przeciwko Zbigniewowi Ziobrze. Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” przypomniał również, że przez wiele lat dziennikarze Strefy Wolnego Słowa byli szykanowani.- Wiedziałem, że jestem niewinna, moi przyjaciele też, ale wiadomo, że wyroki sądowe są niezbadane [...] Uważam, że ta sprawa była absolutnie polityczna, używano mojej sprawy przeciwko gazecie, wyciągano ją, kwestionowano, że nie mam prawa wypowiadać się w pewnych sprawach. Ten wyrok kończy osiem lat koszmaru. Jestem ciekawa, jak się zachowają ci, którzy pisali w trybie stwierdzającym, że jestem winna, że jestem przestępcą, że nie powinnam pisać w zawodzie dziennikarza - mówiła na antenie Telewizji Republika Dorota Kania.
- Zwracam uwagę, że składy sędziowskie są różnie dobierane. Do naszych spraw byli dobierani sędziowie, którzy nas bardzo nie lubili. Przedstawiciele Służby Kontrwywiadu Wojskowego mówili, że mają własnego sędziego, który nas załatwi. Stało się tak, że pozwolono działać sprawiedliwości [...] Wiele osób nie ma szans obronić się przed tą mafią. Trzeba im pomóc, trzeba dać im poczucie, że sąd nie jest ich wrogiem, ale żeby wymierzać sprawiedliwość – mówił Tomasz Sakiewicz.