Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!

Sympatycy JKM zrobili "reklamówkę". Przy okazji ukradli fragmenty filmu naszej dziennikarki

Emigranci, którzy wystąpili w filmie Magdaleny Piejko „Tam, gdzie da się żyć”, są  oburzeni, że wykorzystano ich wizerunki w "reklamówce" stworzonej przez sympatyków Janusza Korwina-Mikke

Zbyszek Kaczmarek
Zbyszek Kaczmarek
Emigranci, którzy wystąpili w filmie Magdaleny Piejko „Tam, gdzie da się żyć”, są  oburzeni, że wykorzystano ich wizerunki w "reklamówce" stworzonej przez sympatyków Janusza Korwina-Mikke. Oczywiście, zrobiono to bez ich zgody. – Nikt z nas nie chciał zostać użyty to politycznej gierki, szczególnie tej w wydaniu Korwina-Mikke, który wcześniej nie wykazywał szczególnego zainteresowania problemem emigracji – mówi Piotr Szlachtowicz, jeden z "narratorów" filmu, współtwórca brytyjskiego radia „Nowy Polski Show”.

Od kilku dni można w internecie (m.in. na You Tube), a także na stronie popularnego przedsiębiorcy Zbigniewa Stonogi, zaangażowanego w kampanię wyborczą Janusza Korwina-Mikke, oglądać "reklamówkę" JKM przygotowaną przez anonimowych sympatyków JKM. Kilkunastominutowy materiał zapowiadany jest jako „najbardziej zakazany film w dziejach polskiej telewizji”.

Problem w tym, że jego sporą częścią stanowią wypowiedzi emigrantów będących bohaterami wyprodukowanego przez Gazetę Polską filmu „Tam, gdzie da się żyć” Magdaleny Piejko. I to oni zwrócili nam uwagę na manipulację, której dopuścili się sympatycy Janusza Korwina-Mikke. Długie ujęcia zostały ordynarnie skopiowane bez zgody autorki filmu, jak i samych bohaterów. Takie zachowanie należałoby dosadnie nazwać, ale wystarczy, że jest opisane w kodeksie karnym. Na dodatek fragmenty zawierające wypowiedzi emigrantów zostały wmontowane tak, że oglądający mogą być przekonani, iż widzą zwolenników Janusza Korwina-Mikke. A to nieprawda.

- To po prostu chamstwo i tak trzeba to nazwać. Nie zgadzam się na to, żeby Korwin-Mikke posługiwał się moim wizerunkiem – mówi portalowi niezalezna.pl mieszkający w Wielkiej Brytanii Piotr Szlachtowicz. – Tylko dlatego zgodziłem się wystąpić w "Tam gdzie da się żyć", bo zaufałem, że reżyserka nie wykorzysta go do politycznych gierek. I tak się stało, choć film nie ucieka od polityki i mówi o wielkiej odpowiedzialności jaka powinna się wiązać z polityką – zaznacza emigracyjny dziennikarz.

W identyczny sposób myślą pozostali bohaterowie filmu, których wizerunek został po prostu skradziony przez autorów "reklamówki" lidera KORWiN-a.
– Kompromitacją jest, że osoby popierające Janusza Korwin-Mikkego dopuściły się kradzieży fragmentów filmu „Tam gdzie da się żyć”, choć on sam, jak powszechnie wiadomo, jest zwolennikiem surowego karania złodziei, liberałem szanującym własność prywatną. Mentalność Kalego w czystej postaci: jak ktoś okradać zwolenników Korwina, to jest zły uczynek, dobry, to jak zwolennicy Korwina okradać kogoś – stwierdził oburzony Piotr Czyżewski z „Klubu Historycznego im. Hrabiny Markiewiczowej w Dublinie.

- W pierwszej chwili byłem w szoku, po chwili zostało już tylko wkurzenie, że byle kto może sobie wykorzystać, i tak naprawdę zmanipulować, nasze wypowiedzi. Wyrwanie jednego czy dwóch zdań z całego kontekstu, to zwyczajna manipulacja mająca na celu stworzenie wrażenia, że wszyscy emigranci popierają Korwina-Mikkego. Najgorsze jest jednak to, że nasze twarze znalazły się w Internecie w takim czy innym kontekście, zobaczyli je nasi znajomi i przyjaciele, którzy niekoniecznie muszą się domyślać, że te fragmenty wykorzystano bez naszej zgody – mówi z kolei mieszkający w irlandzkim Watterford Krzysiek Wiśniewski, który wraz ze swoją rodziną "występuje" w skandalicznym quazi-spocie.

Oficjalnie nie jest to materiał wyborczy, brakuje informacji o finansowaniu przez sztab JKM, nie można więc nazwać "spotem wyborczym" filmiku ze skradzionymi fragmentami, ale emigranci nie kryją ostrych słów także pod adresem Janusza Korwina-Mikke, od który oczekują zdecydowanej reakcji.

- Bardzo mi miło, że ludzie w Polsce dostrzegają, że nam emigrantom nie jest łatwo i że naprawdę chcielibyśmy wrócić. Natomiast proszę nie łączyć nas z Januszem Korwinem-Mikke. Jesteśmy zwykłymi Polakami, którzy ciepło myślą o swojej Ojczyźnie, bez względu na przynależność partyjną i poglądy polityczne – dodaje Konrad Kobenza z Dublina.

Nie będziemy publikować "reklamówki" stworzonej przez sympatyków Janusza Korwina-Mikke, jej autorzy, którzy nie potrafili uszanować cudzej własności, osiągnęliby bowiem swój cel (kto chce znajdzie bez problemu). Dla porównania przedstawimy jedynie dwa kadry.

UJĘCIE Z FILMU M. PIEJKO "TAM GDZIE DA SIĘ ŻYĆ" (tutaj z trailera)


UJĘCIE Z FILMIKU KOLPORTOWANEGO PRZEZ SYMPATYKÓW JKM


UJĘCIE Z FILMU M. PIEJKO "TAM GDZIE DA SIĘ ŻYĆ" (tutaj z trailera)


UJĘCIE Z FILMIKU KOLPORTOWANEGO PRZEZ SYMPATYKÓW JKM


A takich "bliźniaczych" scen jest znacznie więcej. Czekamy na komentarz Janusza Korwina-Mikke, czy zgadza się, aby pomagano mu takimi metodami.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

MP