Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Przymus szkolny

Poradnie psychologiczno-pedagogiczne niechętnie wydają opinie, na podstawie których można odroczyć obowiązek szkolny sześciolatków.

ywel/sxc.hu
ywel/sxc.hu
Poradnie psychologiczno-pedagogiczne niechętnie wydają opinie, na podstawie których można odroczyć obowiązek szkolny sześciolatków. – Są naciski ze strony organów prowadzących – przyznają nieoficjalnie psychologowie i pedagodzy. Ich informacje potwierdzają rodzice – pisze Wojciech Kamiński w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

We wrześniu obowiązkową edukację rozpoczną wszystkie dzieci z rocznika 2009 i z drugiej połowy rocznika 2008. Ogółem do pierwszej klasy pójdzie 650 tys. maluchów. W opinii rodziców wiele z nich nie jest do tego gotowych. Jedynym sposobem, aby uratować dziecko, jest odroczenie. Decyzję w tej sprawie może podjąć jedynie dyrektor szkoły (do której ma pójść dziecko) po zapoznaniu się z opinią poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Problemem nie są jedynie długie kolejki do poradni (o czym „Codzienna” pisała przed tygodniem), ale przede wszystkim to, że nawet w trudnych przypadkach psychologowie i pedagodzy nie chcą wydawać opinii, na podstawie których możliwie byłoby odroczenie obowiązku szkolnego sześciolatka.

Swoją drogę przez mękę opisała – na jednym z portali internetowych – matka sześcioletniego dziecka, które miałoby we wrześniu pójść do pierwszej klasy. Sprawa była bardzo poważna. Maluch ewidentnie nie był na tyle sprawny i dojrzały, aby za kilka miesięcy zaczynać edukację szkolną. Dziecko przez dwa lata było leczone z powodu niedosłuchu, walczyło z poważnymi powikłaniami po szczepionkach, ma zdiagnozowane zaburzenia integracji sensorycznej, czyli złożoną dysfunkcję układu nerwowego. Mimo to psycholog podczas rozmowy z rodzicami oznajmiła, że sześciolatek może iść do szkoły. W sprzeczce, do której doszło, w końcu wykrzyczała, że „nie może, że ma naciski, że każdego ma przepychać.

 Ostatnio trafiły do mnie bliźniaki z zaburzeniami mowy, którym państwowa poradnia psychologiczno-pedagogiczna wydała pozytywną opinię – mówi „Codziennej” psycholog z jednej z warszawskich prywatnych poradni. Wyjaśnia, że dzieci były wcześniakami, z czym wiązało się wiele problemów rozwojowych. Z pewnością nie były na tyle dojrzałe, aby zaczynać edukację szkolną w wieku sześciu lat.

Nasza rozmówczyni nie ma wątpliwości: w poradniach prowadzonych przez organa samorządowe są naciski na to, by przepychać jak najwięcej dzieci. – Z mojego doświadczenia wynika, że najgorzej jest w małych ośrodkach – mówi. Dlatego wielu rodziców spoza Warszawy szuka pomocy w stołecznych placówkach. – Przyjeżdżają do mnie nawet z odległych miejscowości.

W jej ocenie od 15 do 20 proc. sześciolatków nie jest gotowych do podjęcia szkolnej edukacji. Tymczasem nie przekłada się to na odroczenia. W ubiegłym roku w Warszawie z obowiązku szkolnego zwolniono ok. 1600 sześcioletnich dzieci, w Krakowie 1200, a w Poznaniu 600.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wojciech Kamiński