Poprawność polityczna, którą rządzą się Oscary, daje nadzieję na laur dla „Idy” w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, choć przypuszczać można, że polska produkcja przegra starcie z „Birdmanem” w kategorii najlepsze zdjęcia. Doświadczenie mówi też, że oscarowym pewniakiem jest „Gra tajemnic”. Bynajmniej nie z względu na maestrię realizacji, lecz na fakt, że film jest gejowskim manifestem. Gala w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Bez względu na werdykt Amerykańskiej Akademii Filmowej to rozdanie będzie dla nas historyczne. Polacy bowiem nominowani są aż w pięciu kategoriach. „Ida” w dwóch wcześniej wspomnianych, a aż dwa polskie filmy nominowane w kategorii Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny – „Joanna” Anety Kopacz i „Nasza klątwa” Tomasza Śliwińskiego. Szansę na Oscara ma również urodzona w Warszawie Anna B. Sheppard, autorka kostiumów do „Czarownicy” z Angeliną Jolie. Bez względu więc na to, czy Polacy staną na deskach Dolby Theatre w Los Angeles, już mamy sukces.
Słynna akademia przyzwyczaiła nas już do myśli, że premiowane są filmy o rasizmie, czy tzw. homofobii. W ten nurt nadzwyczajnego traktowania wpisuje się też tematyka żydowska. A pamiętajmy, że tytułowa „Ida” jest Żydówką. „Lista Schindlera” czy „Pianista” to filmy genialne, zasługujące na najważniejsze nagrody. „Ida” w porównaniu nimi to druga liga. Ale pamiętajmy, że film zdobył już ponad 50 nagród, w tym również tych najbardziej prestiżowych na międzynarodowych festiwalach. Popularność filmu z jednej strony cieszy, z drugiej jednak budzi niepokój. Wraz z tym filmem w świat idzie przekaz, że to Polacy mordowali Żydów. „Ida” bowiem jest kolejnym obrazem, w którym zbrodnie II wojny światowej odbywają się bez udziału Niemców. Ignorancja akademii w stosunku do prawdy historycznej nie jest niczym nowym. Przykładów nie trzeba szukać daleko. „Gra tajemnic” o matematykach łamiących kody Enigmy, która daleka jest od historycznych faktów, dostała aż 8 nominacji.
W ubiegłym roku widzowie nie kryli zaskoczenia tym, że film „Zniewolony. 12 lat niewoli” dostał aż trzy Oscary, m.in. za najlepszy film i scenariusz adaptowany. Produkcja pokazywała w sposób poruszający rasizm w XIX w. w południowej części USA. Jednak z czystym sumieniem przyznać należy, że film nie zasłużył nawet na jedną nominację. Dodatkowo dziwił fakt, że produkcja kończyła się również manifestem politycznym, którego bohaterem był czarnoskóry Barack Obama. Manifestem, choć gejowskim, kończy się „Gra tajemnic”. Intuicja podpowiada, że posypią się statuetki. Oraz że nie doczekamy się czasów, gdy oscarowe gale przestaną być poprawne politycznie i tym samym nieprzewidywalne.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sylwia Krasnodębska