"Któregoś dnia lekko sobie podpiwszy szedł sobie z kolegami wpadł na policję, wykrzykiwał na baranach antyrządowe hasła. Policjanci go wzięli, przyłożyli mu parę razy, a Przemyk chudzina niestety nie przeżył" - to nie jest fragment z konferencji rzecznika rządu PRL, Jerzego Urbana nt. zabójstwa Grzegorza Przemyka, którego rocznicę śmierci dziś obchodzimy. To słowa lidera KNP, Janusza Korwina-Mikke.
14 maja 1983 roku, młody polski poeta, syn poetki Barbary Sadowskiej i Leopolda Przemyka został zakatowany na śmierć przez milicjantów. Od śmierci Grzegorza Przemyka minęło 30 lat, w tym czasie odbyło się 5 procesów sądowych w sprawie jego zabójstwa. Na motyw polityczny wskazują wcześniejsze zatrzymania przez prl-owskie władze matki młodego poety oraz grożenie jej, że zabiją jej syna.
We wrześniu 2013 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że w Polsce nie było skutecznego śledztwa w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka. Strasburscy sędziowie przyznali rację ojcu zabitego w maju 1983 roku maturzysty, który wniósł skargę do Trybunału w 2011 roku.
Leopold Przemyk napisał w niej, że Polska naruszyła art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do życia), bo w kraju nie wyjaśniono śmierci jego syna i nie ukarano winnych.
Jak przyczyny śmierci widzi Janusz Korwin-Mikke? W Internecie do dziś krąży nagranie wideo z 2008 r. ze spotkania z wyborcami, gdzie polityk wyjaśnia, co według niego doprowadziło do śmierci Przemyka.
Przekonuje, że powodem były pijackie wybryki chłopca, a błąd milicji polegał na tym, że "powinni przyłożyć tak, żeby krzywdy nie zrobić"
ZOBACZ NAGRANIE
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
mak