Rosja znajdzie się wśród najdroższych dostawców na rynku światowym, pozostając z niewykorzystanym potencjałem produkcyjnym – stwierdza oficjalne centrum analiz rządu Rosji. Biorąc ten fakt pod uwagę, a także sytuację na rynkach zewnętrznych, rosyjski eksport ropy i produktów ropopochodnych spadnie o ok. 25–30 proc., począwszy od 2015 r. Spowodować to miałoby w kolejnych latach zmniejszenie rocznego PKB Rosji o ok. 100–150 mld dol. - pisze „Gazeta Polska”.
Amerykańska rewolucja łupkowa w ostatnich latach prowadzi nieuchronnie do zmiany układu sił nie tylko na gospodarczej mapie świata, ale także na politycznej. Znacznie tańszy niż w Europie czy Azji amerykański gaz, przy jednoczesnym praktycznym uniezależnieniu się USA od importu tego surowca oraz ropy (po części także, jak gaz, pozyskiwanej ze złóż łupkowych)
oznacza słabnięcie roli Rosji, a także państw OPEC w handlu ropą naftową na świecie.
Moskwa
przegrywa konfrontację z Waszyngtonem w kwestii surowców energetycznych. Jednak zapewne nie podda się łatwo ani nie przyzna do porażki.
Według danych PIRA Energy Group,
Stany Zjednoczone, dzięki eksploatacji złóż niekonwencjonalnych, stały się od 2012 r. największym producentem ropy naftowej na świecie. USA wyprzedzają już Rosję i Arabię Saudyjską, a także Chiny, Kanadę, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Iran, Irak, Kuwejt i Meksyk. Z kolei dane przytaczane przez ekonomistę Adama Gwiazdę (portal wGospodarce.pl) wskazują, że także dzięki złożom łupkowym USA stały się większym niż Rosja producentem gazu ziemnego.
Rosyjska prognoza, opracowana przez oficjalne centrum analiz rządu Rosji, wskazuje, że powodem zmniejszania eksportu ropy z tego kraju będą jej rosnące ceny (rosną koszty wydobycia i transportu tego paliwa z Rosji, relatywnie wysoko jest także ono opodatkowane).
„Okaże się, że Rosja znajdzie się wśród najdroższych dostawców na rynku światowym, pozostając z niewykorzystanym potencjałem produkcyjnym” – stwierdza dosłownie rosyjski dokument. Biorąc ten fakt pod uwagę, a także sytuację na rynkach zewnętrznych,
rosyjski eksport ropy i produktów ropopochodnych spadnie o ok. 25–30 proc. począwszy od 2015 r. Spowodować to miałoby w kolejnych latach zmniejszenie rocznego PKB Rosji o ok. 100–150 mld dol.
Według Janusza Kowalskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa energetycznego, możliwości dywersyfikacyjne w zakresie dostępu do ropy naftowej na rynkach światowych są coraz większe. Powstają cały czas nowe ropociągi. Konkurencja wobec rosyjskiej ropy rośnie w kontekście kosztów transportu tankowcami – powoduje to, że ceny ropy na świecie spadają.
Tymczasem rosyjska ropa wciąż drożeje. Już obecnie jest niewielka różnica w cenie między rosyjską ropą (Rebco) a tą kupowaną w Rotterdamie. Istnieje także ogromny potencjał wydobywczy w rejonie Morza Kaspijskiego. Szacuje się, że z tego tytułu do roku 2020 wydobycie ropy w Kazachstanie, Azerbejdżanie i Turkmenistanie wzrośnie o kilkadziesiąt proc. Ta ropa będzie musiała być gdzieś sprzedana.
O możliwym wzroście cen ropy rosyjskiej wspomina też w swoim ostatnim komunikacie w kontekście agresywnych poczynań Rosji wobec Ukrainy Komisja Europejska.
„Jeśli nasilenie napięć w relacjach z Rosją doprowadzi do poważniejszych zakłóceń w dostawach ropy i gazu oraz ostrego wzrostu ich cen, będzie to mieć znaczne negatywne skutki dla wielu krajów członkowskich” – ocenia KE.
"Gazeta Polska" zapytała ekspertów rynku energetycznego, jakie będą konsekwencje tych zmian na światowym rynku handlu gazem i ropą naftową.
Komu amerykański gaz?
– Amerykanie mają już w tej chwili tyle gazu i ropy naftowej, że według części analityków amerykańskich będą w stanie eksportować te surowce na rynki światowe, osiągając niemałe zyski – uważa szef portalu BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik. Jego zdaniem eksport będzie się odbywać niekoniecznie od razu do Europy, ponieważ cena skroplonego gazu w Azji jest o wiele wyższa niż na naszym kontynencie. Dlatego ten kierunek będzie dużo korzystniejszy dla Amerykanów. Równocześnie jednak zwiększyłaby się ilość gazu na rynkach światowych. Rosłaby też presja, by jego cena malała.
Gdyby doszło do mocnego wejścia USA na rynki światowe jako eksportera gazu ziemnego i wydobywanego ze złóż łupkowych, mogłoby to diametralnie zmienić obraz rynku obrotu gazem na świecie.
Jednocześnie mocno uderzyłoby to w podstawy budżetowe Federacji Rosyjskiej. –
Nie sądzę jednak, że stanie się to bardzo szybko. A to z kilku powodów – uważa ekspert Instytutu Sobieskiego Paweł Nierada. Jego zdaniem, aby być aktywnym eksporterem gazu, USA muszą najpierw wybudować infrastrukturę: terminale gazu LNG w odpowiedniej ilości, tak by go skroplić i zacząć eksportować na znaczącą skalę.
Wysokie ryzyko polityczne Obamy
Ekspert przypomina też, że rewolucja łupkowa w USA spowodowała w tym kraju znaczny spadek cen gazu. Jednak ostatnia ostra zima sprawiła, że jego ceny w USA znalazły się na najwyższym poziomie w ciągu ostatnich pięciu lat, choć z perspektywy europejskiej jest to poziom i tak relatywnie niski.
Średnia cena gazu dostarczanego do Niemiec z Rosji – ok. 420 dol./1000 m sześc. – to ciągle znacznie więcej niż ok. 200 dol., jak kształtują się ceny gazu w USA. Zdaniem eksperta, dla Amerykanów cena ta jest jednak wysoka. I równie wysokie byłoby ryzyko poniesione w polityce wewnętrznej przez prezydenta Obamę, gdyby w tak niekorzystnej sytuacji rynek amerykański został szeroko otwarty na eksport. Najwyższe ceny gazu od pięciu lat i ciągle aktualna groźba recesji mogłyby bowiem spowodować dalsze podwyżki cen gazu na amerykańskim podwórku.
Rynek ropy – łatwiej o presję na Rosję
– USA mogą teraz znacznie łatwiej wywierać presję na Rosję na rynku ropy naftowej – uważa ekspert Instytutu Sobieskiego. Stany Zjednoczone mają zgromadzone bardzo duże jej zapasy. Mają także infrastrukturę, która pozwoliłaby niemal od ręki wyeksportować istotne ilości ropy na rynki światowe. I w ten sposób uderzyć w podstawy ekonomiczne Rosji – posługując się jedynie ropą, bez konieczności uruchamiania eksportu gazu.
– Rzecz jasna, z naszej perspektywy byłoby lepiej, żeby to gaz był tym podstawowym narzędziem amerykańskiego nacisku na Rosję – dodaje Paweł Nierada.
Według Wojciecha Jakóbika, w dłuższej perspektywie zmiana ilościowa (zwiększenie wielkości wydobycia) i jakościowa (nowe technologie pozyskiwania gazu i ropy z łupków) na rynkach światowych sprawią, że zostaną zagrożone dotychczasowe układy w światowym handlu węglowodorami. Uderzy to nie tylko w Rosję, ale także w państwa OPEC czy kartele gazowe, które powstają jako odpowiedź na amerykańską rewolucję łupkową.
– W tym momencie to Rosjanie są petentami wobec Amerykanów, których proszą, aby amerykańskie koncerny wchodziły na Syberię i stosowały technologię pozwalającą sięgnąć po złoża łupkowe w Rosji – twierdzi ekspert. Jego zdaniem jest to dopiero początek tego procesu.
Rosjanie próbują nadążyć za amerykańską rewolucją łupkową, którą na początku przyjęli z lekceważeniem. – Amerykańska rewolucja łupkowa w istocie oznacza zmianę zasad gry (ang. game changer) na świecie. One się będą zmieniać powoli, ale skutecznie. Zmiany te są nieuniknione.
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”
Źródło: Gazeta Polska
Maciej Pawlak