KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Europejska forpoczta Kremla - Nacjonaliści, główny towar eksportowy Putina

Dynamika europejskiego, proputinowskiego nacjonalizmu jest bardzo zbliżona do tej, która niegdyś charakteryzowała prosowiecką lewicę zachodnią.

twitter.com/EuromaidanPR
twitter.com/EuromaidanPR
Dynamika europejskiego, proputinowskiego nacjonalizmu jest bardzo zbliżona do tej, która niegdyś charakteryzowała prosowiecką lewicę zachodnią. W obu wypadkach główny wróg polityczny jest ten sam – to największy konkurent Moskwy, czyli Stany Zjednoczone, oraz NATO

Niezależnie od tego, jakiej części globu dotyczą przekonania geopolityczne narodowców z Francji, Wielkiej Brytanii, Grecji, Anglii czy Węgier – tak się składa, że są one na rękę interesom rosyjskim. Wykazują oni bezwarunkowe poparcie dla krwawego dyktatora Syrii Baszara al-Asada, zachwycają się ruchami islamskimi (szef Jobbiku Gabor Vona nazwał nawet islam „ostatnią nadzieją świata”, postrzegając tę religię jako bastion tradycji zdolnej przeciwstawić się amerykańskiemu imperializmowi i zgniliźnie). Popierają Wiktora Janukowycza z Ukrainy i dyktatury z Ameryki Południowej, które sprzeciwiają się USA i wspierają oś Moskwa–Teheran (stąd tak częste wyrazy sympatii dla Hugo Cháveza, który otwarcie odwoływał się przecież do komunizmu). Jak widać, dla narodowców europejskich najważniejszym atrybutem ewentualnego sojusznika jest jego nienawiść do głównego przeciwnika Moskwy i sprzyjanie geopolitycznym interesom Rosji, nawet jeśli ów potencjalny sojusznik jest islamistą bądź komunistą. Reszta jego przekonań może być nawet zupełnie sprzeczna z deklarowanymi przez nacjonalistów wartościami i ideami (takimi jak chrześcijaństwo, konserwatyzm oraz prawicowość). W tym zakresie współczesne ugrupowania nacjonalistyczne znów są podobne do prosowieckiej lewicy – która mimo deklaratywnego ateizmu i nienawiści do religii była w stanie wspierać islamskie ugrupowania fundamentalistyczne, jeśli te atakowały „amerykański imperializm” i wspierały Moskwę.

Kolejna kwestia zbliża współczesnych nacjonalistów do prosowieckiej lewicy europejskiej. Poszerzając swoją bazę wyborczą, prosowiecka lewica bardzo często odwoływała się do realnych problemów ekonomicznych i wyzysku w Europie. Dziś, gdy znacząca większość lewicy europejskiej stała się częścią obecnego systemu politycznego oraz jego podstawowymi beneficjentami, to europejscy nacjonaliści podchwytują temat zagrożeń związanych z działaniami potężnych międzynarodowych firm, z patologiami współczesnego kapitalizmu, dorzucając do tego antyemigrancką retorykę. Faktycznie więc mówią o sprawach, których dzisiejszy establishment polityczny Europy udaje, że nie dostrzega. I jeszcze jeden element zbliża prosowiecką lewicę do promoskiewskich nacjonalistów. Tak jak kiedyś przedstawianie ZSRS jako państwa wzorca, gdzie robotnikom żyje się dobrze i gdzie nie doświadczają oni wyzysku, było absurdalne, tak teraz przedstawianie przez europejskich nacjonalistów Rosji Putina (państwa szalejącego alkoholizmu, narkomanii i aborcji, w którym rozpad instytucji rodziny postępuje w zastraszającym tempie, kraju, w którym religia jest całkowicie podporządkowana państwu, a jej struktury w pełni zinfiltrowane przez byłe komunistyczne służby specjalne) jako moralnego odnowiciela jest kuriozalne.

Bułgarski ślad Kremla
O tym, że Władimir Władimirowicz i jego styl prowadzenia polityki to wzory dla większości radykalnych nacjonalistów w Europie, świadczy także przykład bułgarski, z jego skrajnie radykalną partią Ataka, która w przedterminowych wyborach w ubiegłym roku zdobyła 23 z 240 mandatów w tamtejszym parlamencie. Wolen Syderow, lider Ataki, nie ukrywa swojej fascynacji Rosją, o czym świadczyć mogą choćby zabytkowe XIX-wieczne pistolety z wojny rosyjsko-tureckiej, które trzyma na ścianie swojego gabinetu. Przypomnijmy, że to w wyniku tej wojny Bułgaria wydostała się z trwającego 500 lat panowania tureckiego.

W 2012 r. Syderow serdecznie komplementował prezydenta Władimira Putina. Z okazji jego 60. urodzin wręczył mu tablicę z budynkiem bułgarskiego parlamentu, odznakę Ataki i książkę swojego autorstwa. Syderow pogratulował przy tym Putinowi silnej ręki i dobrego zarządzania. Niejednokrotnie wyrażał przy tym zadowolenie, że stosunki obu krajów rozwijają się dobrze, pomimo presji międzynarodowej. Bo warto wspomnieć, że Ataka w swojej polityce dąży do rewizji warunków członkostwa w UE i sprzeciwia się obecności tego kraju w NATO. Oczywiście Ataka uznała również za wiążące referendum na Krymie, w wyniku którego półwysep wcielono do Rosji. – Bułgaria ma wszelkie powody, aby uznać prawo narodów do określenia się, a także wyniki demokracji bezpośredniej – mówił Syderow w połowie marca br.

Z początkiem kwietnia Ataka zdecydowanie sprzeciwiła się sankcjom wobec Rosji. „Jeśli obecny rząd bułgarski wspiera ostrzejsze sankcje, to ja będę pracować dla jego obalenia” – powiedział wówczas Syderow, cytowany przez serwis Euractic.com. „Wyborcy muszą się obudzić i wreszcie zrozumieć, że rząd w Bułgarii powinien mieć niezależną politykę i położyć kres kolonializmowi, do którego zostaliśmy zmuszeni” – mówił.

W ocenie bułgarskich komentatorów lider Ataki ma zarówno lewicowe, jak i nacjonalistyczne sympatie. „On odwołuje się do bułgarskiej dumy i prawosławia, ale jednocześnie także domaga się denacjonalizacji przemysłu i chwali lewicowych ekonomistów amerykańskich: Paula Krugmana i Josepha Stiglitza” – uważa bułgarski komentator Boyko Vassilev. I dodaje: „Kierunek obrany przez Putina jest jednocześnie drogowskazem dla Ataki”. Istotnie – w obliczu kryzysu wartości w Europie Władimir Putin to dla wielu radykałów obrońca wartości i przywódca przywracający dumę i potęgę. Zachwyt europejskich gniewnych jest tym większy, im bardziej Putin jawi im się jako wojownik podejmujący szybkie i radykalne decyzje (Krym, wschodnia Ukraina). Jeśli więc dojdzie do planów restauracji Związku Sowieckiego na narodowo-radykalną modłę, do czego coraz wyraźniej dąży Władimir Władimirowicz, można być pewnym, że prawicowi radykałowie z UE włączą się do jego budowy z całą mocą.

Rosja największym przyjacielem Grecji
„Moskwa jest naturalnym sprzymierzeńcem Grecji. Grecja, jako morska potęga, musi współpracować z Rosją – lądową potęgą” – te słowa wypowiedział dla „Głosu Rosji” w grudniu 2013 r. Nikolaos Michaloliakos, przewodniczący Złotego Świtu, skrajnie nacjonalistycznego greckiego ugrupowania politycznego. Wtórował mu na początku 2014 r. Ilias P. Kasidaris, rzecznik prasowy tej partii, który pociągnął myśl swojego przewodniczącego. Stwierdził, że w wypadku wygranej Złotego Świtu w następnych wyborach parlamentarnych Grecja natychmiast wejdzie w ścisłe przymierze z Rosją. W zamian za zapewnienie przez Moskwę bezpieczeństwa temu państwu Putin dostanie „swobodny dostęp do ciepłych mórz”.

Złoty Świt w ostatnich wyborach parlamentarnych w Grecji uplasował się na piątym miejscu z wynikiem ponad 6 proc. głosów. Jest to partia znana ze stosowania przemocy wobec oponentów politycznych i tworzenia paramilitarnych bojówek (oraz infiltrowania greckich resortów siłowych). Zamieszana jest nawet w morderstwa (zabójstwo w 2013 r. lewicowego rapera i działacza związkowego Pawlosa Fyssasa) bądź próby zabójstw. Wraz z eskalacją destabilizacji w Grecji, do czego przyczyniło się to ugrupowanie, także członkowie tej partii stali się obiektem ataków – dwóch z nich zostało zastrzelonych w 2013 r. W programie geopolitycznym Złotego Świtu, zamieszczonym na ich stronie internetowej, postulat reorientacji dotychczasowych sojuszy i zawiązania jak najściślejszej współpracy z Rosją jest na pierwszym miejscu. Z niego dopiero wypływają kolejne – takie jak nienawiść do NATO i Unii Europejskiej. Partia ta wyraźnie sygnalizuje gotowość do współpracy w najważniejszym dla Rosji segmencie polityki – czyli w kwestiach handlu surowcami i ich dostarczania.

Członkowie tego ugrupowania są także przyjmowani przez obóz władzy Putina w Rosji, m.in. w listopadzie 2013 r. wraz z nacjonalistami z Wielkiej Brytanii i Włoch odwiedzili Moskwę. Zostali też zaproszeni wraz z Jobbikiem na wrześniową konferencję „Rosyjskie forum narodowe”, organizowaną w Sankt Petersburgu przez związanego z Putinem Andriea Petrova.
Na marginesie warto dodać, że niektóre opisywane przez nas partie skrajnie nacjonalistyczne są ze sobą skonfliktowane. Niemniej wszystkie współpracują z Putinem. Ta sytuacja znów przypomina casus europejskiej lewicy prosowieckiej, która mimo współpracy z Moskwą bywała wewnętrznie skłócona.

Prawdziwe problemy, fałszywe rozwiązania
Wiele wskazuje na to, że nacjonaliści europejscy będą pełnić tę samą rolę, co swego czasu prosowiecka lewica. Będą gwarantem interesów Moskwy, jej polityczną forpocztą. Będą też służyć destabilizowaniu w odpowiednich momentach sytuacji w Europie, umożliwiając swobodne działanie Rosji. W swojej retoryce będą odwoływać się do prawdziwych problemów, bagatelizowanych (a czasem prowokowanych) przez unijny establishment polityczny – takich jak zagrożenie związane z emigracją, postępujący absurd biurokratycznego i lewicowego ustawodawstwa w Unii Europejskiej, wyzysk i korupcja praktykowane przez międzynarodowe korporacje, postępująca agresja laickiego państwa wobec tradycyjnych form życia w Europie, zwłaszcza wobec Kościoła. Jednak będą jednocześnie podnosić konkretne postulaty geopolityczne, zgodne z aktualnymi interesami Putina, postulaty, których realizacja oznaczałaby pełną dominację Moskwy w Europie.

Wątek polski
Swoistym aneksem do pierwszej części tekstu zamieszczonego w „Gazecie Polskiej” przed dwoma tygodniami jest informacja, że w wyborach do europarlamentu z listy Ruchu Narodowego w Wielkopolsce ma kandydować poseł i rzecznik prasowy węgierskiego Jobbiku Adam Mirkoczki. To o tyle zaskakujące, że – jak pisaliśmy – również Jobbik zdążył uznać nowy rząd ukraiński za szowinistyczny i bezprawny, a także piać z radości nad krymskim referendum, które przypieczętowało oderwanie półwyspu od Ukrainy. Poza tym przewodniczący tej partii zachwyca się islamem oraz Aleksandrem Duginem, intelektualistą związanym z Putinem, który otwarcie nawołuje, by Polska trwale znalazła się w rosyjskiej strefie wpływów.

To jednak nie koniec współpracy polskich i węgierskich radykałów. „Na Węgrzech z listy Jobbiku wystartuje dr Jacek Misztal, a poseł i rzecznik prasowy Jobbiku Adam Mirkoczki będzie kandydował z trzeciego miejsca naszej listy w okręgu numer 7 w Wielkopolsce” – powiedział lider narodowców Robert Winnicki. Cytowany przez portal Niezależna.pl Winnicki poinformował także, że elementem współpracy programowej w eurowyborach będzie zaplanowana na 10 maja w Krakowie konferencja ideowa, w której weźmie udział Gabor Vona, przewodniczący Jobbiku.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

Wojciech Mucha,Dawid Wildstein