Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!

Uzależnieni od własnego ego. Allenowskie historie uszyte grzechami

Kobieta, ozdoba bogatego męża, po jego stracie nie potrafi ułożyć sobie życia. Jednak to nie opowieść o tym, jaki los spotyka kobiety uzależnione od swoich małżonków. Film pokazuje, jakie koszty ponosi ktoś, kto kieruje się zyskiem, a nie m

mat. pras.
mat. pras.
Kobieta, ozdoba bogatego męża, po jego stracie nie potrafi ułożyć sobie życia. Jednak to nie opowieść o tym, jaki los spotyka kobiety uzależnione od swoich małżonków. Film pokazuje, jakie koszty ponosi ktoś, kto kieruje się zyskiem, a nie miłością. Dzięki temu znakomicie odpowiada na bolączki współczesności - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Choć „Blue Jasmine” wszedł do kina prawie tydzień temu, wciąż, nawet w środku tygodnia, przyciąga do sal kinowych tłumy widzów. I nie ma się czemu dziwić. Woody Allen wrócił do wielkiej formy.

Jasmine świetnie sprawdza się w roli niepracującej żony biznesmena. Nosi się z gracją – oszałamiająco drogie garsonki leżą na niej wzorowo, potrafi robić urocze miny, zawsze stosowne do okoliczności, a jej cechą główną jest stuprocentowa elegancja. Wydawanie fortuny męża traktuje jak poważne i często męczące zajęcie. Gdy mąż okazuje się oszustem, a kobieta nagle traci wszystko, nie potrafi się odnaleźć w sytuacji. Jej stan można określić jako emocjonalny paraliż, który z każdą kolejną butelką martini, a później taniej wódki coraz bardziej przeradza się w obłęd. Wymarzona przeszłość, jaką miała kobieta, staje się jej kulą u nogi. Luksus, którego doznała, sprawił, że normalne życie wydaje się jej uwłaczające. Jedyne, co pozwala jej funkcjonować i pozornie daje szansę na znalezienie balansu, to… alkohol.

Bynajmniej nie jest to historia o głupiutkiej kobiecie, która uczepiła się przedsiębiorczego męża. Wręcz przeciwnie, raczej o wyrachowanej egoistce, której życiowe decyzje były determinowane nie przez uczucia, lecz przez kierowanie się wygodą. Choć jej małżeństwo kończy się tragicznie, mogłaby jeszcze niejeden raz powtórzyć ten wyniszczający ją scenariusz. Mogłaby schować wódkę do torebki od Louisa Vuittona i na pstryknięcie palców wcielić się w rolę brylującej na salonach, zacnej towarzyszki kolejnego wpływowego mężczyzny. I choć pozornie wydaje się ofiarą, której nie opuszcza pech, tak naprawdę to ona sieje spustoszenie. Niszczy tych, dla których powinna żyć. Prawdziwe tragedie dotykają tych, których swoim egoizmem kobieta odsuwa na margines. Gdyby tylko przez chwilę potrafiła pomyśleć o potrzebach innych… 

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Sylwia Krasnodębska