„Zalicz ją w te wakacje” – hasło reklamujące film „Do zaliczenia”, które pojawiło się na plakatach w całej Polsce, spotkało się ze społecznym protestem. Do dyrektora Forum Film Poland, dystrybutora kinowego, oraz Rady Reklamy trafiło już ponad tysiąc listów w tej sprawie. A my ostrzegamy, że nie tylko plakat, lecz przede wszystkim sam film jest szkodliwy.
Prymuska, która dostaje się na studia, postanawia wykorzystać wakacje do nauczenia się seksualnych – nie mylić z miłosnymi – igraszek. Jak na sumienną uczennicę przystało, robi sobie listę nieobyczajnych zadań do wykonania. Wykorzystując kolegów z pracy, dziewczyna odhacza na niej kolejne pozycje. W pewnym momencie wkraczają rodzice. Jednak rola matki ogranicza się do wręczenia dziewczynie żelu nawilżającego, a rola ojca – do robienia idiotycznych min.
Przekaz filmu, dobitnie podkreślany w wielu momentach, w tym w finale, jest prosty: seks to tylko seks. Nie trzeba do niego ani wyjątkowych okoliczności, ani tym bardziej wyjątkowej osoby. Ważny jest warsztat.
Premierze filmu towarzyszy akcja reklamowa. Na plakacie widzimy dziewczynę, a przy niej hasło:
„Zalicz ją w te wakacje”. Zbulwersowało ono wiele osób
. Stowarzyszenie Twoja Sprawa wystosowało apel o wysyłanie skarg do dystrybutora filmu i do Rady Reklamy. „Reklama jest skrajnym przykładem uprzedmiotowienia młodej kobiety, która potraktowana jest jak obiekt, przedmiot, pozbawiona osobowości rzecz, z którą można zrobić to, co tylko uzna się za stosowne, np. »zaliczyć ją«. […]. Reklama narusza w szczególności art. 25 kodeksu etyki reklamy, nie uwzględnia bowiem stopnia rozwoju najmłodszych konsumentów oraz zagraża ich psychicznemu oraz moralnemu dalszemu rozwojowi” – napisano w przykładowej skardze. W ciągu pięciu dni akcji aktywnie wzięło w niej udział ponad tysiąc osób.
– Cieszy nas, że mimo okresu urlopowego tak wiele osób uznało, iż sprawa jest ważna i warta reakcji. Zachęcamy kolejne osoby do włączenia się w tę i kolejne nasze akcje. Jako konsumenci nie musimy się godzić, aby firmy zawłaszczały przestrzeń publiczną dla partykularnych celów. Takie plakaty uczą dzieci seksistowskiego, przedmiotowego podejścia do dziewcząt i kobiet. Nie widzę żadnego argumentu na rzecz uczenia młodzieży takich szkodliwych stereotypów – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Lesław Sierocki ze Stowarzyszenia Twoja Sprawa.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sylwia Krasnodębska