KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Nie żyje legendarny piłkarz Legii Warszawa, Lucjan Brychczy. Miał 90 lat • • •

Bezcenne zdjęcia z powstania

Działająca w konspiracji laborantka w czasie wojny ukryła negatywy zdjęć w puszkach i umieściła za wanną w mieszkaniu przy ulicy Nowy Świat 46. Dzięki temu długo po wojnie fotograf Jerzy Tomaszewski odzyskał ok. 1800 unikatowych fotografii swojego au

Igor Smirnow/ Gazeta Polska
Igor Smirnow/ Gazeta Polska
Działająca w konspiracji laborantka w czasie wojny ukryła negatywy zdjęć w puszkach i umieściła za wanną w mieszkaniu przy ulicy Nowy Świat 46. Dzięki temu długo po wojnie fotograf Jerzy Tomaszewski odzyskał ok. 1800 unikatowych fotografii swojego autorstwa wykonanych podczas powstańczych walk. Jak mówi, około tysiąca z nich zachowało się w dobrej jakości. Ma je w swoim prywatnym archiwum - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Tomaszewski został korespondentem wojennym i fotoreporterem. Jak sam wspomina, nauczono go wywoływać zdjęcia przy użyciu dwóch talerzy. Jedno z najbardziej znanych zdjęć z 1944 r. przedstawiające pogodne twarze powstańców (zdjęcie to znalazło się na okładce „Gazety Polskiej" dwa tygodnie temu) jest autorstwa właśnie Jerzego Tomaszewskiego. To, co charakteryzuje te zdjęcia, to widok pięknych, pełnych wiary walecznych Polaków. Bardzo znana jest też wykonana przez niego fotografia przedstawiająca łączniczkę przebiegającą pod ostrzałem przez Nowy Świat.
 
Gdy był świadkiem tragicznych scen, nie sięgał po aparat, choć miał ku temu niejedną okazję, na przykład gdy 6 września poważnie ranny trafił do szpitala polowego przy ul. Foksal (w miejscu dzisiejszej siedziby Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich). Niemcy zdobywali wtedy Powiśle. – Działy się sceny dantejskie. Ranni wyskakiwali z okien szpitala z płonącymi gipsami. Ja leżałem nieopodal bardzo ranny. Nie mogłem ruszać nogą. Odłamki wbiły mi się w twarz i szyję. Leżałem zakrwawiony. Aparat miałem przy sobie – wspomina w rozmowie z „Gazetą Polską". Na pytanie, czy użył aparatu, by uwiecznić te tragiczne momenty powstania, obruszył się. – W żadnym wypadku! Takich dramatycznych scen nie chciałem fotografować. Jak mógłbym to robić?! Cierpiałem, bo nie mogłem się ruszyć i pomóc rannym – dodaje Tomaszewski.

Więcej o Jerzym Tomaszewskim w następnym numerze tygodnika „Gazeta Polska". Polecamy!
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

Sylwia Krasnodębska