Mogło być lepiej. To pierwsza refleksja, jaka przychodzi do głowy po obejrzeniu filmu „Red 2”. Produkcja, choć czasem zabawna i wzbudzająca zdumienie, ma wiele grzechów, z boleśnie przewidywalnym finałem na czele - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Nie ma mowy o grillowaniu i spokojnym czekaniu na starość. Emerytura agentów Franka (Bruce Willis) i Marvina (John Malkovich) nie jest usłana różami. Ponieważ stale prześladuje ich pech, nuda im nie grozi. Niebezpieczeństwo czyha nie tylko na nich, ale również, jak można się spodziewać, na sporą część naszej planety. A trudno emerytom ratować świat, gdy za ich głowy można dostać ośmiocyfrowe honoraria. Poluje na nich m.in. Han (Byung-hun Lee), najniebezpieczniejszy morderca świata. Ekipa jednak, mimo pierwszych symptomów starości, radzi sobie całkiem nieźle. Gdy się okazuje, że gdzieś na świecie ukryta jest spektakularnej mocy niewykrywalna bomba, nasi bohaterowie, by ją odnaleźć, muszą dotrzeć do jej konstruktora – szalonego profesora zamkniętego w więzieniu dla psychicznie chorych. Parodiujący swoją rolę z „Milczenia owiec” Anthony Hopkins wypada tu znakomicie!
I tak oto widz obserwuje szturm emerytów na Kreml, bo właśnie to miejsce wskazuje zwariowany spec od bomb. Ekipa, broniąc się po drodze przed atakami łowców głów, dociera wreszcie do podziemi rosyjskiej fortecy. Czeka ich tam wiele niepożądanych niespodzianek. Intrygom i zwrotom akcji nie ma końca.
Komediowa warstwa filmu zbudowana jest głównie za sprawą zachowań ukochanej Franka. Żądna przygód Sarah (Mary-Louise Parker) wpakuje się w każde kłopoty, byle tylko mieć wkład w ratowanie świata i byle choć trochę pobrudzić się krwią. Jest głupiutką, strzelającą fochy i niewiele rozumiejącą kobietą. Jej zachowanie i infantylne minki po pewnym czasie przestają być zabawne. I nie chodzi tylko o to, że postać skonstruowana jest na stereotypie pustej i nieznającej się na niczym kobietki. Na domiar złego, starając się konkurować z zachwycającą pod każdym względem rosyjską agentką, graną przez Catherine Zetę-Jones, musi sięgać po coraz niższe i tym samym mniej zabawne chwyty.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sylwia Krasnodębska