Jedna położna na kilka rodzących kobiet, jedna instrumentariuszka na kilka stołów operacyjnych, jedna pielęgniarka na kilkudziesięciu pacjentów – tak mogą wyglądać polskie szpitale po wdrożeniu rozporządzenia ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza w sprawie sposobu ustalenia minimalnych norm zatrudnienia w placówkach ochrony zdrowia.
Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych oraz organizacje zawodowe zrzeszające pracowników służby zdrowia, czyli tzw. biały personel,
walczą od ponad pół roku o zmianę rozporządzenia podpisanego przez ministra zdrowia. Niestety, bezskutecznie. Tymczasem już w lipcu dyrektorzy niektórych podmiotów leczniczych wydali decyzję o naliczaniu norm zatrudnienia według nowych zasad. W pełni zaczną one obowiązywać od początku przyszłego roku.
Joanna Walewander, sekretarz Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, przypomina, że rozporządzenie podpisane przez ministra zdrowia znacznie odbiega od projektu przygotowanego i konsultowanego przez środowisko pielęgniarek i położnych.
W rozporządzeniu zabrakło m.in. zapisów mówiących o tym, że na oddziale szpitalnym obsada nie może być niższa niż dwie pielęgniarki, a na bloku operacyjnym na jednego operowanego pacjenta powinny przypadać
co najmniej dwie pielęgniarki (tzw. pielęgniarka operacyjna oraz pielęgniarka jej asystująca).
Pielęgniarki domagają się ponadto, żeby w znowelizowanym rozporządzeniu znalazł się zapis stanowiący, że do minimalnych norm zatrudnienia nie wlicza się kadry kierowniczej i położnej pielęgniarskiej i położniczej.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński