Senator klubu PO Jan Filip Libicki, jako współzałożyciel Instytutu Myśli Państwowej zaprosił do współpracy Radosława Sikorskiego. Czy szef polskiej dyplomacji porzuci Donalda Tuska i stanie na czele „koncesjonowanej przez władzę prawicy”?
Na swoim blogu senator Libicki oświadczył, że twitterowe zainteresowanie Radosława Sikorskiego inicjatywą Instytutu Myśli Państwowej odbiera jako oznakę gotowości do uczestniczenia w jego pracach i
zaproponował szefowi MSZ dołączenie do struktur powstającej formacji.
- Czy to oznacza, że szef naszej dyplomacji jest gotów – w jakiejś formie – uczestniczyć w jego pracach? Jest gotów go wspierać? Jest gotów służyć swoją wiedzą w tych obszarach jego zainteresowań, które dotyczą miejsca Polski w świecie? Wpis ten – może nazbyt optymistycznie – odbieram jako dowód, że tak właśnie jest. A jeśli tak jest to – przynajmniej w swoim imieniu, jako jeden z założycieli Instytutu – pozwalam sobie ująć moją ocenę w jednym zdaniu: Radosław Sikorski – zapraszamy! - czytamy na blogu senatora PO Jana Filipa Libickiego.
Jak pisała „Gazeta Polska Codziennie” w powstającym Instytucie Myśli Państwowej poza Libickim działać będą także m.in. posłowie PO
Stefan Niesiołowski i
Jacek Żalek, były premier
Kazimierz Marcinkiewicz,
Michał Kamiński z PJN‑u, niezrzeszony poseł
Jarosław Jagiełło i były szef KPN‑u
Leszek Moczulski. Zdaniem politologów jest próba budowania koncesjonowanej przez władzę. Nowa inicjatywa ma zdaniem ekspertów służyć pokazaniu, że Platforma Obywatelska ma coś do zaoferowania konserwatywnym wyborcom.
– Ta inicjatywa jest fragmentem szerszej całości, takie próby trwają już od dłuższego czasu – tłumaczy dr Rafał Chwedoruk. Dodaje, że to także walka o przetrwanie dla Marcinkiewicza, Kamińskiego czy Giertycha, którzy odchodzą w polityczny niebyt. –
Dzięki życzliwości PO być może uda się im przetrwać – mówi Chwedoruk, choć zarazem zaznacza, że bardzo trudno będzie znaleźć grupę, dla której program Instytutu stanie się atrakcyjny. –
W Polsce mało jest osób, które chcą godzić naukę Kościoła katolickiego z Miltonem Friedmanem, propagatorem wolnego rynku – dodaje.
Większych szans Instytutowi nie dają także posłowie sejmowej opozycji. Dariusz Joński z SLD twierdzi, że
nie ma obecnie miejsca na nową formację i podkreśla, że w grupie inicjatywnej Instytutu jest część polityków działających w Sejmie, których przyszłość jest niepewna, i część takich, których dawno w Sejmie nie było, a dziś chcą wrócić. Podobnego zdania jest Joachim Brudziński z PiS.
– Skoro Janusz Palikot się wypalił, to na pomoc spieszy Roman Giertych. To podanie ręki tonącej Platformie i łaszenie się do obecnie rządzących. Chodzi o to, by stworzyć wrażenie, że PO skręca na prawo. Nie wierzę, żeby wypaleni politycy, którzy kiedyś rozbijali ZChN, a później PiS, mogli w ramach think tanku wydać z siebie jakąś myśl propaństwową, a dodanie do tego wszystkiego Romana Giertycha i skompromitowanego Leszka Moczulskiego świadczy o tym, że to inicjatywa mająca szkodzić prawdziwej opozycji, jaką jest PiS – komentuje Joachim Brudziński.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie,jflibicki.salon24.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pł,Magdalena Michalska