Organizatorzy Marszu Niepodległości złożyli w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez policję 11 listopada. Zarzucają funkcjonariuszom przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków i próbę rozproszenia legalnej manifestacji.
Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, w zawiadomieniu, które dzisiaj trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, napisało
o podejrzeniu popełnienia przez policjantów przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień i niedopełnienia obowiązków, za co grozi do trzech lat więzienia, oraz rozproszeniu przemocą zgromadzenia odbywającego się zgodnie z prawem (co zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat).
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura potwierdził, że zawiadomienie wpłynęło.
- W związku z tym zawiadomieniem będzie wdrożone postępowanie sprawdzające - powiedział Ślepokura.
Adwokat Łukasz Moczydłowski z komisji prawnej stowarzyszenia Marsz Niepodległości ocenił, że
policja w sposób nieuprawniony i niewspółmierny do sytuacji użyła środków przymusu bezpośredniego, w szczególności broni gładkolufowej i gazu pieprzowego.
- To, że policja używa środków przymusu bezpośredniego w stosunku do osób, które podejmują konfrontację z policją, nie budzi mojego zastrzeżenia. Natomiast 11 listopada mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której policja np. używała broni gładkolufowej w stosunku do osób postronnych - powiedział Moczydłowski. Zarzucił funkcjonariuszom celowanie na wysokość głowy, a nie pasa, jak nakazują przepisy.
Według stowarzyszenia niezgodne z prawem było wyławianie z tłumu osób agresywnych przez policjantów w kominiarkach. Jak przypominał aplikant adwokacki Paweł Jabłoński z komisji prawnej stowarzyszenia, funkcjonariusze, którzy dokonują zatrzymania, powinni okazać legitymację służbową, a jeśli są nieumundurowani - także się przedstawić.
- Tłumaczenie, że ta tożsamość musiała pozostać ukryta jest nie do pogodzenia z przepisami - powiedział Jabłoński.
Pod koniec listopada komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński powiedział w Sejmie, że zamaskowani funkcjonariusze to policjanci z grup specjalnych – Biura Operacji Antyterrorystycznych i Centralnego Biura Śledczego, którzy mają prawo, by chronić swoją tożsamość, bo na co dzień zatrzymują najpoważniejszych przestępców.
Źródło: PAP,niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb