W Nowogródzkiem
W pierwszym okresie okupacji niemieckiej na Nowogródczyźnie nie było zorganizowanej partyzantki sowieckiej. Dopiero w lecie i jesienią 1941 roku pojawiły się jej zaczątki, w większości złożone z żołnierzy rozbitej przez Niemców Armii Czerwonej. Grupy te, przez swoje bandyckie zachowania, nie miały wsparcia miejscowej ludności, przez co bazowały głównie w rejonach leśnych, a ich niewielki skład powodował, że bardziej myślano o przetrwaniu niż działalności bojowej. Wiosną 1942 r., na skutek działań władz niemieckich, powstały pierwsze oddziały partyzantki sowieckiej, które rozpoczęły działalność zbrojną w kilku powiatach. Początkowo skład osobowy tych grup nie przekraczał kilkuset osób, jednak już w drugiej połowie 1942 r. liczba ich wzrosła do ok. 2600 ludzi. W latach 1942-1943 oddziały te zostały zasilone również przez znaczną liczbę Żydów, chroniących się przed zagładą w lasach Nowogródczyzny.

W kwietniu 1943 roku w Niecieczy spalono dwór i gospodarstwo Domańskich, mordując przy tym żołnierza AK Aleksandrę Wodziczko „Olę”, a kilka dni później w tej samej wsi sowieci spalili żywcem panią Tarasiewicz „Helenę” z dziećmi. W Dzitrykach zabito Franciszka Czarnela „Gajowego” i Jana Krzywca z dziećmi. W nocy z 30 kwietnia w Worończy w szczególnie bestialski sposób zamordowano czteroosobową rodzinę ziemiańską Czarnowskich, w tym ciężarną Jadwigę Czarnowską, a ich zwłoki spalono we dworze. W maju z rąk bolszewików zginęli AK-owcy: Jan Danejko z folwarku Korosno i bracia Haraburdowie z chutoru Trosiejki. Na pytania miejscowych ludzi, dlaczego to robią, Sowieci odpowiadali: „Mamy rozkaz niszczyć polskich „pamieszczyków”.

Sąsiedzi
Do pogrążonych we śnie Naliboków wdarło się około ok. 150 sowieckich partyzantów. Wacław Nowicki, który 8 maja 1943 roku miał 18 lat, do dziś pamięta tamtą tragedię. O świcie Nowiccy, którzy mieszkali na obrzeżach miasteczka, zobaczyli przez okno pierwsze płomienie i usłyszeli gęstą kanonadę... - Była 4.30, może 5 w nocy. Obudził mnie potężny huk. Długa seria z karabinu maszynowego poszła po chałupie. Kule przebiły na wylot belki i przeleciały nad naszymi łóżkami. Pocisk utkwił w ścianie, kilka centymetrów nad moją głową. Usłyszałem wrzaski. Zabarykadowaliśmy się w domu, ale napastnicy pobiegli dalej, w stronę centrum Naliboków. To nas uratowało -.

- Wywołali mojego starszego o trzy lata brata na ganek. Wyszedł. Wśród nich była kobieta. Podniosła karabin i trafiła go prosto w pierś. To była rozrywająca kula dum-dum. Wyrwało mu całe ramię. Ona wzruszyła ramionami, odwróciła się na pięcie i poszli dalej. Zrabowali, co się dało, a chałupę puścili z dymem.
- Szli przed siebie, wpadali do chałup. Każdego, kogo napotkali na swojej drodze, zabijali z zimną krwią. Dla nikogo nie było litości - opowiadał inny świadek wydarzeń Wacław Chilicki.
W Nalibokach zamordowano głównie mężczyzn i nastolatków, ale także 10-letnie dziecko i kilka kobiet, z których jedna zginęła, broniąc trzech synów. W kilku przypadkach zabito po 7-8 członków jednej rodziny. Wielu ludzi zamordowano w łóżkach, pozostałych wyprowadzano na podwórza i rozstrzeliwano po kilkunastu, w zbiorowych egzekucjach. Od pocisków zapalających zajęło się kilka chałup, spłonęły także wieża kościelna, poczta i remiza. Zrabowano dużą ilość żywności, koni i bydła.
- To, co zobaczyliśmy, gdy odeszli partyzanci, przechodziło ludzkie pojęcie. Wypalone budynki. Stosy trupów. Głównie rany postrzałowe, porozbijane głowy, wytrzeszczone w przerażeniu, martwe oczy. Wśród zabitych dojrzałem szkolnego kolegę. Dla młodego chłopaka, jakim wówczas byłem, to był prawdziwy szok. Nie zapomnę tego widoku do końca życia. […] To Żydzi, którzy przed wojną mieszkali wśród nas, brylowali wśród napastników. Doskonale wiedzieli, kto, gdzie mieszka, kto jest kim - wspominał Wacław Nowicki.
Mieszkańców Naliboków, którym udało się przeżyć sowiecką pacyfikację, wkrótce dotknęła kolejna tragedia. 6 sierpnia 1943 roku do miasteczka wkroczyły niemieckie oddziały prowadzące w Puszczy Nalibockiej operację przeciwpartyzancką pod kryptonimem „Hermann”. Ludność została wymordowana lub wywieziona na roboty do Rzeszy, a wszystkie ocalałe po pierwszej pacyfikacji zabudowania spalono i zrównano z ziemią.
Grzegorz Makus
historyk, twórca strony internetowej „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie”

Reklama