Płk pilot Bartosz Stroiński, szef eskadry specpułku, który ujawnił, że podpisał inny protokół stenogramów rozmów w kabinie pilotów TU 154 M, niż oficjalnie Polsce przekazał MAK, usłyszał prokuratorskie zarzuty w związku ze smoleńskim śledztwem. Drugą osobą z zarzutami jest były dowódca rozwiązanego kilka dni temu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk. Ryszard Raczyński.
- To absolutny skandal, zarzuty powinien usłyszeć minister Jerzy Miller, a nie piloci 36 sepcpułku. Oficer, który ujawnił fałszerstwa, bronił dobrego imienia kolegów, a przede wszystkim oparł się presji i nie podpisał zafałszowanego stenogramu z czarnych skrzynek, ma zarzuty. Tymczasem ci, którzy rzeczywiście odpowiadają za fatalne przygotowanie wizyty w Katyniu śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że wysłano polską elitę na lotnisko bez żadnego rozpoznania, mają się doskonale – mówi nam poseł Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds smoleńskiej katastrofy, autor Białej Księgi szczegółowo dokumentującej m.in. wszystkie nieprawidłowości ze strony rządu dotyczące przygotowania wizyty i podjętych działań po katastrofie.
To właśnie płk Bartosz Stroiński, przyjaciel mjr Arkadiusza Protasiuka, razem z drugim pilotem odczytywali w Moskwie zapisy czarnych skrzynek, gdzie zostały zarejestrowane rozmowy jego zmarłych kolegów. Po ich odsłuchaniu zostały sporządzone stenogramy, które podpisali polscy piloci.
- Podpisywałem dokument zawierający stenogram z rozmów. Nie wiem, dlaczego opublikowany został inny – ujawnił płk Stroińskiw czerwcu ubiegłego roku na antenie TVN24.. Pod oficjalnym zapisem rozmów z kabiny Tu-154 jest określony jako osoba, która rozpoznała głosy obecnych w kabinie. Mimo to pod opublikowanym dokumentem, przy jego nazwisku nie ma podpisu.
Pod opublikowanym we wtorek stenogramem wymienionych jest sześć osób: Stroiński, eksperci - Sławomir Michalak i Waldemar Targalski - oraz troje Rosjan. Znajduje się tam jednak tylko pięć odręcznych podpisów, brak jest natomiast podpisu właśnie Bartosza Stroińskiego.
Oficer zapewniał, że podczas pracy w Moskwie podpisał dokument zawierający stenogram rozmów w kabinie Tu-154 10 kwietnia.
"Byłem poproszony do współpracy jako osoba posiadająca doświadczenie z kokpitu tego typu samolotu" – stwierdził, podkreślając, że nie wie, dlaczego na opublikowanym dokumencie nie ma jego podpisu.
Wojskowa prokuratura postawiła mu zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków służbowych związanych z organizacją lotu do Smoleńska w dniu 10 kwietnia 2010 r. w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi TU 154 M. Zarzutów do tej pory nie usłyszał nikt, kto zajmował się organizacją lotu ze strony kancelarii premiera. Przypomnijmy, że zgodnie z dokumentami osobą odpowiedzialną za przygotowanie lotów jest szef kancelarii premiera. Za przygotowanie lotu śp. Prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki i towarzyszących im osób odpowiadał Tomasz Arabski.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania