Z dwóch do trzech lat więzienia Sąd Okręgowy w Radomiu podniósł wymiar kary dla 20-latki, która w 2020 r. spowodowała śmiertelny wypadek na obwodnicy w Radomiu. Zginęła w nim jadąca z nią koleżanka. Kierująca i trzy inne osoby zostały ranne. Dziś zapadł wyrok w procesie odwoławczym. W uzasadnieniu sędzia sprawozdawca Adam Piechota podkreślił, że wymierzając karę, sąd bierze pod uwagę winę sprawcy, następstwa popełnionego czynu i jego społeczną szkodliwość.
"Wyroki nie muszą być ani surowe, ani łagodne. Mają być sprawiedliwe. Zdaniem sądu izolacja oskarżonej na ten okres spowoduje, że wyrok będzie postrzegany jako adekwatny i sprawiedliwy, a pani wyciągnie konsekwencje z niego i pewne wskazówki na całe swoje życie" – powiedział sędzia, zwracając się do oskarżonej. Marta A. przyjęła wyrok bez widocznych emocji. Podobnie reagowała, kiedy sędzia tłumaczył jej przyczyny podwyższenia kary z 2 do 3 lat pozbawienia wolności.
Sąd utrzymał w mocy pozostałe postanowienia sądu I instancji, który zapadł w maju 2023 r. Marta A. otrzymała wówczas zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na pięć lat. Ma też wypłacić zadośćuczynienie za doznaną krzywdę na rzecz rodziców 19-latki, która zginęła w wypadku. W obu przypadkach jest to kwota po 50 tys. zł.
Sędzia podkreślił, że sąd uwzględnił jedynie apelację oskarżycieli posiłkowych, czyli rodziców dziewczyny, która zginęła w wypadku. W swoim odwołaniu zwracali oni uwagę na "rażącą niewspółmierną łagodność kary pozbawiania wolności". Pozostałe apelacje były - w ocenie sądu - niezasadne. "Zawarte w nich zarzuty były nietrafne i nie opierały się na zgromadzonym materiale dowodowym" – ocenił sąd.
Z całą stanowczością sąd odrzucił linię obrony oskarżonej. Jej pełnomocnik wskazywał, że do wypadku mogło dojść na skutek uszkodzenia koła. Opierając się m. in. na opiniach biegłych, sąd ustalił jednak, że to nie stan techniczny samochodu, ale nadmierna prędkość i błędy w zakresie kierowania pojazdem, były przyczyna wypadku. Z ustaleń prokuratury i relacji świadków wynikało, że 20-latka wsiadła za kierownicę po zażyciu metylonu. Sąd uniewinnił jednak Martę A. od prokuratorskiego zarzutu prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Według sądu, mimo że we krwi dziewczyny wykryto obecność metabolitu świadczącego o trawieniu metylonu, istniała wątpliwość, czy środek, który zażyła, wpływał na kierowanie pojazdem.