Nie wierzę w to, że kolejny rząd będzie skonstruowany beze mnie - mówi Wirtualnej Polsce lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. Deklaruje, że organizacja jest gotowa na wybory parlamentarne; złożono już wniosek o zarejestrowanie partii. Polityczne deklaracje Kołodziejczak składał już przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Wtedy do Sejmu nie udało się wejść.
„IBPS od miesięcy bada poparcie dla AgroUnii. Organizacja Michała Kołodziejczaka przekracza w sondażach próg 3 proc., który upoważnia do pobierania subwencji z budżetu państwa dla partii ” - pisze Michał Wróblewski na stronach wp.pl.
W rozmowie z portalem prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, szef Instytutu Badań Spraw Publicznych Łukasz Pawłowski o AgroUnii mówi: „to wiejska Partia Razem. Partia młodych. Młodych rolników, ale nie tylko”.
Sam Kołodziejczak deklaruje, że dalej zamierza „komentować rzeczywistość”.
- Myślę, że jestem najlepiej poinformowaną osobą w kraju, jeśli chodzi o nastroje ludzi. A takich nastrojów w Polsce nie było, odkąd działam społecznie i politycznie - przekonuje.
Zarzuca też opozycji, że ta „nie szuka współpracy, nie pyta, co można razem zdziałać i jak pomóc ludziom”.
O kształcie polskiego parlamentu mówi:
„mamy dziś w Polsce Lewicę laicką. A mi brakuje lewicy społecznej, broniącej słabszych, niereprezentowanych dziś przez nikogo. Ja będę chciał przełożyć kapitał społeczny na działania polityczne. To jest klucz tego wszystkiego, o co zawsze mi chodziło”.
Dalej przyznaje, że AgroUnia to byt, który nie chce się „ograniczać” wyłącznie do spraw związanych z rolnictwem. - Moim głównym celem jest odbudowa związków zawodowych w Polsce i to jest cel polityczny - deklaruje.
O liderze AgroUnii - jak i samej organizacji - wielokrotnie było już głośno.
Kołodziejczak już w czerwcu 2019 roku składał podobną deklarację ws. założenia partii politycznej. Powstała partia Prawda, której nazwę później zmieniono na „Zgoda”. Ostatecznie żadnego z projektów nie dowieziono do jesiennych wyborów parlamentarnych.
Branżowy serwis agropolska.pl o inicjatywie Kołodziejczaka pisał:
„warto przypomnieć, że od samego początku politycznej inicjatywie Michała Kołodziejczaka towarzyszyło zamieszanie. Najpierw powstała partia Prawda, która z nieznanych przyczyn została zastąpiona Zgodą. Już wtedy wielu sympatyków Kołodziejczaka zachodziło w głowę, o co chodzi”.
„Dziś wśród rolników, do których nowemu ugrupowaniu najbliżej panuje absolutna konsternacja, bo przez wiele tygodni byli informowani, że nowa siła polityczna ma "duże poparcie" i realną szansę walki o mandaty poselskie. Kapitan jako pierwszy opuścił okręt, to przykre” - czytamy dalej w artykule z sierpnia 2019 roku.
Portal informował nawet, że w wyborach w 2019 roku, Kołodziejczak planował wystartować z list Konfederacji.
Pod koniec 2020 roku Kołodziejczak - słynący z prorosyjskich sympatii - w ramach protestu postanowił wyrzucić na ulicę tony żywności, a wśród niej tysiące jajek i truchło świni. Takie traktowanie żywności i zwierząt oburzyło wówczas wielu Polaków. Stowarzyszenie Otwarte Klatki zdecydowało się złożyć doniesienie do Prokuratury bo ich zdaniem takie traktowanie jest łamaniem ustawy o ochronie zwierząt. Ustawa wymienia przypadki w których można dokonać uboju, choć… nie ma w nich mowy o tym, by zabijać świnie na protest.
Postawę organizacji skomentował wtedy minister rolnictwa Grzegorz Puda.
- Jak mamy nazywać rolnikami działaczy AgroUnii? Proszę się zastanowić który rolnik wyrzuciłby na bruk z taką pogardą efekt swojej ciężkiej pracy. Zwłaszcza teraz w dobie kryzysu pandemii kiedy wiele branż rolniczych ma z tego powodu problemy. Tyle mówimy o marnowaniu żywności, jest tyle osób potrzebujących, tyle wspaniałych akcji chociażby „szlachetna paczka” w których ludzie dają wsparcie innym również dzieląc się jedzeniem. Żaden rolnik nie zgodziłby się na taki brak szacunku dla zwierzęcia. Zarżnięta i porzucona na ulicy świnia może świadczyć tylko o jednym że AgroUnia to inna wersja czerwonego pioruna bo to jest ten sam poziom agresji, logiki i politycznych aspiracji a jej szef Michał Kołodziejczak postanowił zostać rolniczą wersją Marty Lempart
- mówił szef resortu.
Pod koniec marca 2021 roku, wyniki dziennikarskiego śledztwa przedstawili na łamach „Gazety Polskiej” dziennikarze Piotr Lisiewicz oraz Jacek Liziniewicz.