Nowe wytyczne resortów zdrowia, sprawiedliwości, jak i samego szefa rządu - Donalda Tuska ws. aborcji, wzbudziły poruszenie w przestrzeni publicznej. Jak się okazuje, wygląda na to, że ekipa Tuska wzorowała się na krajach Wielkiej Brytanii, gdzie najwięcej aborcji wykonuje się właśnie z uwagi na "zdrowie psychiczne kobiety". Problem w tym, że w Polsce limitu do 24. tygodnia ciąży nie będzie.
Minister zdrowia Izabela Leszczyna przekazała w ubiegłym tygodniu dyrektorom szpitali, ordynatorom i kierownikom oddziałów informacje na temat obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury aborcji.
Podstawowym zaleceniem, budzącym bardzo duże kontrowersje jest to, że do przeprowadzenia aborcji może wystarczyć tylko jedno zaświadczenie od lekarza-specjalisty, który stwierdzi, że ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia kobiety, także zdrowia psychicznego. Przesłanka zdrowotna ma również pozwalać na dokonanie aborcji nawet do 9. miesiąca ciąży.
Jednocześnie wytyczne podważają możliwość powołania się przez lekarza na klauzulę sumienia.
O tym, że faktycznie przerwanie ciąży będzie możliwe nawet do końca jej trwania, świadczy też dyskusja, w jakąś kilka dni temu wdała się Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy - z internautami, którym te rozwiązania nie przypadły do gustu.
Publicysta Jakub Dudek wziął ten temat na tapet, analizując, jak kwestia legalności aborcji wygląda w Wielkiej Brytanii.
W Anglii i Walii ok. 98% aborcji dokonuje się z przesłanek o zdrowiu psychicznym matki. Przekłada się to na ok. 200 tysięcy śmierci rocznie
I opatrzył to komentarzem: "Izabela Leszczyna, Donald Tusk i Adam Bodnar idą dalej, bo tam limitem jest 24 tydzień ciąży, którego to limitu polska przesłanka zdrowotna nie ma".