Temat TVP za rządów prawicy wciąż jest „gorący”. Potrafi od czasu do czasu wywołać prawdziwą burzę medialną. Temat ten zresztą na pewno będzie wracał, w końcu jest to jeden z koronnych argumentów PO za swoją „uśmiechniętą władzą”. Tymczasem niezależnie od „gęby”, jaką przyklejono TVP, to, jak wyglądały media publiczne za czasów poprzedniej władzy, jest jednym z największych argumentów przeciw Platformie. Tym bardziej warto zrobić wszystko, by go „odczarować” - pisze Dawid Wildstein w "Gazecie Polskiej".
Rzecz jasna, TVP za czasów Zjednoczonej Prawicy nie była „perfekcyjna”. Nie zmienia to jednak faktu, że tak w narracji „uśmiechniętej Polski” i jej zwolenników, jak i symetrystów oraz znaczącej części zwolenników prawicy, media publiczne zostały zdemonizowane. Kwestia TVP stała się symbolem, swoistym wytrychem kończącym dyskusję na zasadzie „może i dzisiejsza koalicja robi wiele złych rzeczy, ale pamiętajcie, czym było TVP”.
Realna refleksja o TVP została zastąpiona absurdalnymi porównaniami historycznymi bądź histerycznymi sloganami. TVP okazało się być „czystym złem”, „ostateczną podłością”, „szczuciem i nienawiścią”. Stało się więc wygodnym chłopcem do bicia, rodzajem nawet aksjomatu – TVP za PiS-u to zło i nie wolno tego dogmatu podawać w wątpliwość. Dla obecnej koalicji jest dowodem, że niezależnie od tego, jak nieudolne i szkodliwe są jej rządy, będą one zawsze lepsze niż te partii Kaczyńskiego, dla rozmaitych symetrystów, także quasi-prawicy (jak Konfederacja) – służy do tworzenia analogii między działaniami Platformy a Prawa i Sprawiedliwości. Problem w tym, że ten demoniczny obraz TVP nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Zacznijmy od najbardziej atakowanej (za rządów PiS) stacji Telewizji Publicznej, czyli Info, i przyjrzyjmy się, jak wygląda jej nowa odsłona, stworzona już za uśmiechniętej władzy. Po pierwsze, widać, że jeśli chodzi o propagandę pro-PO, mamy tu „jazdę bez trzymanki”. Ktoś odpowie, że i za Zjednoczonej Prawicy było z tym fatalnie? Cóż, nie przypominam sobie, żeby zapraszano wtedy elementy takie jak Arkadiusz Szczurek. Jedno to sprzyjanie określonej partii, drugie – niszczenie debaty publicznej, zapraszając do studia prowokatorów, prymitywnych zadymiarzy, żeby robić z nich „autorytety”. Jednak podstawowa różnica tkwi gdzie indziej i tam w pełni widać destrukcyjną rolę PO i jej funkcjonariuszy medialnych, których zesłała do TVP. Otóż Info to nie tylko newsy, informacje, politycy czy debaty publicystów (tutaj warto zaznaczyć, że za czasów Zjednoczonej Prawicy usiłowano zapraszać gości związanych z mediami PO, tylko odmawiali. Dziś neoTVP nie dopuszcza drugiej strony do głosu). Równie ważną częścią tej stacji były reportaże czy interwencje społeczne, profesjonalna sieć korespondentów, programy eksperckie, szczególnie te walczące z rosyjską dezinformacją i przybliżające widzom sytuację geopolityczną Polski. Najemnicy PO zdecydowali się to wszystko po prostu zniszczyć. Reportaże zostały potężnie ograniczone, właściwie ich nie ma, podobnie interwencje. Sukcesywnie rezygnuje się z korespondentów bądź ogranicza ich obecność. Programy takie jak „Studio Wschód” zostały zdjęte, inne, takie jak „Demaskatorzy” (świetna audycja telewizyjna, rozkładająca na czynniki pierwsze rosyjską propagandę w Polsce), zastąpiono groteskową podróbką, która zajmuje się głównie… tłumaczeniem, czemu PiS jest zły.
Fundamentalne kłamstwo tej nagonki na TVP polega na tym, że TVP to nie tylko Info. To nawet nie była połowa tej telewizji. Co więc robiła telewizja poza tym? Zacznijmy od kanałów zagranicznych, albowiem to, w jaki sposób zostały one potraktowane przez bandytów, którzy przejęli TVP, pokazuje w pełni patologie tego, w jaki sposób media publiczne traktuje PO. Mowa o TVP World i Biełsat, dwóch sprawnych narzędziach walki z rosyjską dezinformacją i wspierania antyputinowskiej opozycji w państwach walczących z moskiewskim imperializmem. Oba zostały, po niecałym roku, po prostu zniszczone. Biełsat de facto nie istnieje, zaś TVP World zostało sprowadzone do kanału tłumaczącego po angielsku, dlaczego PO jest wspaniałe.
Warto zauważyć, że oba te kanały były apolityczne, jeśli chodzi o wewnętrzne sprawy Polski (dopiero teraz TVP World ma takie skrzywienie), zaś ich finansowanie było uzależnione od MSZ. Okazuje się, że zamiast przejąć tak sprawnie działające maszyny, zarząd neoTVP wolał je zlikwidować. Co ciekawe, trudno tu nawet mówić o tym, że działania te motywowane były potrzebą zemsty. Kanały te nie były kojarzone politycznie, a samej Romaszewskiej, żeby przymknęła oko na to, co stanie się z Biełsatem, zaproponowano naprawdę gigantyczną odprawę. Wrogiem stała się dopiero, kiedy odmówiła. Widać więc, że od początku cel był jeden: zniszczenie. Państwo miało zostać pozbawione tego typu narzędzi oddziaływania, a to, że przy okazji nastąpiła destrukcja platformy informacyjnej dla walczących z Putinem, to ostatnie co interesuje obecnych decydentów z PO.
Inną, absolutnie fundamentalną przestrzenią działania TVP, była kultura. Za rządów prawicy telewizja, w sposób nieporównywalny z poprzednimi latami, rozkręciła produkcję audycji tożsamościowych, historycznych i kulturalnych. Pozwoliło to ludziom, którzy tworzą tego typu dzieła, twórcom i artystom, żyć i poświęcić się tego typu działalności. Ale „centrala” to jedna sprawa – w tym wymiarze jeszcze istotniejsze jest gigantyczne wsparcie, jakie dostały regionalne ośrodki TVP. Tymczasem jest to kolejna część telewizji, z której, co wprost mówi zarząd neoTVP, uśmiechnięta Polska chce zrezygnować.
Czy nie jest to swoiste pars pro toto działania tej władzy? Przecież dokładnie w ten sam sposób rezygnuje ona z inwestycji w mniejsze miejscowości, wprost mówi, że jej modelem rozwojowym jest nie dystrybucja kapitału do mniejszych rejonów, lecz wspieranie najważniejszych, już istniejących centrów ekonomicznych.
Różnica w podejściu PiS i PO do mediów publicznych wynika tak naprawdę z samego rdzenia tożsamości obu tych partii i pokazuje, jak niebezpieczna, degeneracyjna dla Polski jest funkcja, jaką spełnia obecnie ugrupowanie Donalda Tuska. Może i PiS w niektórych przestrzeniach wykorzystywał państwo do swojej „prywaty”. Mówiąc nawet ostrzej – wzmacniał sam siebie za pomocą państwowych instytucji (inna sprawa, że jest to, niezależnie od naszej oceny, standard systemu demokratycznego). Niemniej jednak nigdy nie dążył do zniszczenia państwa – zaś w ujęciu całościowym „grał” na jego wzmocnienie i rozbudowę. Nie tylko z powodu swojej tożsamości politycznej (która, w przeciwieństwie do PO, zawsze była bardzo mocno propaństwowa, republikańska etc.), lecz także dlatego, że po prostu PiS-owi się to opłacało. W wypadku PO jest zupełnie odwrotnie. To, co obecnie dzieje się z TVP, dowodzi, że Platforma nienawidzi i boi się państwa. Nie chce go przejąć – zamiast tego woli je zniszczyć. Dokładnie to widzimy w wypadku TVP. PO nie chce mieć swoich mediów publicznych, ona woli je zlikwidować.
Tego typu podejście implikuje jeszcze jedną, bardzo niebezpieczną patologię, czyli nienawiść do demokracji. Bowiem bez państwa czy też z państwem skrajnie słabym, okrojonym, demokracja nie istnieje. Owszem, możemy mieć do czynienia z politycznym teatrzykiem i rotacją władzy, jednak staje się ona tylko iluzją, ponieważ wpływ obywateli okazuje się być żaden, skoro ci, których wybiera, są de facto ubezwłasnowolnieni. Tam gdzie nie ma państwa, wchodzą, co oczywiste, inne układy władzy – istniejące w swoistym „cieniu”, nad którymi obywatel nie ma kontroli. Są one dużo bardziej nienaruszalne, uniezależnione od wyniku wyborów demokratycznych. Dokładnie z tym mamy do czynienia w wypadku TVP, które jest niszczone w bardzo określonym celu – aby wzmocnić prywatną stację TVN, będącą właściwie biuletynem propagandowym Tuska. Warto zauważyć – i nie ma w tym porównaniu niestety żadnej przesady – że tego typu działania są typowe dla władzy istniejącej w państwach, gdzie mafia ma realny wpływ na politykę.
Podsumowując więc – nawet przyjmując teoretycznie założenie, że TVP za rządów PiS była czymś, za co partia Kaczyńskiego powinna się „wstydzić” – okazuje się, że PO robi coś bez porównania gorszego. Warto, żeby prawica zaczęła mówić o tym głośno, także za każdym razem, kiedy odwiedza neoTVP.
#GazetaPolska NOWY NUMER: #NieBaćTuska! Osiem gwiazdek zdechło, czas na bunt przeciwko obecnej władzy
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) September 3, 2024
Więcej już o 00:00 na https://t.co/ZvUGL4JXWS 📍https://t.co/rw2OTTvp7g