- To bardzo prawdopodobne, że Rosjanie próbowali testować nową administrację USA. W dużej mierze się przeliczyli - przyznał w rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. W programie "Dziennikarski poker" polityk ostrzegał przed czynieniem ustępstw wobec agresywnej polityki Kremla.
Prowokacyjna polityka Rosji zdominowała rozmowę z Pawłem Jabłońskim w "Dziennikarskim pokerze". Na pytanie o serię agresywnych incydentów i prowokacji, za którymi stał Kreml, Jabłoński odpowiedział wprost:
Mamy do czynienia z reakcją władz na Kremlu na dotkliwą politykę Zachodu wobec Rosji. Sankcje utrzymywane przez UE i USA są bardzo dolegliwe dla rosyjskiego biznesu. Trwa poszukiwanie obszarów, na których można by skupić uwagę wewnętrznej opinii publicznej.
Wiceszef polskiej dyplomacji zwrócił uwagę na aspekt gospodarczy moskiewskich prowokacji:
Społeczeństwo rosyjskie żyje w bardzo trudnych warunkach ekonomicznych, co stanowi duże zagrożenie dla Putina. Stąd szukanie wrogów zewnętrznych, na których można by zrzucić odpowiedzialność. Stąd próby wzniecania awantur i prowokacji międzynarodowych.
Gdy red. Sakiewicz zapytał, czy działania Rosji mogą być też sprawdzaniem Joe Bidena i jego gabinetu, Jabłoński potwierdził.
To bardzo prawdopodobne, że Rosjanie próbowali testować nową administrację USA. W dużej mierze jednak się przeliczyli.
Polityk dodał, że reakcja Zachodu jest dużo bardziej zdecydowana, niż spodziewał się Putin. Podkreślił też znaczenie zarówno jedności Zachodu wobec konfrontacyjnej polityki Rosji, jak i aktywności Polski w polityce wschodniej. - Błędem była rezygnacja [za rządów PO-PSL] z prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej i podporządkowanie jej polityce największych państw UE - zaznaczył.