- Europa Zachodnia tradycyjnie była najpierw prosowiecka a teraz prorosyjska. Każdy rząd Polski, który jest krytyczny wobec Rosji, który traktuje Rosję jako zagrożenie, nie mieści się w formacie tej polityki zachodniej. Rolą Polski miała być realizacja tego prorosyjskiego nastawienia instytucji europejskich, ale także najważniejszych rządów europejskich, przede wszystkim niemieckiego i francuskiego - powiedział europoseł PiS prof. Ryszard Legutko w rozmowie z redaktorem Michałem Rachoniem w programie TVP #Jedziemy.
Wczoraj Telewizja Polska wyemitowała film pt. "Pan z Chobielina". Jest to produkcja poświęcona Radosławowi Sikorskiemu, europosłowi Platformy Obywatelskiej i byłemu ministrowi spraw zagranicznych. Materiał ukazał szereg dowodów świadczących o jego prorosyjskich poglądach, a co gorsza - działaniach.
Michał Rachoń zauważył, że minęło już wiele lat od początku tzw. "polityki resetu". - Rozpoczął się on na rok zanim Barack Obama został prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie była to więc implementacja amerykańskiej polityki przez polski rząd, był to jakiś inny projekt, wcześniejszy niż projekt amerykański. Jak pan na to patrzy z perspektywy lat, jak i wypowiedzi amerykańskiego departamentu stanu na temat tego, jak oceniana jest wypowiedź Radosława Sikorskiego? - zapytał. Przypominamy, że amerykański departament mocno skrytykował sugestie Radosława Sikorskiego dotyczącego tego, że to USA miałoby stać za eksplozjami gazociągów Nord Stream.
- Rzeczywiście była to wyraźna zmiana, której oficjalnym wyjaśnieniem było to, że "Polska zaczyna odgrywać rolę takiego mediatora między wschodem a zachodem, w przeciwieństwie do zimnowojennych i rusofobicznych intencji rządu Prawa i Sprawiedliwości". To oczywiście robiło takie średnie wrażenie w Polsce, chociaż większość Polaków nie zdawało sobie sprawy z tego, do jakiego stopnia ta polityka będzie angażowała Polskę w interesy rosyjskie
- powiedział profesor Ryszard Legutko.
Polityk zauważył jednak, że prorosyjską polityką Polski zachwyceni byli "nasi partnerzy z Europy Zachodniej". - Także ci, którzy byli adwokatami Unii Europejskiej i Niemiec - stwierdził.
Europoseł zaznaczył, że nikt z ówcześnie rządzących nie zastanawiał się nad losem Polski i konsekwencjami takiej polityki wobec Rosji. - Byliśmy takimi "pieszczoszkami". To były czasy "europeizacji Polski" bardzo niebezpieczne, które trwały parę lat - ocenił.
- Europa Zachodnia tradycyjnie była najpierw prosowiecka a teraz prorosyjska. Każdy rząd Polski, który jest krytyczny wobec Rosji, który traktuje Rosję jako zagrożenie, nie mieści się w formacie tej polityki zachodniej. Rolą Polski miała być realizacja tego prorosyjskiego nastawienia instytucji europejskich, ale także najważniejszych rządów europejskich, przede wszystkim niemieckiego i francuskiego. I za to miały nas spotkać komplementy, ale nic nie więcej. Nawet teraz, gdzie niby Rosji została powszechnie zdiagnozowana jako zagrożenie dla systemu bezpieczeństwa na świecie, polska polityka spotyka się z dużym chłodem instytucji europejskich
- dodał.