W oświadczeniu rządowym przed przyszłotygodniowym szczytem UE kanclerz Niemiec Olaf Scholz bronił planów dotyczących procedur azylowych na zewnętrznych granicach Unii. - "To historyczne porozumienie, ponieważ pokazuje, że UE może przezwyciężyć różnice nawet w najbardziej kontrowersyjnych kwestiach" - powiedział w czwartek w Bundestagu szef rządu RFN.
-"Niemcy również będą odciążone dzięki takiemu nowemu i sprawiedliwemu systemowi, ponieważ do tej pory byliśmy głównym celem w dużej mierze niekontrolowanej migracji wewnętrznej w strefie Schengen" - podkreślił kanclerz. Scholz opowiedział się też za osiągnięciem porozumienia z PE przed wyborami europejskimi w przyszłym roku.
O wypowiedź Scholza zapytany został w piątek europoseł PiS. - "Jeżeli kanclerz Niemiec mówi, że przekazanie migrantów takim państwom, jak Polska jest dla Niemiec korzystne, to każdy powinien sam sobie zadać pytanie, co to de facto oznacza. I czy na przykład właściwa jest interpretacja, że jest korzystna dlatego, że podzielą się z Polską tymi migrantami, z którymi nie dają sobie rady, którzy mają problemy z prawem, którzy nie chcą pracować, którzy mają niejasne kartoteki, a sami (...) biorą nawet 400 tysięcy osób z Afryki, lekarzy, inżynierów - tych to chętnie wezmą" - mówił Jaki.
W ocenie Jakiego, jeśli opozycja jest dziś przeciwna referendum ws. migrantów, to znaczy, że "boi się głosu Polaków". - "Dla nas głos Polaków jest najważniejszy" - dodał.