"Co do Pegasusa, to jest dopiero początek sprawy. Jedno jest absolutnie pewne, to już nie tylko komisja śledcza, ale prokuratura, gdy stanie się znowu niezależna od polityków, i sądy będą miały pełne ręce roboty" - grzmiał wczoraj lider PO Donald Tusk. Problem w tym, że za rządów PO-PSL służby kupiły niemal identyczne oprogramowanie - i akurat na to są niezbite dowody. Chodzi o system RCS. Program ten - nazywany także „Da Vinci” - to sprzedawany wyłącznie agencjom rządowym produkt firmy Hacking Team (HT) Srl, zarejestrowanej w Mediolanie. W kanadyjskim raporcie rząd RP znalazł się obok władz takich krajów jak Arabia Saudyjska, Azerbejdżan, Egipt, Etiopia, Kazachstan, Kolumbia, Malezja, Meksyk, Nigeria, Oman, Sudan, Tajlandia i Turcja.
RCS to wyrafinowane oprogramowanie szpiegowskie (spyware) służące do atakowania i monitorowania komputerów oraz smartfonów, za pomocą którego można nadzorować nawet zakodowane kanały komunikacji takie jak Skype i tzw. bezpieczne skrzynki e-mail. Umożliwia śledzenie (w czasie rzeczywistym) przeglądanych stron internetowych, kasowanych, zamykanych i otwieranych programów, a także uderzeń w klawiaturę. Ponadto system pozwala na przeglądanie i modyfikowanie zawartości twardego dysku szpiegowanej osoby. Podobnie jest w przypadku smartfonów: po zdalnym zainstalowaniu RCS w tym urządzeniu służby państwowe mają dostęp do SMS-ów i MMS-ów użytkownika, jego książki adresowej oraz e-maili oraz rozmów głosowych.
I właśnie użycie tego programu w Polsce odnotowali w raporcie z 2014 r. kanadyjscy badacze z... Citizen.Lab - czyli tej samej organizacji, która stworzyła opracowanie na temat Pegasusa. Co ciekawe - według Kanadyjczyków w naszym kraju RCS zaczął działać 10 sierpnia 2012 r., gdy akurat wybuchła gigantyczna afera Amber Gold. Działalność oprogramowania szpiegowskiego na analizowanych tzw. komputerach końcowych (endpoints) przestała być w Polsce widoczna w lutym 2014 r. - dwa dni po opublikowaniu przez Citizen.Lab raportu.
Mniej więcej w tym samym czasie do internetu wyciekła lista klientów producenta systemu szpiegującego RCS. Znalazło się na niej kierowane przez Pawła Wojtunika CBA. Do internetu trafiła także korespondencja funkcjonariusza CBA Krystiana Dobrzyńskiego i przedstawiciela Hacking Team Massimiliano Luppi dotycząca negocjacji ws. zakupu oprogramowania. Pierwsze e-maile są datowane na 2011 r. „Proszę, abyś wziął pod uwagę, że w połowie października w Polsce odbędą się wybory parlamentarne, więc raczej nie oczekiwałbym żadnej ostatecznej decyzji do ogłoszenia wyników wyścigu wyborczego” – pisał Dobrzyński 30 września 2011 r.
Na tym zainteresowanie służb PO-PSL programem RCS się nie skończyło. Ze-maili wykradzionych Hacking Team i opublikowanych na portalu WikiLeaks wynika, że między marcem a czerwcem 2015 r. ABW i CBŚ także ubiegały się o zakup oprogramowania. I wiemy, jak niemal dzień po dniu wyglądały rozmowy w tej sprawie.
Wymienione służby kontaktowały się z Włochami za pośrednictwem przedstawiciela warszawskiej spółki informatycznej Matic. Pierwsze maile skierowane przez Aleksandra Goszczyckiego, wiceprezesa Matic, do Hacking Team pochodzą z 16 marca 2015 r. Zwraca się on do Włochów, wyrażając chęć zaoferowania ich „produktu do zdalnej kontroli” CBŚ. W połowie kwietnia 2015 r. obie strony dogadują się już co daty i formuły prezentacji „produktu” w Warszawie. 5 maja Goszczycki z firmy Matic zawiadamia włoskich hakerów, że pierwsze spotkanie rozpocznie się za tydzień o godz. 12. Klientem ma być CBŚ. W dalszej części e-maila Goszczycki pisze: „Przygotowuję drugie spotkanie na 13 maja rano, z ABW - wciąż czekam na ostateczne potwierdzenie z ich strony”. Włosi i Polacy ustalają, że spotkają się w hotelu Mercure przy ul. Złotej, a prezentacja odbędzie się w biurze firmy Matic.
Do wymiany kolejnych wiadomości dochodzi już po spotkaniach w Warszawie, które były - jak wynika z korespondencji - bardzo owocne. 27 maja Goszczycki pisze do Włochów: „Wierzę, że udało nam się przygotować grunt pod interes. Spotkam się dziś z jednym klientem, a w następnym tygodniu - z kolejnym. Czekam na odpowiedzi z ABW [...]”. Massimiliano Luppi z Hacking Team pisze z kolei: „Pozwól mi jeszcze raz podziękować za waszą sympatię i gościnność podczas naszego pobytu w Warszawie [...] W odniesieniu do dwóch spotkań, jakie mieliśmy z CBŚ i ABW, bardzo się cieszę z ich zainteresowania naszym produktem”. Ostatnie maile pochodzą z czerwca 2015 r.