Dziennikarz próbujący zapytać wiceszefową PO o powody kiepskich notowań opozycji usłyszał w odpowiedzi, że to wina mediów. Izabela Leszczyna stwierdziła po chwili, że dziennikarz powinien zmienić pytanie i w zasadzie powinno go interesować coś innego – na przykład program wyborczy Platformy. Gdy padło pytanie o program, szybko okazało się, że i na tym polu konkretów brak. W pewnym momencie Leszczyna zadeklarowała, że osoby chcące uczestniczyć w zapowiadanym przez Donalda Tuska marszu 4 czerwca, zostaną zwiezione autokarami.
Zaczęło się od pytania o kiepskie notowania opozycji pod wodzą Tuska. Wiceszefowa Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna na antenie Radia ZET została poproszona o odniesienie się do najnowszego sondażu IBRIS Z najnowszego sondażu IBRIS, z którego wynika, że już ponad połowa badanych nie wierzy, że partie opozycyjne są gotowe do przejęcia władzy z rąk Prawa i Sprawiedliwości.
Gdy tylko Leszczyna usłyszała pytanie nie kryła swojej irytacji…
Myślę, że to bierze się z tego, że także państwo, dziennikarze wolnych mediów, tak naprawdę bez przerwy kwękacie i mówicie: a czy ta opozycja wygra, a czy się połączy.
Na tym się jednak nie skończyło. Prowadzący rozmowę dziennikarz próbował jeszcze dopytywać o szczegóły i to, czy faktycznie winę za kiepskie poparcie dla opozycji ponoszą zdaniem Leszczyny media. Polityk Platformy początkowo zaczęła przekonywać, że to media „kreują opinię publiczną, także zadając tego typy pytania”, po czym zażyczyła sobie, by prowadzący zmienił pytanie, bo ona chce mówić o programie wyborczym.
Pyta mnie pan, dlaczego (wyborcy) nie wierzą; niech mnie pan zapyta o program.
Po chwili miała zacząć mówić o programie wyborczym, jednak i w tym przypadku słuchacze nie doczekali się konkretów. Na te, zdaniem wiceszefowej PO trzeba poczekać do jesieni, bo wtedy jest szansa na ukazanie się partyjnego programu.
Zwykle w normalnym świecie demokratycznym jest tak, że prezydent ogłasza termin wyborów i rozpoczyna się kampania. Partie wtedy wykładają karty na stół i pokazują swój program. U nas przez PiS wszystko jest zaburzone. Bardzo wiele osób jest tak zmęczonych, bo poparcie PIS oscyluje trzydziestu kilku procent, ale za mało, by PiS nadal rządził. Jest masa ludzi zniechęconych. Czekają, że my pokażemy program już – powiedziała Leszczyna, zaznaczając, że kampania, a więc i program, ukaże się... jesienią.
Dalej było jeszcze ciekawiej. Rozmowa zeszła na temat dość zaskakującej odpowiedzi (zwłaszcza dla polityków PO), której Bronisław Komorowski udzielił na pytanie, czy pojawi się na marszu, organizowanym przez Donalda Tuska. Stwierdził, że na żaden marsz się nie wybiera, skrytykował całą inicjatywę i podkreślił, że pewne hasła zaczynają irytować wyborców opozycji.
Chyba wszystkim byłym prezydentom wiele wybaczamy. Prezydent Komorowski może miał gorszy dzień. Po drugie, wydaje mi się, że dużo ważniejsze i groźniejsze dla Polski jest to, co mówi i robi obecny prezydent.
Po chwili jednak zaczęła przekonywać, że problemów z frekwencją nie będzie, bowiem osoby, które nie będą chciały jechać na marsz swoimi samochodami – przywiozą autokary.
Myślę, że pan prezydent Komorowski zmieni zdanie po 4 czerwca, jak zobaczy ilu ludzi jest bez barw partyjnych. Pan wie, ile ja mam telefonów do biura? Mam 120 osób, które już pytają, czy muszą jechać swoim autem, bo to jednak duży koszt, mamy Obajtka, Orlen i wysokie ceny paliwa. Zorganizujemy autokary.