Niedługo przed zawarciem sojuszu środowisk dziś współtworzących Konfederację, związane z Grzegorzem Braunem osoby podróżowały do Rosji na zaproszenie i koszt kremlowskiej fundacji. Ludzie z otoczenia polityka w 2018 roku spotkali się m.in. z rosyjskim politologiem, który w czasach resetu polsko-rosyjskiego chwalił Donalda Tuska, a obecnie jest objęty sankcjami za rozpowszechnianie narracji uzasadniających inwazję na Ukrainę.
Na początku stycznia 2019 roku do sojuszu środowisk, które później nazwały się Konfederacją, dołączył Grzegorz Braun. Polityk ten w grudniu 2018 roku odwiedził Moskwę, gdzie spotkał się m.in. z pracującym dla rosyjskich mediów Leonidem Swiridowem. W grudniu 2015 roku Swiridow został wpisany na listę osób, których pobyt na terytorium RP jest niepożądany. Wydany wobec niego zakaz został przedłużony do 2025 roku. Do Rosji jeździli również wieloletni współpracownik Brauna, a obecnie nowo wybrany poseł Konfederacji Włodzimierz Skalik oraz Agnieszka Piwar, która współpracowała m.in. z kremlowską agencją Sputnik, a w 2015 roku była członkiem sztabu wyborczego Brauna w wyborach prezydenckich.
– Od strony organizacyjnej nad wszystkim czuwali Leonid Swiridow i Agnieszka Piwar – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską” uczestnik jednego z wyjazdów, który chce zachować anonimowość. W sprawach organizacyjnych z polskiej strony szczególnie istotna była rola Piwar. Była ona w stałym kontakcie z ambasadą Rosji i udzielała uczestnikom wskazówek dotyczących m.in. spraw formalnych związanych z podróżą. Wyjazdy oficjalnie były przeznaczone dla dziennikarzy. Jak wynika z informacji przekazanych przez naszego rozmówcę, niektórzy musieli ubiegać się o wizę dziennikarską jednokrotną, inni natomiast mieli możliwość uzyskania wizy rocznej ze względu na to, że przebywali w Rosji wcześniej w ciągu ostatniego roku. Chętnym sugerowano również, że jeżeli nie mogą uzyskać wizy dziennikarskiej, powinni ubiegać się o humanitarną. Warunkiem bezpłatnej podróży i zakwaterowania było późniejsze opublikowanie materiału filmowego lub tekstu dotyczącego wybranego miejsca, do którego Rosjanie zabrali polskich uczestników. – Podczas wyjazdu Swiridow był nastawiony na nawiązywanie relacji z nami. Był takim biesiadnikiem, który dużo mówił i próbował budować pozytywną atmosferę – mówi informator "GP".
Wyjazdy do Rosji organizowane były w wyniku zaproszenia Fundacji Wspierania Dyplomacji Publicznej im. A. Gorczakowa. Została ona utworzona w 2010 roku na mocy dekretu Dmitrija Miedwiediewa, ówczesnego prezydenta Rosji. Fundacja zapraszała do Rosji wybranych zagranicznych dziennikarzy, którym zapewniała koszty podróży, hotelu, wyżywienia i wszystkie wydatki związane z programem wyjazdu. Większość uczestników wyjazdów, które miały miejsce w 2018 roku, na różne sposoby współpracowała z Braunem lub publicznie chwaliła go.
Jak dowiedziała się „GP”, we wrześniu 2018 roku uczestnicy wyjazdu przebywali w Moskwie, Niżnym Nowogrodzie oraz Jarosławiu. Zakwaterowano ich w moskiewskim hotelu Courtyard by Marriott. Pokazano im m.in. przygotowany na piłkarskie mistrzostwa świata w 2018 roku stadion w Niżnym Nowogrodzie czy Muzeum Sacharowa.
Zorganizowano również spotkanie z władzami obwodu niżnowogrodzkiego i jarosławskiego. Uczestnicy wzięli także udział w spotkaniu z politologiem Fiodorem Łukjanowem, szefem rosyjskiej Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej oraz dyrektorem naukowym Klubu Wałdajskiego, czyli rosyjskiej organizacji propagandowej, która zrzesza tamtejsze elity polityczno-biznesowe. Przypomnijmy, że na spotkaniach Klubu w przeszłości bywali m.in. Adam Michnik, Leszek Miller czy Andrzej Rozenek.
Łukjanow wielokrotnie wypowiadał się w polskich mediach jako ekspert od rosyjskiej polityki zagranicznej m.in. w Onecie, „Super Expressie” czy „Rzeczpospolitej”.
Wspomniana Piwar przeprowadziła wywiad z Łukjanowem dla „Myśli Polskiej”. W czasach resetu mówił on m.in. o Smoleńsku. W 2013 roku w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” stwierdził, że wracanie do tej sprawy nie ma sensu. „U nas nie rozumieją, dlaczego Polacy wciąż do tego wracają, wychodzą z kolejnymi żądaniami, nie rozumiemy, czego od nas chcą” – mówił Łukjanow. W 2014 roku dla „GW” skomentował również wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. „Ci, którzy w Moskwie robią politykę, zdają sobie sprawę, kim w rzeczywistości jest Tusk. Pamiętamy, że przynajmniej do katastrofy smoleńskiej robił bardzo dużo dla polepszenia relacji Warszawa–Moskwa” – mówił, choć wiadomo, że ścisła współpraca polskich władz z Rosją trwała również później. „Nie zapominajmy więc, że najbardziej obiecujące epizody w stosunkach między naszymi krajami w ostatnich latach trzeba wiązać właśnie z Tuskiem” – dodał Łukjanow. We wrześniu tego roku Kanada objęła Łukjanowa sankcjami, m.in. z powodu popularyzowania przez niego rosyjskiej narracji o sztucznym pochodzeniu państwa ukraińskiego.
We wrześniu 2018 roku do Rosji pojechał m.in. Konrad Rękas, w przeszłości związany z prorosyjskim ugrupowaniem Zmiana. Współpracował z oskarżonym o szpiegostwo Mateuszem Piskorskim. O sprawie Piskorskiego pisał w „GP” Piotr Nisztor. Z aktu oskarżenia przeciw Piskorskiemu wynika, że utworzył on finansowane i kontrolowane przez rosyjski wywiad struktury, m.in. stowarzyszenie Powiernictwo Kresowe. Oficjalnie organizacja miała pomagać Polakom w uzyskiwaniu rekompensat za utracone na terenie Ukrainy nieruchomości. Faktycznie chodziło o antagonizowanie relacji polsko-ukraińskich. Piskorski miał określić miesięczny koszt działania stowarzyszenia na 10 600 euro i z tej działalności sporządzać i przekazywać do rosyjskiego wywiadu pisemne raporty. Prezesem organizacji jest wspomniany Rękas. Próbowaliśmy skontaktować się z nim, ale nie odpowiedział na nasze wiadomości. Co ciekawe, Rękas po ogłoszeniu wyniku ostatnich wyborów ubolewał w mediach społecznościowych, że Konfederacja nie połączyła sił z partią Polska Jest Jedna.
Do Rosji pojechał m.in. publicysta Marcin Masny, którego zapytaliśmy, co skłoniło go do wyjazdu na zaproszenie Fundacji. „Ciekawość świata i potrzeba kontaktu z poważnymi Rosjanami!” – napisał w odpowiedzi. W maju 2018 roku do Rosji pojechał również m.in. Tomasz Stala, o którym pisaliśmy niedawno. W ostatnich wyborach był on kandydatem Konfederacji do Sejmu, ale nie uzyskał mandatu.
Z kolei Piwar w korespondencji z „GP” stwierdziła, że jeździła do Rosji, ponieważ to nasz sąsiad i jako dziennikarka chciała dowiedzieć się, co Rosjanie mają do powiedzenia. „Ot, zwyczajne dziennikarskie zainteresowanie” – napisała. Podkreśliła, że jeździła również do innych krajów, jak twierdzi, by opisać ich sytuację. Stwierdziła też, że lubi Rękasa za jego poglądy i inteligencję, ale nie ma z nim relacji. Z kolei Brauna i Skalika po prostu zna. „Kilka lat temu pomagałam im przy kampanii, dzięki czemu zebrałam materiał na ciekawy artykuł” – napisała.