"Oni wszyscy próbują zamiatać tą sprawę pod dywan. Niedawno odbyła się tu debata na temat praworządności. Ta sprawa zarówno w jednej, jak i w drugiej partii została kompletnie pominięta... Tej sprawy z perspektywy europosłów tych ugrupowań kompletnie nie ma. O tym się mówi na korytarzach, ale formalnie wskazuje się tych, którzy zostali aresztowani jako swoiste czarne owce, natomiast obie formacje nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności za to, co się dzieje" - tak o aferze korupcyjnej w strukturach Parlamentu Europejskiego mówił w programie #Jedziemy Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS.
Przypomnijmy... Kilka miesięcy temu w przestrzeni medialnej pojawiły się doniesienia o uwikłaniu wielu czołowych polityków PE w korupcję. Części z nich postawiono zarzuty, aresztowano. Niektórzy poszli na współpracę z organami ścigania, rzucając nowe światło na sprawę. Na początku kwietnia, w siedzibie Europejskiej Partii Ludowej w Brukseli, policja przeprowadziła dokładne przeszukanie. Akcja była związana z działalnością niemieckiego polityka Mario Voigta. Jak informował wówczas "Brussels Times", polityk jest podejrzany o korupcję w związku z szeregiem rzekomych transakcji handlowych w kontekście swojej pracy doradczej.
Niedługo po tym, Europejska Partia Ludowa (EPL), w skład której wchodzą PO i PSL, odwołała spotkanie swojego ugrupowania zaplanowane na przyszły tydzień w Warszawie.
„Polska centroprawicowa Platforma Obywatelska (PO) rzekomo zwróciła się do kierownictwa EPL o odwołanie spotkania po ostrej krytyce prorządowych mediów w Polsce, które próbowały powiązać PO ze skandalem przed wyborami parlamentarnymi” – pisało wówczas Euractiv.
W opinii medialnej coraz częściej słychać, że spotkanie partii w naszym kraju miało na celu zwiększenie szans na wyrzucenie rządów PiS z Polski. Zapytany o decyzję o przełożeniu spotkania, Zbigniew Kuźmiuk odparł:
"EPP ma poważne problemy związane z korupcją, wymiona jest tu kwota 17 tys. euro jakiejś łapówki, ale jeśli popatrzymy na okoliczności przeszukania siedziby EPP, a więc zamknięcie całej ulicy, kilkudziesięciu policjantów, wyniesione dziesiątki sprzętu, to na pewno nie chodzi o takie kwoty, bo ta kwota nie robi tu żadnego wrażenia. To jest poważne postępowanie antykorupcyjne, w które zamieszane są czołowe postacie tej partii. Po tym, jak prokuratura belgijska prowadzi postępowanie w stosunku do czołowych postaci z europejskiej lewicy, teraz mamy jeszcze większą partię polityczną, to chwieje się w posadach cała koncepcja zarządzania UE".
Michał Rachoń zwrócił uwagę na to, że mówi się jednocześnie o socjalistach, jak i członkach EPL, który w teorii powinni działać względem siebie jako opozycja i koalicja.
"Rzeczywiście logika i programy wskazują, że to powinni być względem siebie oponenci. Prawda jest taka, że oni ze sobą współpracują i rządzą instytucjami europejskimi. W PE od wielu lat przewodniczącym jest ktoś z jednego lub drugiego środowiska. W związku z tym, rządzą oni także większość Komisji Europejskiej. Podobnie jest w innych instytucjach europejskich - również w Radzie, w instytucjach kontrolnych. Podejrzenia o korupcję w obydwu partiach politycznych są swoistym trzęsieniem ziemi dla instytucji europejskich. To jest niebezpieczne i stąd ta panika w szeregach najpierw lewicy a teraz EPP. Nic dziwnego, że wypuszczają teraz swoiste dymy, aby zakryć to, czego doszukują się belgijskie i niemieckie organy ściągania..."
Zdaniem polityka, jeśli chodzi o polską politykę a EPL, to ważny jest tutaj wątek "zaangażowania Donalda Tuska za to, co się dzieje w strukturach partii".
"Chodzi tu przecież o okres, kiedy partią kierował właśnie Tusk. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby nic nie wiedział o przepływie finansowym. Rzuca to właśnie cień na jego kierowanie tą partią. Przypomnijmy, z tego okresu wywodzi się również odpowiedzialność Tuska za to, co działo się wtedy w tym francuskim zamku, z ludzmi reprezentującymi EPP w TSUE. Wtedy, po kilku artykułach we francuskich mediach ta sprawa była głośna, ale wtedy Tusk powiedział ze spokojem, ze nic się nie dzieje, aby musiał on reagować"
Jak zauważył dziennikarz, w europejskich mediach coraz częściej słychać o pewnego rodzaju uldze wobec zatrzymanych w związku z aferą korupcyjną. Niektórzy z polityków zamieszanych w tę sprawę, niedługo mogą opuścić areszt. Gdy wszyscy wyszło na jaw, mówiono wprost, że sprawa jest zbyt duża i zbyt głodna, aby można było przejść obok niej obojętnie. Spodziewano się również zmian w strukturach PE. "Przewiduje pan inne rezultaty niż tylko aresztowanie kolejnych polityków?" - zapytał red. Rachoń.
"Oni wszyscy próbują zamiatać tą sprawę pod dywan. Niedawno odbyła się tu debata na temat praworządności. Ta sprawa zarówno w jednej, jak i w drugiej partii została kompletnie pominięta... Tej sprawy z perspektywy europosłów tych ugrupowań kompletnie nie ma. O tym się mówi na korytarzach, ale formalnie wskazuje się tych, którzy zostali aresztowani jako swoiste czarne owce, natomiast obie formacje nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności za to, co się dzieje. Mamy tu jednak opinię publiczną. Jeśli te wszystkie informacje, które ukazują się po konferencjach prasowych belgijskiej prokuratury stają się powszechne, to sytuacja polityczna obydwu partii robi się coraz bardziej napięta"
Zbigniew Kuźmiuk zauważył ponadto, że "powoli wchodzimy w kampanię wyborczą do PE. Jeżeli opinia publiczna dowiaduje się, ze dwie czołowe partie, które rządzą PE są skorumpowane, to mam nadzieje, że wyciągnie z tego odpowiednie wnioski. Może być tak, że pojawią się kolejne nazwiska, a stąd właśnie panika jednego jak i drugiego ugrupowania".