Można powiedzieć żartem, że gdyby Jarosław Kaczyński wystartował w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, byłby odebrany przez wyborców jako młodzieżowiec – młodszy od Donalda Trumpa o trzy lata, a od Joego Bidena o całe siedem lat, czyli niemal o dwie kadencje. Tymczasem trwa dyskusja na temat przywództwa w PiS. Zabrali w niej głos prof. Andrzej Nowak i Jacek Kurski, który dostarczył Jarosławowi Kaczyńskiemu tajny raport, którego „obszerne fragmenty” przypadkiem trafiły do tygodnika „Do Rzeczy” (ktoś wydarł kartki?), a jego istotą jest przekonanie o nieomylności Kurskiego. Tezy Nowaka i Kurskiego są wzajemnie sprzeczne, co ciekawe o tyle, że w centrum obu tekstów znajduje się bożek PR-u. Robi to wrażenie, jakby ich autorzy nagle przestali rozumieć, jak działa III RP.
Poza perspektywą obu autorów pozostaje to, co z perspektywy owego przywództwa wydaje się najważniejsze. Oto w ostatnich tygodniach pojawiły się w Polsce trzy czynniki z punktu widzenia obozu niepodległościowego kluczowe. Po pierwsze, ludzie są w stanie wychodzić setkami tysięcy na ulice nie w imię spraw bytowych, a niepodległości. Po drugie, rolnicy stali się ogromną siłą społeczną, która postanowiła przeciwstawić się kierownictwu UE. Niemieckiemu kierownictwu, temu, które zainstalowało w Polsce nową władzę. Po trzecie, odważnie zaczął zachowywać się Kościół. 19 lutego ukazał się niezwykle ważny apel abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski: „Wyzwania, jakie przychodzą zarówno ze Wschodu, gdzie toczy się wojna, jak i z Zachodu, gdzie obserwujemy poważne zmiany kulturowe oraz dążenie do przekształcenia Unii Europejskiej w jedno państwo, stawiają dziś pytanie o niepodległość Polski”. A więc koniec „terlikowszczyzny”, ciągłego przepraszania i zmieniania się. Zamiast tego duma ze wszystkiego, co dobrego Kościół robi na co dzień i z kontynuowania linii Jana Pawła II i Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Znaczenie tych trzech czynników polega także na tym, że one się ze sobą nie konfrontują, a raczej sumują.
Tymczasem zarówno prof. Nowak, jak i Kurski wolą pisać o rozliczeniach. Co ciekawe, wybitny historyk zajmuje się tym razem także PR-em. Po tym, jak Jarosław Kaczyński przeprowadził zmianę na stanowisku współprzewodniczącego grupy EKR, które to stanowisko piastował inny krakowski profesor – Ryszard Legutko - Nowak, namawiając Kaczyńskiego do odejścia, napisał:
Cudowna wiara w odmłodzenie przywództwa jakiejś partii pojawiała się w III RP często, natomiast sprawdzała się rzadko. A konkretnie dwa razy. Młodym politykiem, który się udał, przynajmniej w sensie kampanijnym, był prezydent Andrzej Duda, którego energia w 2015 roku wpłynęła na późniejszą wygraną PiS. Pozwoliła mu także na niełatwą reelekcję w 2020 roku. Niemniej to Jarosław Kaczyński, a nie Andrzej Duda pozostał liderem obozu niepodległościowego. Wcześniej, w praprzeszłości, jako młody polityk władzę zdobył niespodziewanie Aleksander Kwaśniewski, dla którego „starymi” byli Jaruzelski i Kiszczak.
I to by było na tyle. Poza tym – porażki. SLD odrodzić mieli Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski. Skończyło się powrotem Millera i Czarzastego. PO – Borys Budka, ale Tusk szybko wskazał mu miejsce w szeregu. Próbą odmłodzenia przywództwa obozu niepodległościowego po Smoleńsku było powołanie partii Polska Jest Najważniejsza, kojarzonej na początku głównie z nazwiskami Adama Bielana i Michała Kamińskiego, której groteskowymi przywódcami zostali Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Kowal. Kolejną próbą było powołanie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Z PJN nic nie zostało. Solidarna Polska, przekształcona w Suwerenną Polskę, może liczyć się w polityce tylko dzięki współpracy z partią Kaczyńskiego. Za odmłodzenie prawicy niektórzy uznawali też przywództwo Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka w Konfederacji. Poparcie dla tej partii pomiędzy wyborami z 2019 i 2023 roku wzrosło zaledwie o… jedną czwartą procenta.
Z kolei Kurski dostarczył Kaczyńskiemu tajny raport o przyczynach porażki, który przypadkiem wyciekł. Główną jego cechą jest „Kurskocentryczność”, a czarnym charakterem, cóż za niespodzianka, następca Kurskiego – Mateusz Matyszkowicz. Szczegółowe spostrzeżenia są trafne lub nie, ale wszystkie podporządkowane są tezie, że gdyby Kurski pozostał prezesem TVP, PiS wygrałby wybory.
Podobnie jest z wagą opisywanych wydarzeń: te, które mają dowodzić geniuszu Kurskiego, są niezwykle doniosłe, nawet gdy… nikt ich nie pamięta. Kurski wymienia wśród kluczowych, negatywnych czynników pytanie zadane Tuskowi przez Michała Rachonia pod siedzibą TVP Info (no bez jaj!), a nawet zbyt… dużą liczbę odcinków serialu „Reset” (bo miało być pięć), niewątpliwie najbardziej udanej politycznej produkcji TVP. Nawet gdyby przyjąć tę logikę, to pierwsze pięć odcinków musiałoby PiS pomóc, a reszta nie zaszkodzić. Gdzie tu logika? Od dawna zresztą wydaje się, jakby Kurski miał obsesję Rachonia wynikającą z tego, że uznaje go za młodszego i zdolniejszego od siebie.
Argumenty prof. Andrzeja Nowaka są poważniejsze i w części słuszne. Niewątpliwie ma on rację, gdy pyta: „Kiedy zaczęła działać sejmowa komisja śledcza do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce? Na miesiąc przed wyborami w roku 2023… Trudno o bardziej jaskrawy przykład zaniedbania”. Zgoda. „Nie wsparto skutecznie żadnych projektów, który pozwoliłyby zbudować silne, niezależne od władzy politycznej, ośrodki medialne”. Prawda.
Dalej już nie ma zgody. Profesor Nowak wymienia wśród błędów „brak wyjaśnienia i rozliczenia tego, co stało się 10 kwietnia 2010 roku”. Tu profesor nietrafnie definiuje problem. Z całą pewnością z tajemniczych powodów źle działała w tej sprawie prokuratura. Natomiast zamach w Smoleńsku został udowodniony w sposób niepozostawiający wątpliwości przez podkomisję smoleńską, kierowaną przez Antoniego Macierewicza, we współpracy z National Institute For Aviation Research z uniwersytetu stanowego w Wichita w Kansas. Kto tego nie uznaje, kieruje się albo złą wolą, albo zawinioną niewiedzą, albo brakiem odwagi. Problemem w sprawie Smoleńska nie był brak ustalenia prawdy, a brak odwagi w jej przekazaniu Polakom i światu. Błędem był brak pełnej identyfikacji prezydenta, rządu, a na scenie krajowej przede wszystkim TVP rządzonej przez Jacka Kurskiego z ustaleniami naukowców.
Słowa Nowaka o „całkowitej bezradności partii opozycyjnej w jej obecnym kształcie wobec metod przejmowania rządów przez koalicję 13 grudnia” są przesadą. Faktem jest, że ciężar ulicznych protestów wzięły na siebie organizacje społeczne, jak kluby „GP”, ale to dobrze. Na tym etapie protestów twarze społeczników są bardziej wiarygodne od twarzy polityków.
Profesor Nowak pisze jeszcze: „Apelowałem publicznie, osiem i pół roku temu, zaraz po wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta, by Jarosław Kaczyński wskazał kogoś młodego do podjęcia z nową energią walki o głosy wyborcze jako nowy lider przyszłego rządu. Może nie miałem racji?”. Owszem, zdecydowanie nie miał pan profesor racji. Nie było w PiS żadnego młodego polityka, który przejmując władzę w 2015 roku, poradziłby sobie z jej sprawowaniem lepiej niż Jarosław Kaczyński. Wiem, o czym mówię, bo mowa o moim pokoleniu.
Profesor Nowak wzywa Jarosława Kaczyńskiego do dymisji, Jacek Kurski posłusznie mu raportuje, ale apele obu mają jedną słabość: stawiają w centrum PR. To jest po utracie władzy nawet zrozumiałe, ale niewystarczające, gdy rozmawiamy o przywództwie. III RP nie należy do tych szczęśliwych państw, w których prawica rywalizuje z lewicą i spiera się z nią o kwestie społeczne, gospodarcze czy ideologiczne. U nas obóz polski rywalizuje z antypolskim.
Dlatego Polski nie stać na plastikowego przywódcę obozu niepodległościowego. Musi to być lider, który znakomicie rozumie znaczenie tego najważniejszego podziału. Odnajduje się, gdy jest jednocześnie atakowany z lewa, z centrum i z prawa przez siły służące obcym. Lider, który będzie gwarancją, że obóz niepodległościowy dążył będzie strategicznie do realizacji idei sojuszu państw Międzymorza ze Stanami Zjednoczonymi. I nie powie, że skoro Ukraina wybrała sojusz z Niemcami, to rzecz jest niewykonalna. Musi być w dłuższej perspektywie wykonalna, jeśli chcemy istnieć na mapie. Co gubiło dotąd wszystkich pretendentów do odmłodzenia polskiej polityki poprzez zastąpienie Kaczyńskiego? Wcale nie słaby PR, Kaczyński miał przecież większy elektorat negatywny. No to co?
Pisząc ten tekst, zajrzałem do „Alfabetu Piłsudskiego”, który opublikowaliśmy niegdyś w „Nowym Państwie”, bo spodziewałem się znaleźć tam jakiś przydatny cytat. I zdębiałem, bo okazało się, że pasują…. wszystkie. „Gdy w życiu mądra spotka cię przestroga: głową muru nie przebijesz – nie wierz temu”, „Dajcie mi spokój z doktrynami, nienawidzę tego słowa”, „Najgorszą rzeczą w polityce jest polityka zygzaków. Polska nie może się do tego przystosować, jest to niemożliwe, w swym położeniu geograficznym musi być przewidująca i nie może prowadzić polityki o linii zmiennej”. „Przed Polską leży i stoi wielkie pytanie: czy ma być państwem równorzędnym z wielkimi potęgami świata, czy ma być państwem małym, potrzebującym opieki możnych? Na to pytanie Polska jeszcze nie odpowiedziała”. Itd., itp.
Podstawowymi zaletami przywódcy obozu niepodległościowego muszą być pod tą szerokością geograficzną charakter, odwaga i rozum. PR może pomóc wygrać kampanię wyborczą. Nie pozwoli wygrać Polski.
W lutym średnia oglądalność @RepublikaTV wyniosła 3.11% rynku, oznacza to, że rok do roku (luty 2023 do lutego 2024) uzyskaliśmy gigantyczny wzrost oglądalności na poziomie 📈🔺🆙 3010%.
— michal.rachon (@michalrachon) March 1, 2024
Jest to największy skok oglądalności spośród stacji telewizyjnych w 🇵🇱 Polsce w tym czasie.… pic.twitter.com/DqfLX6iD8G