- Znając premiera to jest pewnie wkurzony - powiedział Onetowi jeden z polityków Platformy Obywatelskiej. Choć nie jest to znane z przeszłości "Donald się wściekł" to trudno nie zauważyć podobieństwa do frazy, która często padała w lewicowo-liberalnych mediach, odsuwając od premiera odpowiedzialność po aferach i wpadkach rządu. Tym razem powodem jest dymisja wiceministra sprawiedliwości. Z wypowiedzi, których udzielili portalowi politycy Platformy daje się jednak wysunąć jeden istotny wniosek. Największa partia koalicji rządzącej jest świadoma braku zapału do pracy nowych wiceministrów.
Wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej C. podał się dziś do dymisji. To pokłosie ujawnienia przez Wirtualną Polskę, że polityk na wakacje pojechał służbowym samochodem, który tankował za pieniądze podatników. Sprawę bada prokuratura.
Polityk Lewicy tekę wiceministra otrzymał 5 lipca, a nie jest to przecież jedyny przypadek rozszerzania resortów koalicji 13 grudnia miesiące po zaprzysiężeniu rządu.
O sprawie C. wieczorem opublikował tekst Onet. W przedstawionej narracji wina za powołanie polityka Lewicy jest daleko odsuwana od Platformy Obywatelskiej.
Jeden z przedstawicieli największej partii w koalicji rządzącej przypomniał nawet znaną frazę, która często padała w lewicowo-liberalnych mediach po aferach rządu. Przy okazji atakując PiS.
"Oczywiście ktoś może powiedzieć, że Donald teraz pokazał się jako dobry car, który utrąca złego bojara i w tym sensie jest to dla niego na plus, bo pokazuje zupełnie inne standardy niż te, które obowiązywały za czasów PiS. Jednak znając go, jest pewnie wkurzony, że się musi zajmować gościem, którego być może nie widział nawet na oczy. Kogo oni nam wciskają?"
To nie jedyny cytowany polityk, który narzeka na kandydatów do ministerstw przysyłanych przez koalicjantów.
"Niestety część z tych nominacji budzi wątpliwości. Nie wszystkie, ale w niektórych przypadkach możliwe jest, że ci nowi albo będą robić niewiele, albo zaraz sprowadzą na nas problemy"
W tekście wymieniane są nominacje, które "wzbudziły emocje", ale żadna nie pochodzi od Koalicji Obywatelskiej.
Można zapytać: skoro budzą emocje, to dlaczego są akceptowane? Z wypowiedzi "ważnego polityka Platformy" można wywnioskować, że utrzymanie koalicji rządzącej w całości jest ważniejsze niż sprawne działanie rządu.
Jesteśmy szeroką koalicją. Bez szanowania nawzajem swoich decyzji personalnych nie damy rady funkcjonować