Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!

Kiedyś ubolewał nad rusofobią Kaczyńskiego i Polaków. Teraz w neo-TVP oskarża PiS o współpracę z Putinem

Grzegorz Rzeczkowski - dziś przedstawiany jako czołowy demaskator rosyjskich wpływów w Polsce - pojawił się w programie Doroty Wysockiej-Schnepf, dziennikarki nielegalnie przejętej TVP. I stwierdził, że po inwazji Rosji na Ukrainę "PiS był gotowy na ustalanie nowego porządku w Europie", czytaj: współpracą z Putinem w tworzeniu nowego ładu terytorialnego. Tenże Rzeczkowski - o czym już pisaliśmy - jako dziennikarz "Polityki" bronił udziału Wojciecha Jaruzelskiego w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i biadolił, że zamiast posmoleńskiego pojednania z Rosją obudziły się "polskie demony" karmiące się "wrogością wobec Rosji".

Grzegorz Rzeczkowski
Grzegorz Rzeczkowski
YouTube/NaTemat - YouTube/NaTemat

Dorota Schnepf-Wysocka, która do swojego programu zapraszała już wdowę po nienawidzącym PiS samobójcy, a także bluzgającego na ks. Olszewskiego piosenkarza Maleńczuka, oraz wulgarnego "aktywistę" Szczurka - nie zwalnia tempa. 

W jej najnowszym programie pojawił się dziennikarz Grzegorz Rzeczkowski. I - jak wynika z zapowiedzi materiału - oskarża w nim rząd Zjednoczonej Prawicy o gotowość do ustalania nowego ładu terytorialnego w Europie po inwazji Rosji na Ukrainę.

Kto oskarża najbardziej antyrosyjski rząd III RP o sprzyjanie Rosji? 

Rzeczkowski przed laty - podobnie zresztą jak wielu innych dziennikarzy i polityków - piętnował PiS za... wrogość wobec Moskwy.

Jako dziennikarz postkomunistycznej "Polityki" pisał w 2012 r. w artykule pt. "Smoleńska eksplozja bezsilności":

To, co dzieje się z informacją o rzekomej obecności materiałów wybuchowych na pokładzie Tupolewa wskazuje na głęboki stan ogłupienia części dziennikarzy, polityków i prokuratorów. Na wyżyny populizmu, cynizmu i zwykłej głupoty podpieranej arogancją wznoszą się politycy – i to nie tylko PiS. Na posiedzeniu zespołu Antoniego Macierewicza padły najcięższe oskarżenia nie tylko wobec przedstawicieli rządu, ale i wymienionych z imienia i nazwiska dziennikarzy „GW”. Padł nawet apel o objęcie specjalną ochroną BOR Artura Wosztyla, pilota Jaka-40 lądującego w Smoleńsku przed Tupolewem. Atmosfera przypominała posiedzenie rady wojennej i sądu kapturowego w przeddzień egzekucji zdrajców i wypowiedzenia wojny Rosji. 

W czerwcu 2010 r., opisując debatę prezydencką z udziałem Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego, tak przeciwstawiał sobie obu polityków:

Było widać w niedzielny wieczór tę różnicę między spokojnym i wyluzowanym marszałkiem Sejmu, a coraz bardziej poirytowanym Kaczyńskim, odgrzewającym podział na Polskę solidarną i liberalną, straszącym emerytów funduszami emerytalnymi, nieufnym wobec Rosji.  

w 2016 r. Rzeczkowski w tekście "Katastrofa smoleńska: zacieranie faktów" ubolewał nad rusofobią tych Polaków, którzy odrzucili pojednanie z Rosją.

Groby miały pojednać – nie tylko samych Polaków, ale także Polaków i Rosjan. Z ust czołowych polityków i publicystów tuż po katastrofie smoleńskiej padały nawet słowa o żałobie, która będzie pożegnaniem z 200 latami „niezbyt szczęśliwej historii Polski”. Poszło inaczej. Czyli jak zawsze. Zamiast katharsis i pojednania mamy podziały tak głębokie, jak nigdy w ostatnich 25 latach. Opadły wszystkie skrupuły. [...] Polskie demony obudziły się szybko, karmiąc się mieszaniną podejrzliwości, resentymentu, nieufności wobec własnego państwa i wciąż żywej wrogości do Rosji.

W listopadzie 2010 r. Rzeczkowski na łamach "Polityki" bronił udziału komunistycznego dyktatora i agenta Informacji Wojskowej, Wojciecha Jaruzelskiego, w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego:

Oczywiście Bronisław Komorowski mógł nie zaprosić generała Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wiele osób uważa nawet, że powinien tak zrobić. Ale niby dlaczego? [...] wydaje się, że próbując utopić w błocku Jaruzelskiego, ubrudziliśmy się wszyscy [...] Pamiętać też trzeba, że – czy się nam to podoba, czy nie - Wojciech Jaruzelski jest byłym (i pierwszym!) prezydentem III RP, w dodatku człowiekiem, który nie tylko dobrze zna Rosję, panujące na Kremlu zwyczaje, ale jest też osobą bardzo tam szanowaną. Co nie jest bez znaczenia, bo przecież posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zwołano przed nadchodzącą wizytą w Polsce prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Zapraszając generała, Bronisław Komorowski nie tylko wznosi się ponad historyczne podziały, po raz kolejny przykładając w ten sposób rękę do ich zniwelowania. Wysyła również Rosji sygnał, że w Polsce kończy się czas polowania na wszystko, co wiąże się z okresem sprzed 1989 roku. Że najwyższy czas na nowe otwarcie. 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

wg