Możliwe wpływy Rosji na kampanię wyborczą w Polscce powinny stać się elementem porozumienia międzypartyjnego - stwierdził w rozmowie z red. Tomaszem Sakiewiczem na antenie Telewizji Republika poseł PSL Andrzej Grzyb. Zarówno on, jak i uczestnicząca w "Politycznej Kawie" Joanna Lichocka (PiS), nie ma wątpliwości, że Kreml będzie próbował ingerować - a może już ingeruje - w jesienne wybory. Podczas rozmowy stwierdzono jednak, że niektórzy politycy wciąż próbują kopać piłkę wystawioną przez Moskwę.
W programie "Polityczna kawa" poruszono sprawę incydentu z białoruskimi śmigłowcami, które 1 sierpnia naruszyły przestrzeń powietrzną Polski. Mińsk wciąż przekonuje, że do niczego takie nie doszło, jednak MON RP nie ma wątpliwości. Co więcej, mieszkańcy Białowieży byli w stanie dostrzec sprzęt gołym okiem. W rozmowie podkreślono, że w odniesieniu do całej sprawy, wskazywany jako potencjalny minister rządu opozycji - w tym szef resortu obrony - Radosław Sikorski (PO) stwierdził, że maszyny należało zestrzelić.
- Trudno zrozumieć motywację tego polityka. Myślę, że jest coraz większym obciążeniem dla Platformy Obywatelskiej, wcale się nie dziwię, jeżeli nie będzie już wystawiany na ich listach w kolejnych wyborach, ponieważ jest to polityk co najmniej nieodpowiedzialny - stwierdziła Joanna Lichocka (PiS).
Oceniła, że realizacja sugerowanego przez Sikorskiego działania byłaby na rękę właśnie Kremlowi. Zaznaczyła, że to tylko jedna z wielu wypowiedzi polityka PO, która podążą wraz z narracją Moskwy. Przypomniała w tej sprawie m.in. podziękowania dla Stanów Zjednoczonych po uszkodzeniu gazociągów Nord Stream, która została wykorzystana przez ambasadora Rosji przy ONZ do przekonywania, że za atakiem stoją USA.
W programie podkreślono, że ostatnia prowokacja Białorusi, to tylko jedna z wielu, a ich ilość będzie jedynie rosła, a wraz ze zbliżającymi wyborami działania Moskwy i Mińska będą coraz bardziej oddziaływać na Polaków - również z powodu nadchodzących wyborów.
"Ja mam wrażenie, że Putin i Łukaszenka to już się włączyli w naszą kampanię wyborczą. Udział "wagnerowców" to nie jest tylko kwestia destabilizacji zaplecza polskiego, czy litewskiego, które wspiera Ukrainę, ale to też kwestia udziału w naszej kampanii. Tak, jak zniszczenie ukraińskiej infrastruktury odpowiedzialnej za wywóz zboża do Afryki - akurat teraz nasiliły się te ataki - bo wiedzą, że to zboże będzie wtedy przepychane do Polski - zwrócił uwagę red. Tomasz Sakiewicz.
Na uwagę red. Tomasza Sakiewicza, że "Łukaszenka już dwukrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat mówił o konieczności powrotu Donalda Tuska na fotel premiera", odparł, że białoruski dyktator "być może ma jakieś powody, dlatego, że próbuje otworzyć sobie jakieś furtki dialogu z Zachodem. Robił to już nie jeden raz".